Aktualności

„Szóstka” Boruca. Polak przywiązany do Bournemouth i to z wzajemnością

Aktualności04.06.2019 
Najpierw wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie Bournemouth, choć zbliża się już do „czterdziestki”, a teraz przedłużył kontrakt z klubem z Dean Court. Artur Boruc wciąż jest piłkarzem potrzebnym „Wisienkom”, o czym świadczy nowa umowa, która gwarantuje Polakowi występy w zespole do 2020 roku. Jeśli wypełni ją do końca, spędzi nad kanałem La Manche więcej lat niż w Celtiku.

Ta sytuacja pokazuje jedno: Polak przywiązuje się do miejsc. Lubi stabilizację, a „Wisienki” są trzecim klubem w jego karierze, w którym będzie grał co najmniej trzy lata. Z Legią Warszawa był związany w latach 1999-2005. Potem przez pół dekady zakładał koszulkę Celtiku. W obecnym klubie debiut zaliczył we wrześniu 2014 roku, tyle że pierwszy rok grał na zasadzie wypożyczenia. Pełnoprawnym zawodnikiem Bournemouth jest od 2015 roku. Nikt nie ma wątpliwości, że stał się ikoną i legendą „Wisienek”.

Lider i bohater tłumu

Bournemouth AFC zawdzięcza Polakowi bardzo dużo. W pierwszym sezonie występów w barwach tego klubu Boruc rozegrał 37 meczów, dając się pokonać 33 razy. Pobił osobisty rekord meczów bez wpuszczonych goli. W Championship miał takich spotkań 16. Bournemouth z nim w bramce spisywało się świetnie – awansowało w tabeli z 15. na 1. miejsce, gromiąc w tym czasie 8:0 Birmingham. Zespół Polaka notował też inne spektakularne wyniki: 6:1 na wyjeździe z Blackpool, 5:1 z Fulham, także w roli gościa, czy 5:3 z Cardiff.

„Wisienki” głównie wygrywały, skończyły sezon na drugim miejscu. Pierwszy raz w historii drużyna z popularnego kurortu nad kanałem La Manche awansowała do Premier League. Boruc stał się bohaterem miejscowych kibiców. Razem z nimi świętował sukces, a ci skandowali jego nazwisko.

Po sezonie, który dał awans, Bournemouth zdecydowało się wykupić Polaka z Southampton. W klubie mieli nadzieję, że wysoka forma Boruca pomoże jakoś przetrwać debiutanckie zmagania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Udało się utrzymać, w głównej mierze dzięki skutecznej grze polskiego bramkarza. Ten wpuścił 51 goli w 32 meczach. Dużo, mało? Dla porównania: zmiennik naszego zawodnika, Adam Federici w sześciu występach piętnaście razy musiał wyjmować piłkę z siatki.



Jednak najlepszy czas Boruca na Vitality Stadium miał dopiero nadejść. W sezonie 2016/17 rozegrał on jeszcze więcej spotkań (35), w większej liczbie pojedynków nie dał się pokonać. I choć Bournemouth miało jedną z gorszych defensyw w lidze (67 straconych bramek, z czego 63 wpuszczonych przez Polaka), to nikt do niego nie miał pretensji. Ba, Boruc został piłkarzem sezonu swojej drużyny, wygrywając głosowanie kibiców. Wysoka dyspozycja golkipera z Polski to nie tylko dziewięć czystych kont, ile bardziej pewność, jaką dawał drużynie swoimi interwencjami i paradami w trudnych momentach. Był jednym z liderów zespołu, w oczach kibiców zyskał większe uznanie niż Joshua King, wówczas najlepszy strzelec drużyny i jeden z najskuteczniejszych zawodników w całej lidze.

Lepiej niż zakładał

Kilka tygodni wcześniej wychowanek Pogoni Siedlce wydał oświadczenie, w którym poinformował o zakończeniu kariery reprezentacyjnej. Poprzestał więc na 64 grach z orzełkiem na piersi. Swoją decyzję tłumaczył podeszłym wiekiem i dużą konkurencją w bramce drużyny narodowej. – Kiedyś mówiłem, że skończę karierę w wieku 30 lat, później przesuwałem tę granicę. Na tę chwilę nie widzę siebie robiącego cokolwiek innego. Jeśli zdrowie pozwoli i piłka będzie mnie chciała, jeszcze chwilę pogram, potarzam się w błocie, choć tego nie lubię, a dopiero później zamienię sport na coś ciekawszego. Każdemu z nas praca kiedyś się nudzi. Nawet piłka nożna i to tarzanie się w błocie może z czasem stać się upierdliwe. Ale w sumie to cieszę się, że wciąż jestem czynnym piłkarzem – mówił w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Już wtedy wykazywał duże oznaki przywiązania do Bournemouth, co teraz, z perspektywy nowego kontraktu, nikogo nie dziwi. – Bournemouth się rozwija. Dwa lata temu pierwszy raz w historii awansowaliśmy do rozgrywek i się utrzymaliśmy. Rok temu zajęliśmy dziewiąte miejsce, więc apetyt rośnie w miarę jedzenia. Liczę, że w tym sezonie sprawimy niespodziankę. Drużyna niewiele się zmieniła. Od czasu awansu doszło kilku zawodników. Jesteśmy zgrani. Ostatni sezon pokazał, że możemy wiele zdziałać. Teraz wzmocniliśmy defensywę, mamy w składzie kilku perspektywicznych zawodników. Myślę, że może być lepiej niż w poprzednich rozgrywkach. A ja przede wszystkim walczę o miejsce w składzie. Nie zamierzam oddać pola Asmirowi Begoviciowi. Ale decyzję zostawiam trenerowi – dodał Boruc.

Paradoks sytuacji Polaka polegał na tym, że po bardzo dobrym sezonie w jego wykonaniu sprowadzono mu do rywalizacji Asmira Begovicia. Reprezentant Bośni i Hercegowiny został kupiony za 11,5 miliona euro z Chelsea Londyn. Nagle okazało się, że dla Boruca nie ma miejsca w pierwszym składzie. Musiał zatem pogodzić się z rolą rezerwowego.



W nowych rozgrywkach, z którymi wiązał takie nadzieje, ani razu nie zagrał w Premier League. Szanse dostawał w Pucharze Anglii oraz Pucharze Ligi. Z tego też pułapu rozpoczął poprzednie zmagania. Z bardzo dobrej strony pokazał się w starciu z Chelsea Londyn w 1/4 EFL Cup. – Był fantastyczny i wcale nie jestem tym zaskoczony. Znakomicie wykorzystał daną mu szansę. Popisał się kilkoma rewelacyjnymi paradami. Zatrzymał między innymi strzał Oliviera Girouda. Do tej pory nie wiem, jak to zrobił – komentował Eddie Howe, trener Bournemouth.

Wielki Polak

21 stycznia 39-latek wrócił do bramki „Wisienek” w meczu o ligową stawkę. Był to zwycięski powrót, gdyż zakończony triumfem drużyny 2:0 nad West Hamem. W następnej kolejce jego zespół ograł Chelsea aż 4:0. – Bournemouth wygrało również dlatego, że miało Boruca, który zaliczył w całym meczu pięć imponujących interwencji i zatrzymał Chelsea, która nie zdołała przejść obrony gospodarzy, mimo iż posiadała piłkę przez 70 procent czasu – napisano na portalu bbc.com. Polak odzyskał bluzę z numerem jeden, bronił jeszcze w 11 pojedynkach, notując cztery czyste konta.

Swoją piękną historię w Anglii Boruc nadal będzie kontynuować, ponieważ przedłużył o rok umowę. – Wielki Polak w naszej bramce – to treść komunikatu z klubowego profilu Bournemouth na Twitterze. – Osiedliłem się tutaj. Kocham też klub, moja rodzina także go uwielbia. Wierzę, że wciąż mam tutaj do odegrania ważną rolę – mówił rok temu były reprezentant Polski, kiedy również podpisywał nową umowę. Dziś te słowa nic nie tracą na ważności. Można jedynie dopisać: kariera Boruca nie kończy się przed czterdziestką.

Piotr Wiśniewski


Fot: Cyfrasport, East News

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności