Aktualności
[TALENT PRO] Dziennik kadrowicza: Tomasz Pieńko
Na „Łączy Nas Piłka” codziennie informowaliśmy o przebiegu zgrupowania Talent Pro w hiszpańskim Pinatar, gdzie pod okiem trenerów kadr młodzieżowych trenowali zawodnicy z trzech roczników: 2003, 2004 i 2005. Oddaliśmy nasze łamy również piłkarzom, którzy dzielili się swoimi przemyśleniami i wrażeniami z uczestnictwa w tym projekcie. Ostatnim bohaterem naszego cyklu jest Tomasz Pieńko z Zagłębia Lubin i reprezentacji do lat 16.
Tomasz Pieńko (Zagłębie Lubin, reprezentacja Polski U-16): W piątek mieliśmy cały dzień zajęć z trenerem Jerzym Brzęczkiem. W treningach dawał wskazówki cenne dla mojej pozycji środkowego pomocnika: dobre przyjęcie, mocne podanie wprowadzające, by patrzeć przez ramię, mieć orientację, co dzieje się za mną. Te treningi były czymś nowym, wprowadziły nowy schemat rozegrania piłki od środkowego pomocnika, z przejściem do ataku i finalizacją. Zapamiętałem też ćwiczenie strzeleckie z kilku pozycji, z daleka, z bliska. Trenerzy zwracali nam uwagę na dobre przyjęcie kierunkowe, siłę strzału.
Spodziewałem się mobilizacji każdego zawodnika i naprawdę każdy chciał się pokazać. Rozmawialiśmy między sobą o tym, że przyjeżdża selekcjoner, więc trzeba się pokazać z dobrej strony. Stres towarzyszył każdemu. Po pierwszym treningu można powiedzieć, że wszystko minęło, na drugi wyszliśmy w pełni zmobilizowani, nie przestraszeni. Na pewno przez to robiliśmy wszystko dokładniej. Podobały mi się te zajęcia, bo miałem okazję poćwiczyć uderzenie z dalszej odległości, wprowadzić nowe rzeczy, posłuchać nowych rad.
Na odprawach przed treningami byłem tak skupiony, skoncentrowany na ćwiczeniach i pracy, że pozostałe rzeczy o których mówił trener odeszły na dalszy plan. To nie był trudny trening, jak się przyjrzało, przysłuchało. Wieczorem mieliśmy spotkanie z selekcjonerem. Dostaliśmy pytanie, czy mamy charakter piłkarza, wszyscy podnieśli rękę. Na pewno talent to nie wszystko, trzeba cały czas pracować nad sobą, swoimi deficytami.
W poprzednich dniach treningowych ćwiczyliśmy również szybkie wyprowadzenie piłki z obrony do pomocy, z pomocy do ataku. Dostawałem ciągłe rady od trenerów, o ustawienie sylwetki ciała do strony, którą gramy, by patrzeć przez ramię, zwracać uwagę na dobre ustawienie przy pressingu przeciwnika. Inny trener wskazywał na dłuższe, mocniejsze podanie, a inny na przyjęcie. Każdy coś dodał. Nie było tych porad dużo, ale konkretne.
Zgrupowanie zakończyliśmy meczami w sobotę. Poziom gier wewnętrznych był fajny, czytając wcześniejsze wypowiedzi kolegów potwierdzam, że młodsi nie odstawali, grali porządnie. Linie obrony fajnie wyprowadzały piłkę, nikt się tego nie bał. Wszyscy chcieli pressować, byli bardzo skoncentrowani, robili to co trzeba. Ostatnie mecze wewnętrzne nie były dla mnie najlepsze, zagrałem średnio. W poprzednich było fajnie, sądzę, że było dużo dobrych rzeczy, ale też kilka, które mogę poprawić. Może dlatego, że powoli nogi mi „siadały”, coś mi nie szło. Traktowaliśmy to normalnie, jako następny trening, chęć pokazania się. Trener Lasocki mówił nam, by to była fajna zabawa.
Mieliśmy matematykę z trenerem Maciejem Marczydło, w grupach rozwiązywaliśmy quizy, zadania matematyczne. Lubię ten przedmiot, więc mi się podobało. Nie udzielałem się może zbyt dużo, ale mi się podobało. Z tych trudniejszych rzeczy były też wzory z fizyki. Ciekawi byliśmy tych zajęć, każdy chciał przyjść i to na luzie, że może być fajna zabawa, że można się czegoś nauczyć. W piłce i w matematyce ważne jest myślenie.
Czego dowiedziałem się z zajęć o diecie? Mieliśmy rozrysowane, co powinniśmy jeść w poszczególne dni, ile powinniśmy zjeść węglowodanów, białka. Dobrze jadłem do tej pory, rzadko mi się zdarza zjeść coś złego. Mieliśmy też informacje, co zawierają jakie dania, można to wykorzystać, stosować. Ja już mam ułożoną dietę: np. co tydzień muszę zjeść łososia. Rozmawialiśmy też o nawodnieniu, że na boisku jeśli wysiłek trwa powyżej 45 minut, to trzeba pić soki z wysoką zawartością węglowodanów, bo organizm lepiej je wchłania i to dodaje nam energii.
Wracam do klubu z nowymi doświadczeniami, z mobilizacją do dalszej cięższej pracy. Zobaczyłem, że pracuję dobrze, ale można do tego dołożyć jeszcze więcej, by osiągnąć więcej.