Aktualności
Złote medale AP Reissa Poznań. „Zwycięstwo smakuje znakomicie”
W finale drugiej edycji Turnieju o Puchar Prezesa PZPN po emocjonującym meczu w kategorii U-11 zwyciężyła AP Reissa Poznań, która pokonała 3:1 AS Stomil Olsztyn. Gorąca była zwłaszcza końcówka spotkania, bo olsztynianie zdobyli bramkę kontaktową i mogli doprowadzić do wyrównania. – Fajnie zareagował mój zespół, bo nie zatrzymał się i nie murował drogi do bramki. Zagraliśmy ofensywnie, co poskutkowało trzecim trafieniem w ostatnich sekundach – powiedział trener zwycięzców Nikodem Brzęcki.
Panie trenerze, po trudnym meczu pokonaliście w finale AS Stomil Olsztyn. Duma rozpiera z występu pana podopiecznych?
Oczywiście, że tak. Po to bierze się udział w takich turniejach, prestiżowych i organizowanych przez Polski Związek Piłki Nożnej, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Przyjechało szesnaście najlepszych drużyn w tej kategorii wiekowej w naszym kraju. Zwycięstwo w takim meczu smakuje znakomicie. Dla każdego zawodnika to ogromna radość i wspomnienia na wiele lat. W ubiegłym roku graliśmy w finale „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” i tam nam zabrakło trochę szczęścia. Dzisiaj odrobiliśmy sobie to z nawiązką.
Przez fazę grupową i pucharową przeszliście jak burza. Najwięcej emocji i trudności dostarczył właśnie ten mecz z olsztynianami? Zwłaszcza w końcówce, gdy rywale strzelili kontaktowego gola.
Było trochę nerwowo. Wydawało się, że w pełni kontrolujemy przebieg meczu, ale w końcówce już tak nie było. Przez prawie całe spotkanie prowadziliśmy grę, ale na niedługo przed końcowym gwizdkiem straciliśmy bramkę. Fajnie zareagował mój zespół, bo nie zatrzymał się i nie murował drogi do bramki. Zagraliśmy ofensywnie, co poskutkowało trzecim trafieniem w ostatnich sekundach. Patrząc na przebieg meczu, to uważam, że nasze zwycięstwo jest jak najbardziej zasłużone.
Jak wyglądało udźwignięcie presji u pańskich zawodników? Przy takiej otoczce, częstotliwości meczów. Spotkania były również transmitowane na żywo.
To moja rola, żeby ściągać z nich presję. Zależy mi na tym, żeby być nie tylko trenerem, ale również dobrym pedagogiem i mieć odpowiednie podejście do młodego zawodnika. Kładę nacisk na zadania, jakie mają do wykonania, a nie na oczekiwania innych. Krótkie komunikaty, wskazówki i oni się na tym skupiają. To bardzo pomaga. Momentami się wyłączają z tej całej otoczki. Pomaga to też, że bierzemy udział w dużej liczbie turniejów, więc piłkarze się z tym wszystkim oswajają. Doświadczenie pomaga. Cieszę się, że mogliśmy to w warszawskiej hali wykorzystać.
Na PGE Narodowym zabrakło wam trochę szczęścia, ale dziś – po zwycięstwie w II edycji Turnieju o Puchar Prezesa PZPN – nikt nie zadaje sobie pytania: „Dlaczego wygrała AP Reissa Poznań”. Widać waszą systematyczną pracę.
Ten rocznik w naszej akademii uważany jest za najmocniejszy. Uważam, że w Polsce jest w ścisłym topie i może grać jak równy z równym z każdym. Gramy wiele meczów, rywalizujemy z czołowymi akademiami, nie tylko w naszym kraju i dajemy sobie radę. Myślę, że ta praca przynosi efekty. W innych rocznikach też tak jest. Nasz zespół do lat 15 i do lat 17 wywalczył sobie awans do Centralnej Ligi Juniorów. Jesteśmy młodą akademią, bo istniejemy dziewięć lat, ale efekt tej pracy jest już widoczny. W każdym roczniku.
Intensywność meczów była bardzo duża, bo dzieciaki grały od samego rana do wieczora. Teraz tydzień wolnego czy nie ma oszczędzania?
Nie, nie ma. Oni szybko się regenerują i zaraz będą gotowi do następnych treningów. Cieszę się, że mecze były transmitowane, więc będę mógł później sobie wszystko na spokojnie obejrzeć i przeanalizować. Niedziela to przecież dzień pracujący dla trenera (śmiech). Muszę też przyznać, że zwycięstwo w wielkim finale jest dla mnie małą niespodzianką, bo my w ogóle nie trenujemy w hali. Gramy pod balonem i bierzemy udział w turniejach na boiskach trawiastych. Myślę, że największym kłopotem była adaptacja do warunków halowych, ale piłkarze poradzili sobie z tym doskonale. Tym bardziej na tle tak mocnych zespołów z całej Polski.
Zebraliście na pewno cenne doświadczenie, które w przyszłości może zaprocentować.
Dla każdego z chłopców to z pewnością duże przeżycie, ale też cenna nauka. Nie udało nam się wygrać na PGE Narodowym i pozostał niedosyt. Nie tylko dla zawodników, ale również dla mnie. Doświadczenie mimo wszystko zdobyliśmy, które zaprocentowało podczas tego turnieju. I jestem pewien, że dzisiejsze też będzie w przyszłości procentować.
Rozmawiali Jacek Janczewski i Michał Bartnicki