Aktualności
[WYWIAD] Mateusz Wieteska: Rywalizacja w Legii była od zawsze, ale nie jestem na straconej pozycji
Gdybyś miał opisać siebie z lipca ubiegłego roku i teraz, to co ci od razu przychodzi na myśl?
Na pewno jestem pewniejszy siebie niż miało to miejsce w ubiegłym roku. W Górniku występowałem regularnie w pełnym wymiarze czasowym. Uważam, że dzięki temu podniosłem swoje umiejętności piłkarskie. Przede wszystkim teraz jestem piłkarzem, który ma już sporo minut na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. A jeszcze w ubiegłym roku było ich może z 400.
Górnik był dla ciebie idealnym miejscem do rozwoju, bo byłeś podstawowym piłkarzem trenera Marcina Brosza. Czego nauczył cię ten szkoleniowiec?
Jestem bardzo wdzięczny trenerowi Marcinowi Broszowi, bo już od pierwszego meczu zdecydował się na mnie postawić. Na mnie, piłkarza, który dotychczas nie miał większego doświadczenia w ekstraklasie. Regularne szanse występów pozwoliły mi rozwijać moje umiejętności. Trener przykładał dużą uwagę, żeby poprawiać aspekty indywidualne. Uczył nas, jak mamy się poruszać na boisku, a także zależało mu na szybkim operowaniu piłką. Nacisk był również na taktykę. Myślę, że te elementy gry dzięki niemu poprawiłem najbardziej.
Wcześniej tułałeś się po niższych ligach. W końcu trafiłeś pod opiekę Brosza i stałeś się ważnym ogniwem zespołu. Co takiego sprawił, że ubiegły sezon był przełomowy w twojej karierze?
Dostałem duży kredyt zaufania od trenera. Gdy podpisałem kontrakt z Górnikiem, szkoleniowiec stawiał na mnie w gierkach treningowych. Wówczas poczułem, że ma na mnie pomysł i pokłada we mnie jakieś nadzieje. Ja za jego zaufanie chciałem mu się odpłacić na boisku. Nie mogłem go zawieść. Wychodząc na boisko, chciałem pokazać się z jak najlepszej strony i zrobić wszystko co w mojej mocy, żeby Górnik zdobywał trzy punkty. Mam za sobą niezły sezon i cieszę się, że mogłem przyłożyć się do czwartej lokaty, która dała miejsce w kwalifikacjach do europejskich pucharów.
Powrót do Legii Warszawa był chyba odważną decyzją? O miejsce w składzie będziesz rywalizował z doświadczonymi zawodnikami.
Owszem, jest duża rywalizacja, ale w Legii była ona od zawsze. Nie jestem na straconej pozycji, bo zdobyłem bardzo cenne doświadczenie w Górniku. Nie przespałem ostatniego roku, tylko solidnie pracowałem, starałem się podnosić swoje umiejętności. Uważam, że jestem gotów, żeby walczyć o miejsce w pierwszym składzie. Bardzo cieszę się, że mogłem wrócić do Warszawy, bo to świadczy o tym, że doceniono moją pracę. Legia miała opcję pierwokupu i z niej skorzystała, co było dla mnie ogromnym wydarzeniem.
Jak się czułeś, gdy ponownie mogłeś wejść na stadion przy Łazienkowskiej będąc już zawodnikiem Legii?
Super uczucie, bo wróciłem do klubu, w którym się wychowałem. Przed transferem do Górnika spędziłem tutaj siedem lat. Był to bardzo piękny okres, który zawsze będę miło wspominał. Nawet będąc w akademii Legii każdy trener dokładał swoją cegiełkę, co decydowało o tym, że stale robiłem postępy. A to dla młodego zawodnika jest niezwykle ważne. Wróciłem do Warszawy i będę starał się robić wszystko, żeby pomóc Legii w zdobywaniu kolejnych trofeów.
Wiesz już jaki pomysł na ciebie będzie miał trener Dean Klafurić?
Wiem, że jestem potrzebny drużynie. Powiedział mi o tym trener i swoje szanse występów będę od niego otrzymywał. Teraz zależy wszystko ode mnie czy uda mi się wykorzystać szansę.
W Górniku grałeś czwórką obrońców. W Legii trener Klafurić zapowiedział, że będziecie występować z trójką defensorów. Miałeś już okazję nawet zagrać takim ustawieniu w meczu z Cork City.
Od miesiąca trenujemy z ustawieniem trzech obrońców. Wiemy, że nie nauczymy się tego nowego systemu w bardzo szybkim czasie, ale jako drużyna jesteśmy bardzo cierpliwi. Intensywnie pracujemy, żeby z każdym kolejnym meczem wyglądało to coraz lepiej.
Zdajesz sobie sprawę, że w Legii będzie ciążyć na tobie jeszcze większa presja? Od tego klubu oczekuje się regularnych zwycięstw i trofeów. Pierwszy taki mecz już w sobotę – Legia zagra z Arką Gdynia o Superpuchar Polski. A ostatnie wasze występy w tej rywalizacji kończyły się porażką.
Wiadomo, że w Legii jest duża presja. W każdym sezonie, bo to taki zespół, od którego oczekuje się trofeów w każdym sezonie. Jeżeli jest brak tytułu, to sezon można uznać za stracony. Po to się gra, żeby występować przed tak wspaniałą publicznością. Dzięki takiej presji można stawić czoła temu wyzwaniu. Po to tu jestem, bo uważam, że ubiegły sezon nauczył mnie, żeby grać pod taką presją. Dla większości piłkarzy jest ona motywatorem i tak samo jest u mnie.
Rozmawiał Jacek Janczewski