Aktualności
[WYWIAD] Jakub Stolarczyk: W piłce nie ma nic za darmo
Jak oceniasz dotychczasowy okres w Leicester City? Czy wracasz jeszcze do pierwszych dni, gdy trafiłeś do Anglii?
Dotychczasowy czas w Leicester City był dla mnie bardzo udany i jestem z niego zadowolony, zebrałem mnóstwo doświadczenia i nauczyłem się wielu rzeczy oraz poznałem siebie jako piłkarza. Jeżeli mam być szczery, to nie zmieniłbym nic w tym okresie, pomimo kilku kontuzji, które przydarzyły mi się w ostatnim czasie i w jakiś sposób miały wpływ na spowolnienie mojego rozwoju. Wzmocniły mnie mentalnie i pomogły zrozumieć wiele kwestii. Bardzo często wspominam swoje pierwsze testy, cały stres związany z nimi oraz zawieranie nowych znajomości. Przejście do Leicester wymagało ode mnie przestawienia się na zupełnie inny tryb życia. Wiele razy patrząc wstecz i wspominając sobie pierwsze tygodnie w Anglii jestem zdumiony jak dużo się zmieniło w moim życiu przez te trzy lata.
Dla ciebie musiał to być spory przeskok, jak dla każdego chłopaka, który z polskich akademii, szkółek czy klubów trafia do drużyny z Premier League. Co było najtrudniejsze w adaptacji?
Najtrudniejszym w adaptacji było dla mnie rozstanie się z rodziną, biorąc pod uwagę to, że miałem wtedy tylko 16 lat. Jeżeli chodzi o wejście do drużyny, to raczej nie było z tym problemu, ponieważ większość zawodników czy też trenerów znała mnie już dość dobrze z moich wcześniejszych wizyt w Leicester. Z czasem doszedł College w języku angielskim, co też było dla mnie dużym wyzwaniem i udało mi się go ukończyć z dobrymi wynikami.
Co najbardziej podoba ci się w tym klubie?
Leicester City jest klubem, który z roku na rok się rozwija i z sezonu na sezon ma coraz większe ambicje. Kluczową kwestią jest polityka klubu dotycząca wprowadzania młodych zawodników do pierwszej drużyny. Bardzo mi się podoba atmosfera w klubie, która można powiedzieć, że jest rodzinna. W poprzednim sezonie jako obcokrajowiec zostałem wybranym kapitanem drużyny U18. Nie rozegrałem takiej liczby meczów jaką bym chciał ze względu na urazy, ale pomimo tych ciężkich okresów sztab szkoleniowy docenił moją codzienną ciężką pracę i przyznano mi nagrodę Scholar Of The Year, którą otrzymałem na oficjalnej gali Premier League. To tylko utwierdziło mnie w tym, że klub taki jak Leicester jest odpowiednim miejscem dla mnie.
Jak przedstawiają się twoje relacje z innymi golkiperami w City? To bardzo doświadczeni bramkarze: Kasper Schmeichel, Eldin Jakupović i Danny Ward.
Mam z nimi bardzo dobry kontakt, są świetnymi ludźmi i każdy z nich uwielbia ciężką pracę. Są oni bardzo pozytywnie nastawieni do pomocy młodym bramkarzom nie tylko na boisku, ale również i poza nim, co daje ci pewność siebie kiedy wchodzisz na trening do pierwszego zespołu. Żarty są nieodłączną częścią naszych treningów, co powoduje że atmosfera na zajęciach jest bardzo dobra i czujesz się komfortowo będąc w tej grupie.
Podpisanie nowego kontraktu z Leicester to zasługa, twoim zdaniem, czegoś konkretnego, jednego lub kilku aspektów w twoim charakterze i umiejętnościach? Jak wyglądało podpisanie nowego kontraktu? Czy rozmawiałeś przy okazji przedłużenia umowy z Brendanem Rogersem?
Nie chcę oceniać, co było kluczowe w decyzji o podpisaniu ze mną kontraktu, bo takie pytanie trzeba zadać włodarzom klubu. Z mojej strony na każdym treningu oraz meczu dawałem z siebie 100% i bardzo mnie cieszy, że klub to docenił. Z tego co mi wiadomo, to Brendan Rogers był zaangażowany w proces przedłużenia kontraktu, co bardzo mnie uszczęśliwiło: że on również wystawił dobrą opinię na mój temat.
Jak porównasz się do tego samego chłopaka który przyjechał do Anglii do tak wielkiego klubu do siebie teraz? W czym najbardziej się rozwinąłeś?
Przez ostatnie trzy lata moje umiejętności się bardzo poprawiły, ponieważ pracowałem pod okiem świetnych fachowców. Wiadomo też, że kiedy człowiek dorasta na pewne kwestie zaczyna patrzeć bardziej dojrzale i z większą dyscypliną. Porównując siebie sprzed trzech lat mogę stwierdzić, że jestem bardziej świadomym zawodnikiem, ale zdaje sobie sprawę, że jest wiele rzeczy nad którymi muszę pracować. Jestem też bardzo zadowolony, że nauczyłem się języka angielskiego, co na pewno przyda mi się w przyszłości.
Wiemy, jaka jest obecnie sytuacja w Anglii, ale i na całym świecie. Na Wyspach zdarzyło się wszystko dynamicznie, z dnia na dzień. Możesz opisać te dni, gdy w zasadzie cały futbol w Anglii przeszedł na tryb domowy?
Tak jak powiedziałeś, wszystko dosłownie stało się z dnia na dzień. Sztab podjął decyzję o odsunięciu nas od treningów. Dostaliśmy zalecenia odnośnie izolacji oraz każdy z nas dostał rozpiskę co do indywidualnych treningów.
A sytuacja na mieście? Czy ludzi widać na ulicach, czy raczej wszyscy zostają w domach?
Ciężko mi powiedzieć jak wygląda sytuacja na mieście, ponieważ odizolowałem się w domu i zastosowałem się do zaleceń. Mam nadzieję, że każdy robi podobnie.
Jak wykorzystujesz ten wolny, dodatkowy czas?
Mając tyle wolnego czasu, staram się go przeznaczać jak najwięcej dla mojej rodziny. Mam też do nadrobienia relację z moją młodszą siostrą, ponieważ ostatnimi czasy rzadko wracałem do Polski. Dodatkowy czas przeznaczam również na rozwój osobisty np. zacząłem czytać więcej książek. Oczywiście przy tym wszystkim nie zapominając o codziennych treningach.
Wiadomo, że każdy nie może się doczekać powrotu na boiska, ale czy u was w ogóle dyskutuje się o możliwej dacie i scenariuszu powrotu?
Na ten moment nic nie wiemy ale jesteśmy w stałym kontakcie ze sztabem.
Wracając do rzeczy miłych i nowego kontraktu z Leicester: gdzie widzisz się za trzy kolejne lata?
Od dziecka moim marzeniem była gra na wielkich stadionach przy pełnych trybunach. Mam swoje ambicje i nieważne czy spełnią się one za rok, trzy lub pięć lat. Będę ciężko pracował jak to robiłem do tej pory. Wiem, że w piłce nie ma nic za darmo na wszystko trzeba sobie zapracować i na wszystko przyjdzie czas.
Rozmawiał Michał Zachodny
(fot. Archiwum prywatne)