Aktualności
[WYWIAD] Adam Marciniak: Stać nas na zwycięstwo z Legią
Nowy trener, nowy zespół, nowi piłkarze, nowy kapitan. Przymiotnik „nowy” jest chyba w waszej szatni odmieniany przez wszystkie przypadki?
Rzeczywiście, sporo tych zmian zaszło w Arce. Mam jednak nadzieję, że nie jest to rewolucja, a ewolucja, która wpisuje się w politykę klubu. Politykę zapoczątkowaną kilka lat temu, jeszcze w pierwszej lidze. Widać, że sezon po sezonie Arka idzie do przodu. Ruchy kadrowe, które nastąpiły zmierzają ku temu, aby ten zespół był jeszcze mocniejszy.
Decyzją drużyny zostałeś wybrany kapitanem Arki. Jak się z tym czujesz?
To duży zaszczyt i duża odpowiedzialność. Jestem wdzięczny kolegom, że powierzyli mi taką prestiżową funkcję. Wiem ile głosów dostałem, dokładnie wszystko przeliczyliśmy.
Ile ich było?
Nie podam dokładnej liczby wskazań na mnie, bo to tajemnica. Czy była większość bezwzględna? Stworzyliśmy trochę inny system niż w normalnych wyborach. Trzeba się teraz jakoś chłopakom odwdzięczyć... Zawsze i wszędzie będę do ich dyspozycji, pomogę gdy trzeba będzie. Jako kapitan muszę wiele spraw wziąć na siebie. Opaskę przejmuję po legendzie Arki Krzysiu Sobieraju, tym bardziej jest mi z tego powodu bardzo miło. Nie jest łatwo wejść w buty Krzyśka. To świetny kolega. Traktował nas jak młodszych braci. Mogliśmy na niego liczyć w każdej sytuacji. Przypomnę tylko, że w poprzednim sezonie miałem okazję być kapitanem Arki i znam obowiązki z tym związane.
Sezon ponownie zaczynacie meczem o Superpuchar Polski z Legią Warszawa na jej stadionie. I na tym się kończą podobieństwa?
Nie do końca, bo po raz kolejny gramy o konkretne trofeum. Ciężar meczu i prestiż jest taki sam za każdym razem. Zdobycie Superpucharu wiele znaczy dla klubu i dla nas samych. Otwiera się wielka szansa na powtórkę sprzed roku, już nie możemy doczekać się tego meczu!
Ze względu na liczne zmiany w zespole, wasza postawa jest wielką niewiadomą. To może być atut Arki w meczu z Legią?
Czy ja wiem? Mogę jedynie powiedzieć, że do sezonu jesteśmy dobrze przygotowani, bo wykonaliśmy kawał pracy na obozie. Dlatego w sobotę na boisko wyjdziemy pewni siebie. Łatwo mówić, potem – jak to w sporcie bywa – i tak boisko wszystko weryfikuje. Uważam jednak, że stać nas na zwycięstwo.
Znów zagracie w Warszawie...
… która przywołuje dobre wspomnienia. Najważniejsze mecze ostatnich lat graliśmy w Warszawie. To dobry prognostyk przed sobotą.
Rok temu zdobyliście Superpuchar na Legii, w maju Legia pokonała Arkę w finale Pucharu Polski. W waszych pucharowych starciach wychodzi więc na remis. Nie myślicie o rewanżu za porażkę na PGE Narodowym?
Niby tak, chociaż z drugiej strony na rewanż przyjdzie pora w lidze. To my jesteśmy obrońcą trofeum. Nie tylko z tego powodu zrobimy co w naszej mocy, aby pokonać Legię.
Trener Zbigniew Smółka nie owija w bawełnę. Od razu „wykłada kawę na ławę”. Czy taką bezpośredniością kupił szatnię Arki?
Ludzie szczerzy, którzy mówią co myślą, zawsze są w cenie. Chociaż często mają pod górkę, bo nie wszyscy lubią prawdę prosto w oczy. Tak się składa, że akurat w szatni Arki są piłkarze, którzy podzielają podejście trenera Smółki. Sam do nich należę. Wolę jak sytuacja jest od samego początku jasna od A do Z. Jeśli chodzi o techniczną stronę pracy z nowym szkoleniowcem, to w każdej materii – organizacji, taktyki – zasady są jasne. Dzięki temu nasza współpraca układa się bez zarzutu.
Technika to coś, czym ma się wyróżniać nowa Arka. Chodzi o grę do przodu. Ty, obrońca lubiący podłączać się do akcji ofensywnych, możesz na tym zyskać, poprawiając rubrykę goli i asyst w Arce.
Styl, który preferuje trener Smółka lubią wszyscy piłkarze. Każdy woli grać w piłkę niż ją kopać, mieć swobodę w ofensywie, pozwolić sobie na nutkę improwizacji. Treningi są urozmaicone. Nawet sparingi, które w okresie przygotowawczym bywają ciężkie dla organizmu, są przez to przyjemne. Człowiek tylko na nie czeka. Mam nadzieję, że w nowym sezonie to my będziemy utrzymywać się przy piłce, wymieniać dużo podań. Już pracowałem kiedyś z trenerem wyznającym podobną filozofię. Nazywał się Wojciech Stawowy. Zresztą na jednym z obozów trenera Stawowego spotkałem Zbigniewa Smółkę, który był wtedy u niego na stażu.
To wypada tobie życzyć, żeby wspomniana ewolucja stała się także udziałem Adama Marciniaka.
Każdy piłkarz ma jakieś ograniczenia. Nawet mimo najszczerszych chęci nie zawsze przeskoczy się pewną barierę. Po to jednak w kadrze jest 25 piłkarzy, żeby wyciskać z drużyny jak najwięcej.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski