Aktualności
[WIDEO] Ubiegłoroczny Superpuchar okiem Łączy Nas Piłka
Była dwudziesta minuta spotkania, gdy lewą stroną ruszył Grzegorz Piesio w jednej z nielicznych kontr gdyńskiej Arki. Nowy zawodnik w drużynie Leszka Ojrzyńskiego ściął w pole karne, znalazł sobie trochę miejsca przy linii końcowej i zagrał piłkę wzdłuż bramki tak mocno, że Michał Pazdan niefortunnie interweniując skierował ją do własnej siatki. Było to zaskoczenie dla tysięcy kibiców mistrza Polski, ale i nagroda dla gości, którzy grając agresywnie oraz szybko sprawiali gospodarzom sporo problemów.
Wcześniejsze minuty spotkania o Superpuchar nie przyniosły wielu klarownych sytuacji, ale widać było, że pomimo wczesnego startu sezonu jest to mecz na serio i o wysoką stawkę. Kilka mocniejszych wślizgów z obu stron, starć o piłkę pokazało, jak ambitnie nastawione są obie drużyny przez swoich trenerów. To piłkarze Leszka Ojrzyńskiego wychodzili wysokim pressingiem, zaburzając rytm w grze faworytom tego meczu. Dlatego zespół Jacka Magiery dłużej wymieniał podania, ale niewiele z nich wynikało.
Do czasu – jeszcze przed straconym golem po stałych fragmentach gry legioniści mogli objąć prowadzenie, ale dobrze interweniował Pavol Steinbors. Gdy już Arka wyszła na prowadzenie, to tempo ataków Legii tylko wzrosło, a wraz z tym pojawiły się kolejne sytuacje. Świetnie prezentowali się Thibault Moulin oraz Dominik Nagy. To pierwszy z tej dwójki w 28. minucie utrzymał się przy piłce na skraju szesnastki Arki, trochę więcej miejsca zrobił mu biegnący na obieg Artur Jędrzejczyk, a Francuz pięknym strzałem zewnętrzną częścią stopy nie dał Steinborsowi żadnych szans.
Tych okazji było więcej, ale mniej skuteczni od Moulina byli Hamalainen oraz Guilherme, którzy uderzali obok bramki Arki. W drugiej części legioniści jeszcze częściej próbowali strzałów z dystansu, lecz zarówno Michał Kopczyński (60. minuta), jak i Sebastian Szymański (68.) trafiali prosto w bramkarza. Kwadrans przed końcem niewiele pomylił się Moulin. Z kolei Arka kontrowała skrzydłami i kilka razy Pazdan z Maciejem Dąbrowskim musieli wślizgami przerywać akcje przyjezdnych, choć bez zmuszania Arkadiusza Malarza do poważniejszych interwencji.
Kolejne zmiany w obu drużynach nie wpłynęły na większą płynność gry, czy dogodne sytuacje, lecz w ostatnich dwudziestu minutach to Legia była bardziej konkretna. Nieźle wprowadził się w mecz Szymański, bardzo aktywny był debiutujący w zespole napastnik Vamara Sanogo. Z kolei Leszek Ojrzyński starał się na ten finalny fragment meczu ustawić zespół defensywnie, zabezpieczając zwłaszcza środek pola przed najlepszym na boisku Moulinem.
Żaden z drużyn jednak nie udało się strzelić gola w ostatnich minutach i o wyniku musiały zadecydować rzuty karne. Pierwszą jedenastkę pewnie wykonał Mateusz Szwoch - ale nie dla Arki z którą zdobył Puchar, lecz dla Legii do której wrócił z wypożyczenia. Pewnie odpowiedział Marcin Warcholak, a tym, który pomylił się był Moulin, którego strzał obronił Steinbors. I to golkiper Arki został bohaterem serii jedenastek, gdy jeszcze w ostatniej, decydującej szansie wybronił uderzenie Michała Kopczyńskiego. Kolejny sensacyjny triumf Arki Gdynia stał się faktem!
Superpuchar był też pierwszym spotkaniem w którym sędziego głównego Szymona Marciniaka wspierał VAR. W tunelu za jednym z narożników boiska ustawiony był bus ze specjalnym oprogramowaniem pozwalającym na powtarzanie sytuacji z nawet ośmiu kamer. Jednak pomimo kilku bardziej emocjonujących sytuacji w jednym lub drugim polu karnym arbiter nie użył wsparcia Pawła Gila oraz Marcina Bońka.
Legia Warszawa 1:1, 3:4 p.k. (1:1) Arka Gdynia
Bramki : Moulin 28’ - Pazdan (s.) 21’
Sędziował : Szymon Marciniak
Widzów : 26 756