Aktualności
W Arce idzie nowe, ale ze starym charakterem?
Żaden klub w Ekstraklasie nie pozbył się tylu piłkarzy, a do tego jeszcze zmienił trenera i koncepcję gry. – Zawodnicy, którzy byli w Arce dostrzegają inną koncepcję, cieszy ich ta gra: kreatywniejsza, techniczna – mówi Zbigniew Smółka, nowy szkoleniowiec Arki Gdynia. Czy jednak będzie to widoczne już w spotkaniu o Superpuchar, które w sobotę (godz. 20) na Legii w Warszawie rozpocznie polski sezon klubowy?
Jeśli kibic Arki przespał letnią przerwę między sezonami, to skład na początek kolejnych rozgrywek może go mocno zdziwić – w porównaniu do tego, który kończył granie w Ekstraklasie ze Śląskiem Wrocław już nie ma w Gdyni czterech zawodników. Pożegnanie Krzysztofa Sobieraja nie było żadnym zaskoczeniem, natomiast mniej przyjemne było odejście Mateusza Szwocha do Wisły Płock. W końcu rozgrywający był najlepszym strzelcem i jednym z dwóch najlepszych asystentów Arki.
– Nowy, piętnasty w Ekstraklasie sezon. Nowi zawodnicy, nowy trener, nowe wyzwania – przekonywał na czwartkowej konferencji prasowej prezes Wojciech Pertkiewicz. – Jest wiele niewiadomych, a pierwsze mecze dadzą odpowiedzi na sporo pytań. Zrobiliśmy wiele, a w rękach trenera i drużyny jest to, aby zrealizować plany dla gdynian. Zespół jest w przebudowie.
I to gruntownej: czternastu zawodników opuściło Arkę, aż dziesięciu nowych się pojawiło w klubie i wciąż mogą zespół wzmocnić kolejni. Natomiast największa zmiana ma dotyczyć stylu gry, który po ponad rocznym okresie pracy Leszka Ojrzyńskiego stał się podstawowym tematem. Z jego Arką grało się bardzo trudno w pojedynczych meczach, lecz dosyć chaotyczne i bezpośrednie poczynania piłkarzy nie przekładały się na trwałość i spójność w dłuższym wymiarze czasu. Coraz częściej, czego dowodem walka o utrzymanie do samego końca, styl sprawiał więcej problemów, niż dawał kolejne rozwiązania.
W poprzednim sezonie żadna drużyna nie zdobyła wyższego odsetka swoich goli po stałych fragmentach niż Arka (61%), co już charakteryzuje najmocniejszą stronę zespołu. Problem w tym, że kolejnych atutów wcale nie było tak sporo. Drużyna Ojrzyńskiego popełniała również najwięcej fauli, a średnia odległość podania była najdłuższa w lidze (20,9 metrów). Nikt w defensywie nie grał tak intensywnie, lecz już w akcjach ofensywnych jednowymiarowość ograniczała zespół.
Po ogłoszeniu odejścia Leszka Ojrzyńskiego – specjalisty od zadań specjalnych, przecież zdobywcę Pucharu i Superpucharu Polski, dwukrotnego finalistę pierwszych rozgrywek – piłkarze jak Damian Zbozień podkreślali, że szkoleniowiec i tak wyciskał z ich możliwości maksimum. Dlatego wraz ze zmianą myśli potrzebna była wymiana wykonawców.
Czy Zbigniew Smółka zdoła dokonać tej przemiany? – Nie jest zwolennikiem reaktywnej, defensywnej gry, docelowo stara się wymuszać na swoich zespołach bardziej otwartą i aktywną postawę – czytamy w przewodniku „EkstraStats” na poprzedni sezon NICE 1. Ligi. 46-latek uprzednio prowadził Stal Mielec przez 59 spotkań, wygrywając niemal połowę (26). W ostatnich rozgrywkach tylko Miedź Legnica strzeliła więcej bramek (53 do 51), lecz aż 46 straconych to czwarty najgorszy wynik, który ostatecznie nie pozwolił myśleć o Ekstraklasie.
Jednak dla Arki osiągnięcie porównywalnego miejsca w środku tabeli Ekstraklasy będzie spełnieniem przedsezonowych celów. W klubie zdają sobie sprawę, że zmiany mogą wpłynąć na drużynę zwłaszcza na pierwszym etapie sezonu, lecz liczą, że w kolejnych miesiącach zespół będzie się rozwijał. Pomóc w tym mają zwłaszcza Goran Cvijanović, którego udało się przechwycić z Korony Kielce i który w poprzednich rozgrywkach zdobył dziewięć goli oraz Nabil Aankour, który w tym samym klubie dał się poznać jako aktywny, lecz nieskuteczny drybler. Do tego doszli Michał Janota, który był jednym z liderów Stali prowadzonej przez Smółkę, a także Aleksandyr Kolew ze spadkowicza z Nowego Sącza.
– Myślę, że mimo wielu zmian entuzjazm w drużynie nadal będzie, a ci zawodnicy, którzy wystąpią pierwszy raz będą mieli okazję zdobyć jakieś trofeum – mówił Damian Zbozień, wice-kapitan Arki. – Dla nas, dla zawodników, którzy zwyciężyli w Superpucharze rok temu jest to ogromna mobilizacja, bo wiemy, jak ten sukces smakuje. Chcielibyśmy to jeszcze raz przeżyć, to nakręca na dalszą część sezonu i do dalszej pracy, pokazuje, że praca przynosi efekty. Esencją sportu jest to, żeby mierzyć się z najlepszymi. Wiemy, że ciężkie zadanie jest przed nami, ale jedziemy na mecz z wiarą – mówił boczny obrońca.
Jego słowa odzwierciedlają Arkę z poprzedniego sezonu, lecz jeśli Zbigniew Smółka chciałby przenieść jakiś aspekt od drużyny Leszka Ojrzyńskiego, to charakter jest zdecydowanie tym najważniejszym. Z Legią w Warszawie może nie być to jeszcze dopełniony, nowy twór o innej charakterystyce, lecz wciąż z przekonaniem, jak walczyć przeciwko najmocniejszym. A nieznany póki co kierunek w jakim ma iść Arka tylko doda jej tajemniczości oraz elementu zaskoczenia. Czy z powodzeniem – przekonamy się już w trakcie Superpucharu.
Michał Zachodny