Aktualności

[WYWIAD] Tomasz Zahorski o przejściu na drugą stronę

Aktualności30.10.2020 

Mówi, że w Grodzisku Wielkopolskim zaczynał swoją przygodę z profesjonalną piłką jako zawodnik, a teraz również w tym miejscu otworzył etap szkoleniowy. Do sztabu reprezentacji Polski do lat 16 Tomasza Zahorskiego zaprosił selekcjoner Marcin Dorna. W rozmowie z Łączy Nas Piłka były reprezentant kraju i piłkarz m.in. Górnika Zabrze opowiada o swoim pierwszym zgrupowaniu w nowej roli.

W październiku sztab Marcina Dorny spotkał się po raz pierwszy z zawodnikami urodzonymi w 2005 roku. Zgrupowanie miało miejsce w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie… w Ekstraklasie zadebiutował Tomasz Zahorski, dziś będący już po drugiej stronie. Po drugiej stronie, czyli nie tylko trenera, ale też wcześniej specjalisty ds. piłki amatorskiej w PZPN, jak i osoby uczestniczącej w Programie Certyfikacji. – Z Marcinem poznaliśmy się już jakiś czas temu. Nie ukrywam, że śledziłem jego poczynania jako trenera, uczestniczyłem w jego warsztatach. Chciałbym pozostać przy piłce nożnej, podnosić swoje kwalifikacje w roli trenera. Marcin to chyba dostrzegł, jest dobrym i wnikliwym obserwatorem, a skoro otworzyła się możliwość dołączenia kolejnej osoby do sztabu to zadzwonił i zapytał, czy nie chciałbym podjąć rękawicy – mówi Zahorski.

Jedną z pamiątek z pierwszego zgrupowania będzie zdjęcie sztabu szkoleniowego z boiska na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim. – Mam wielki sentyment do tego miejsca, ale przyjechałem tam już w innej roli i z dużym apetytem na naukę. Na pewno było mi prościej dostosować się jako byłemu zawodnikowi, który ocierał się o seniorską reprezentację Polski. Ten smak zgrupowań znałem jako piłkarz, ale czym innym jest praca sztabu szkoleniowego. W nim jest ciekawiej, inne są spostrzeżenia, a praca bardziej efektywna. To było ciekawe doświadczenie, gdy czas między posiłkami i po treningach poświęcaliśmy różnym dyskusjom, ocenom zawodników, oglądaniem materiałów wideo, czy poruszaniem kwestii taktycznych. Bardzo szybko mi ten czas zleciał – przyznaje.

Jaka była konkretnie jego rola w sztabie? – Brałem udział w poszczególnych środkach treningowych, przede wszystkim zwracając uwagę na pozycje dziewięć, dziesięć i jedenaście, bo takie mam doświadczenie z kariery piłkarza. To też coaching, feedback i pytania w czasie zajęć, zwracanie uwagi na praktyczne detale, które zawodnicy z tych pozycji powinni zgłębiać – tłumaczy. Ale na boisko ciągnęło. – Zagraliśmy dwa turnieje w siatkonogę i w pierwszym, jako zespół sztabu, zajęliśmy trzecie miejsce, a w tym ostatnim na koniec zgrupowania już zgarnęliśmy całą pulę. Była fajna rywalizacja i sporo śmiechu, a każdy chciał utrzeć nosa trenerom – dodaje.

Zahorski zwraca też uwagę, że te kategorie wiekowe to trudny etap dla zawodników. – To moment przejścia z juniorów do seniorów, przełomowy. Niektórzy chłopcy z kadry U-16 już przed nim stoją, albo w niego wkraczają. Ich świadomość jest duża, oni w pewien sposób potrafią już sami regulować objętość treningu, ale naszą rolą jest reagować na to, jak również pomagać im w obszarze techniczno-taktycznym – mówi.

– Od początku to zgrupowanie stało na wysokim poziomie intensywności, było wiele form gier i do tego w różnych ustawieniach, bo zaczynaliśmy od wdrażania 1-4-3-3, by w drugiej części skupić się na 1-3-5-2. Widzieliśmy podczas skali ocen zmęczenia po każdych zajęciach, że to kosztowało zawodników, ale nasza praca polegała również na tym, by każdy wyjechał zdrowy – podkreśla.

Jak 13-krotny reprezentant Polski ocenia potencjał młodych kandydatów na kadrowiczów? – Na poziomie kadr młodzieżowych każdy z tych chłopców już musi mieć pierwiastek, który decyduje o tym, że został dostrzeżony i zaproszony na spotkanie. Takich piłkarzy poszukujemy: wywiązujących się ze swoich zadań, ale i potrafiących wnieść coś dodatkowego pod względem piłkarskim. Warto podkreślić, że istotnymi elementami są też motoryka oraz walory mentalne. Czy dany chłopiec reaguje na różne sytuacje na boisku, czy pasuje drużyny narodowej? Myślę, że ci chłopcy są wyjątkowi, w każdej formacji można dostrzec tych wyróżniających się – opowiada.

– Najprzyjemniejszą dla mnie rzeczą, co przyzna chyba każdy, kto grał w piłkę i mógł nałożyć trykot z orzełkiem na piersi w reprezentacji, była właśnie taka możliwość. Te wszystkie lata poświęcone na boisku, zebrane doświadczenia są po to, by móc się nimi dzielić i przekazywać chłopcom. Dla mnie piłka była całym życiem, a bycie w sztabie reprezentacji traktuję jako wielką szansę, nagrodę oraz możliwość rozwoju jako trener u boku świetnych szkoleniowców – mówi.

Czy zawodnicy kojarzyli go jako zawodnika? – Jakaś część z nich na pewno. Nie poświęcałem przecież tego czasu na zgrupowaniu, by postawić się na piedestale i pokazać, że grałem w piłkę, w reprezentacji. Oni sami są na tyle ciekawi, że bardzo szybko potrafią sprawdzić z kim mają do czynienia. A jeśli kogoś to nie interesuje, to nie mam z tym problemu. Choć jeden z chłopców z Górnika Zabrze powiedział, że mnie pamięta, bo jak był mały to bywał na stadionie i skandowali moje imię i nazwisko po zdobyciu bramki. To było miłe – kończy z uśmiechem.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności