Aktualności

[TALENT PRO] Sebastian Mila: „Mają lepsze umiejętności, niż ja w ich wieku”

Aktualności21.01.2020 
Tydzień spędzony w Hiszpanii przez młodzieżowych reprezentantów Polski od U-15 do U-17 był nie tylko okazją do wsparcia ich rozwoju, ale i ciekawą konfrontacją nowych pokoleń piłkarzy z tymi, którzy już w piłkę nie grają. – Na zgrupowani byli Józef Młynarczyk, Jerzy Brzęczek, Czesław Michniewicz… Piłkarze mieli się do kogo zwrócić. Niektórzy wezmą ich rady do siebie, inni mniej, ale naszą rolą jest to, by im pokazać właściwą drogę – mówi Sebastian Mila, 38-krotny reprezentant kraju, który również był w sztabie szkoleniowym projektu Talent Pro.

Obserwacja jednego i drugiego środowiska zaczęła się już na początku zgrupowania. Sztab i zawodnicy, podzieleni na dwie grupy, podróżowali do hiszpańskiego Pinatar z Gdańska i Berlina. Z jednej strony pełne grono najbardziej perspektywicznych reprezentantów polskich młodzieżówek, z drugiej – byli kadrowicze, medaliści mistrzostw świata, młodzieżowych turniejów, mistrzowie kraju, eksperci z telewizji, skauci, selekcjonerzy…

– Lecieliśmy samolotem do Hiszpanii i pomyślałem, że gdy ja podróżowałem z reprezentacjami młodzieżowymi, to byliśmy głośniejsi, bardziej krzykliwi i rozmowni. Teraz była większa świadomość tego, po co tu lecą, po co tu jest. Nie widziałem zawodnika, który potraktowałby to zgrupowanie ulgowo i na pewności, że skoro jest dzisiaj, to będzie również w przyszłości. To dobry sygnał – zaznacza Mila, który dołączył do sztabu zajmującego się środkowymi pomocnikami. W ramach zgrupowania większość treningów była mocno zindywidualizowana na konkretne pozycje oraz formacje. Były również kompleksowe zajęcia poprowadzone dwukrotnie przez Jerzego Brzęczka oraz gry wewnętrzne w składach przemieszanych rocznikami.

Mila przyznaje, że nie może porównać tego zgrupowania do żadnego na którym był jako młody piłkarz. – Wszystko poszło tak do przodu, piłka rozwinęła się nie tylko na boisku, ale w szkoleniu, filozofii gry… A na samym końcu są warunki i to, co mi zaimponowało najbardziej: dbałość o szczegóły takie jak nauka, trening mentalny, dietetyka. Oraz to, co równie ważne, by otwierać tych zawodników – mówi były piłkarz m.in. Groclinu Grodzisk Wielkopolski, Śląska Wrocław i Lechii Gdańsk.

Otwierać przede wszystkim na rozmowę, bo zgrupowanie nie zaczynało i nie kończyło się na boisku. Tydzień treningów zamknęły dłuższe odprawy poszczególnych sztabów na których analizowane były poszczególne aspekty poruszane na zajęciach i obserwowane w meczach. W trakcie zgrupowania odbywały się szkolenia z psychologii, dietetyki, mediów społecznościowych i oczywiście kolejne analizy. Na tych pierwszych podzieleni na grupy zawodnicy mieli za zadanie np. tak operować kilkoma sznurkami i sterować kołkiem, by ułożyć pięć klocków jeden na drugim. Sprawdzano ich zdolność komunikacji i okazało się, że starsza grupa radzi sobie z zadaniem w ciągu kilku minut, gdy młodsza potrzebuje ich kilkudziesięciu.

Stąd otwieranie ich w kwestii komunikacji. – Sami nie zadawali pytań, choć uśmiechali się i zaczepiali. Chcieli rywalizować, w gierce, na boisku, czy nawet przy stole do ping-ponga. Budzili się wtedy, otwierali się i traktowali mnie inaczej. Wtedy kontakt był najfajniejszy. Może tych pytań było mniej, bo jeszcze się tak dobrze nie znamy? Sam uczyłem się ich imion, przez pierwsze dwa dni dopiero łapałem, kto jak ma na imię, by złamać barierę – dodaje. Jeszcze na piątkowym spotkaniu z Jerzym Brzęczkiem i Markiem Zieńczukiem apelował do zawodników, by nie bali się pytań do trenerów i byłych piłkarzy, by czerpali z ich doświadczeń. – Teraz już wiem, że gdybym miał tyle lat co wy teraz, to chętniej bym rozmawiał ze swoimi trenerami, szukał kontaktu. Przecież każdy tak ma, że po wygadaniu się, zrzuceniu tego, co leży na sercu jest znacznie łatwiej, prawda? – zwracał się do piłkarzy ich starszy kolega.

<<<PRZECZYTAJ RELACJĘ Z WIZYTY JERZEGO BRZĘCZKA NA TALENT PRO>>>

– Pamiętam, że na samym początku kariery miałem problem, bo uważałem, że jestem gorszy od innych, że to nie jest moje miejsce, że są lepsi, że zawsze coś jest złego – mówi teraz Mila. – Takie spotkania mogą spowodować, że chłopcy zrozumieją, że tak to nie funkcjonuje. Krytyczna samoocena nie jest najgorsza, podobnie nie chodzi o to, by ciągle czuć się najlepszym. Ale ważna jest równowaga: złapanie jej jest najważniejsze.

Na wspomnianym spotkaniu poruszona została również kwestia poświęcenia się dla tego, co przynosi kariera piłkarza. – Widziałem, jak moi koledzy ze szkoły jeżdżą na wakacje, a ja nie. Ja jeździłem na obozy sportowe. Widziałem kolegów o wiele bardziej utalentowanych ode mnie w mojej grupie, którzy nie potrafili poświęcić się piłce tak, jak ja. Nie wiem, czy mogłem wejść na jeszcze wyższy poziom, ale mogę powiedzieć, że w dużej mierze wykorzystałem swój talent. Poprzez samodoskonalenie. Próbowałem poprawiać swoje słabe strony – mówił Marek Zieńczuk, który wygrał trzy mistrzostwa Polski.

– My odpowiadaliśmy po latach doświadczeń, a oni teraz mierzą się z tym wyzwaniem każdego dnia – dopowiada Mila. – Ich rytm dnia pewnie nie różni się niczym od mojego sprzed wielu lat: jedzenie, trening, odpoczynek, nauka, spanie. Oni sami mogą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy z czegoś muszą zrezygnować, czy robią to wszystko? Nie jeździ się w tym wieku na wycieczki, ma się mniej znajomych, pewne rzeczy się rozchodzą. Po części gubi się dzieciństwo, ale potem zbiera się plony.

–Ich świadomość jest teraz większa, niż ja ją miałem. W młodym wieku buduje ją m.in. dietetyk mówiąc, co jest ważne w jedzeniu, w funkcjonowaniu sportowca. Oczywiście, że piłkarze o tym wiedzą, ale istotne w jakim wieku to zaczną wdrażać: czy mając 20 lat, czy 25? Niektórzy jak mają 30 lub jak kończą karierę, a to jest zdecydowanie za późno – zauważa. – Kiedy widzę ich teraz i kiedy pamiętam siebie w ich wieku, to jest wiele rzeczy bardzo podobnych. Ogień w oczach, zaangażowanie, chęci… Nie są fałszywi. To wychodzi z natury, dopiero później futbol nas zmienia. Jednak im dłużej oni tacy będą, tym lepiej dla nich. To są rzeczy, które na starcie są piękne.

Najwięcej było właśnie informacji, które otrzymywali od trenerów. W treningu z Czesławem Michniewiczem środkowi obrońcy musieli przyzwyczaić się do kolejnych przerw w grze, by selekcjoner kadry U-21 wprowadzał korekty w ich ustawieniu czy zachowaniu. Zajęcia z Jerzym Brzęczkiem to również kolejne bodźce w pracy, zwracanie uwagi na inne aspekty, bardziej techniczne niż taktyczne. Jednego dnia w grach wewnętrznych także wprowadzono przerwy, by zawodnicy w ich trakcie otrzymywali wskazówki od trenerów konkretnych pozycji.

– Czasem może było tych informacji za dużo, czy w treningu, czy wokół tego. Piłka się rozwinęła, ale na końcu potrzebne są określone fundamenty. Na boisku trzeba trenować i spać, czyli po prostu być tam cały czas. To jedyna droga. Nasze doświadczenia, przykłady są bardzo dobre i potrzebne, ale to poświęcenie jest tym, co pozwoli zmierzyć się z najlepszymi. Dieta, mentalność to dodatki, które w tej rywalizacji pomagają – mówi.

<<<ZOBACZ GALERIĘ Z TALENT PRO 2020>>>

Mila zauważa również, że czasem informacje mogą powodować nerwowość. – Zagadywałem ich na posiłkach, przed treningami, już na boisku i rzeczywiście, było widać różnicę. Samo boisko ich strasznie spinało: im bardziej starałem się ich rozluźnić, sprawić, by się uśmiechnęli, tym bardziej się spinali. A tutaj, w hotelu byli zupełnie inni. To zrozumiałe, że stres przekłada się na boisko. Ale radość jest potrzebna, bo kiedy ją masz, kiedy cieszysz się z bycia na boisku, kiedy jesteś najbardziej rozluźniony, to jesteś panem swojego losu. Wtedy gra się najlepiej – tłumaczy.

– Oni muszą cieszyć się z tego, co mają. Kiedy do nich coś mówiłem, to może zbyt dużo oczekiwałem licząc, że otrzymam informację zwrotną w tym, co chciałem im wytłumaczyć czy przekazać. Odpowiadali albo kiwając głową, albo półsłówkami. Starałem się, by byli bardziej aktywni, by komunikacja była większa – tłumaczy. Podobnie było na koniec spotkania z selekcjonerem i dwoma byłymi piłkarzami: pytań od młodzieżowych reprezentantów zabrakło, choć trenerzy sami o nie prosili. – Otwierali się najbardziej w grach wewnętrznych, kto krzyczy bardziej, kto mniej. Kto się odszczeknie. Wtedy są najbardziej prawdziwi. To nie jest nic złego, bo najważniejsze, by byli pewni siebie na boisku. Jeśli ktoś bryluje poza boiskiem, to nie oznacza, że przebije się na nim. Wolę tych drugich – mówi Mila.

– Było paru chłopców wybijających się, byli ci z większymi umiejętnościami. W meczach wewnętrznych najpierw widzieliśmy jakość jednego, by ten sam w kolejnym wypadł blado. Ale te wahania formy w grupach młodzieżowych się zdarzają. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że mają lepsze umiejętności, niż ja w ich wieku – chwali Mila. – Z drugiej strony było ćwiczenie z dośrodkowaniem, które mogli wykonywać lepiej, a ja to już wtedy miałem. Dlatego cały czas im powtarzałem: dobre przyjęcie, dobre zagranie. To spowoduje możliwość szybszego grania, lepszego pomysłu, wizji na boisku i na daną sytuację. Na tym trzeba się koncentrować, ale tego się nie da wyuczyć na zasadzie: jak dziś to potrenujesz, to zostanie ci na całe życie. Nie, trzeba to robić właśnie przez całe życie, aż zrobią ci mecz pożegnalny i możesz skończyć.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności