Aktualności

Młodzież rządzi się swoimi prawami, czyli o meczu dwóch nieobliczalnych drużyn

Rozgrywki14.10.2016 

 Mamy młode składy, a to sprawia, że jesteśmy nieobliczalni. O rywalu możemy powiedzieć to samo – mówią zgodnym głosem trenerzy Chrobrego Głogów i Olimpii Grudziądz, drużyn, które zmierzą się ze sobą na początek 13. kolejki I ligi.


Chrobry Głogów i Olimpia Grudziądz poszły przed sezonem tą samą drogę. Nastąpił napływ młodej, świeżej krwi, dlatego nieudany początek rozgrywek można było zrzucić na karb przebudowy drużyny i braku zagrania. Chrobry pierwsze zwycięstwo odniósł w 5. kolejce. Olimpia kolejkę wcześniej. Potem oba zespoły grały falami. Głogowianie ostatnio złapali oddech, w sześciu meczach zdobyli 10 punktów. Gorzej wiedzie się Olimpii, której piłkarze tylko raz w ostatnich pięciu spotkaniach cieszyli się z wygranej.

Młodość ma własne prawa

- Brałem taki scenariusz pod uwagę. W kadrze mam ośmiu młodzieżowców, z czego czterech gra w pierwszym składzie. Młodość, jak to młodość, jest nieobliczalna. Sytuację skomplikowała nam kontuzja Nildo, który w meczu ze Stalą Mielec doznał otwartego złamania ręki. W tej chwili zaczyna trenować, choć jest po kilku operacjach. Powoli wraca do zdrowia – mówi w rozmowie z Łączy Nas Piłka trener Olimpii Jacek Paszulewicz. - Niestety doświadczenia nie da się kupić. Nie zdobędzie się go także jednym, dwoma meczami. To dłuższy proces. Nasze wyniki są w kratkę, co wynika z przestojów w grze. Proces przebudowy drużyny trwa. Jesteśmy nisko w tabeli, ale mam nadzieję, że wygramy kilka meczów i nasza pozycja się zmieni – dodaje Paszulewicz.

Trener Chrobrego uważa z kolei, że jego zespół ma wiele cech wspólnych z najbliższym rywalem. - I u nas, i u nich trzon składu stanowią młodzi piłkarze. A jak to z młodymi bywa, często popełniają błędy. Te dwie drużyny nieźle grają w piłkę, punktów powinny mieć więcej. Nasz wspólne podobieństwo polega też na liczbie traconych bramek. Stąd te dysproporcje między dobrą grą, a punktami – przekonuje nas Ireneusz Mamrot.

Stawiają na reprezentantów

O tym, jak rozłożone są proporcje w Olimpii, najlepiej świadczy statystyka goli. Pięć bramek zdobył bramek zdobył 20-letni Karol Angielski. Tyle samo trafień ma na koncie starszy od Angielskiego o 16 lat, Marcin Kaczmarek. - Ze starszych piłkarzy zostali u nas właśnie Kaczmarek, Dariusz Kłus i Marcin Woźniak. Oni ograniem biją na głowę pozostałych piłkarzy, bo reszta drużyny to chłopaki z roczników 95 i 96. Z doświadczeniem jak u lekarza. Trzeba trochę operacji zepsuć żeby potem podejmować słuszne diagnozy. Tak samo jest z piłkarzami. Niejeden trener połamał sobie zęby na tym – tłumaczy Paszulewicz. W Olimpii gra wielu młodzieżowych reprezentantów Polski.

- Przyszedł do nas Lukas Klemenz z Bełchatowa, który w poprzednim sezonie miał status młodzieżowca. Teraz młodzieżowcami są w Olimpii Angielski, Jakub Łukowski, Damian Ciechanowski, Adrian Bielawski, Jakub Wrąbel. To nie przypadkowi ludzi o dużym potencjale. Skalę ich talentu pokazuje to, że stali się ważnymi postaciami I-ligowego zespołu. Liczę, że Karol utrzyma formę strzelecką. To natomiast oznaczałoby dla niego znalezienie się w orbicie zainteresowań trenera reprezentacji Polski U21 Marcina Dorny – podkreśla trener Olimpii.

Olimpia w ostatniej kolejce "jeszcze" nie grała. Jej mecz z Wigrami Suwałki został przełożony na 18 października, ze względu na powołania piłkarzy obu zespołów do reprezentacji narodowych. Chrobry tydzień temu łatwo uporał się z MKS-em Kluczbork. Mimo zwycięstwa 3:0 trener Mamrot miał kilka uwag do swoich piłkarzy. - Nie byłem zadowolony z początku meczu. Miałem pretensje nie o samą grę, a o niektóre momenty w meczu. Po drugiej bramce moi piłkarze zaczęli grać nonszalancko. Wystarczyła jedna bramka i zrobiłaby się niepotrzebna nerwówka. Dobrze wiemy, że 2:0 to niebezpieczny wynik. Musimy być bardziej odpowiedzialni, no i skuteczniejsi – wyjaśnia trener o najdłuższym stażu w jednym zespole spośród wszystkich szkoleniowców pracujących w I lidze.

Piłkarze Chrobrego fundują swoim kibicom duże emocje. Dwa tygodnie temu przegrali z Górnikiem Zabrze 1:2 po golu w doliczonym czasie gry. Wcześniej sami wygrali 2:1, strzelając gole w 90. i 94. minucie. - To kino dla ludzi o mocnych nerwach – śmieje się Mamrot. - Przypomnę tylko Puławy, gdzie wygraliśmy dzięki bramce w czwartek minucie doliczonego czasu gry. Jeszcze w 83. minucie przegrywaliśmy 2:3. Potrafimy grać do końca. Cieszę się, że moi chłopacy wierzą w siebie i nie poddają się. Emocje z naszym udziałem są duże. Sporo zdrowia to kosztuje. Jeśli ma to kończyć się uszczerbkiem na zdrowiu, a wygranymi, to niech tak będzie – przekonuje trener głogowian.

 
Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności