Aktualności
[REPORTAŻ] „Piłka pomaga w wojsku, a wojsko w piłce”. Jak być jednocześnie żołnierzem i piłkarzem
– Praca z moimi chłopakami to sama przyjemność. Zazwyczaj na początku każdy szkoleniowiec musi sobie wywalczyć autorytet u swoich piłkarzy. Z żołnierzami jest to dużo łatwiejsze – przyznaje trener reprezentacji Wojska Polskiego, starszy chorąży Tomasz Mucha. – Oni od razu mają w sobie cechy, nad którymi na ogół bardzo długo się pracuje. Współdziałanie, stawianie dobra grupy nad dobro jednostki, szacunek dla barw, które reprezentują – to wszystko jest już u nich widoczne od samego początku.
Mocny charakter to podstawa, aby myśleć o dołączeniu do wojska. Tutaj od razu rzuca się w oczy, że na boisku widzimy 22 mężczyzn, dla których zachowania podobne do tych w wykonaniu Neymara na mistrzostwach świata są absolutnie nieakceptowalne. – To są charakterne chłopy. Oni zawsze walczą do końca. Ci bez umiejętności rozumieją, że muszą starać się dla tych, którzy te umiejętności posiadają – dodaje Mucha.
Od razu też podkreśla, że poziom tegorocznych mistrzostw był wyższy od zeszłorocznych, a rywalizacja zdecydowanie bardziej wyrównana. – Lotnicy, którzy zajęli szóste miejsce, stoczyli dwa bardzo emocjonujące spotkania w fazie grupowej. Oba jednak przegrali i nie awansowali do półfinału – opowiada szkoleniowiec. – Mnie jednak najbardziej cieszy to, co podkreślają wszyscy obserwatorzy: doskonała organizacja taktyczna drużyn. Tutaj nie ma przypadku. Widać, że dobór piłkarzy na pozycje, ale także każdy ruch graczy, przemieszczenie się między strefami, to wszystko okazywało się bardzo starannie przemyślane i dopracowane.
Walka o każdy centymetr boiska była w istnie wojskowym stylu. Mocna, zdecydowana, ale także z poszanowaniem zasady fair play. – Jestem daleki od nazywania tych rozgrywek amatorskimi. Oczywiście występuje tu dużo piłkarzy, którzy bliższego kontaktu z profesjonalną piłką nigdy nie zaznali. Ale praktycznie w każdej drużynie znajdzie się ktoś, kto występował co najmniej na szczeblu III ligi. To ci zawodnicy powodują, że poziom rozgrywek jest naprawdę wysoki – mówi Adrian Kochanek, piłkarz, który na Mistrzostwach Wojska Polskiego został wybrany najlepszym zawodnikiem, a w swojej przeszłości występował m.in. w Bałtyku Gdynia czy Gryfie Wejherowo.
Piłkarz to lepszy żołnierz?
– Piłka daje mi spokój. Jest to znakomity sposób na pozbycie się stresu, którego w wojsku, co by nie mówić, jest zawsze sporo. Dzięki temu łatwiej mi później skupić się na swoich obowiązkach i w ważnych momentach zachować lepszą koncentrację, zimną krew – podkreśla Kochanek.
– Bycie piłkarzem uczy pokory, systematyczności, woli walki i zwyciężania. To się może wydawać takie oczywiste, co teraz mówię. Ale dopiero jak się gra w piłkę, a później dołącza do wojska to rzeczywiście czuć tę różnicę. To działa w obie strony, piłka pomaga w wojsku, a wojsko w piłce – uważa Mateusz Łuczak, jedna z niewielu osób w wojskowej reprezentacji, która miała szansę posmakować gry na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. – Występowałem w Lechii Gdańsk i Koronie Kielce. Trochę doświadczenia mam, które starałem się przekazywać kolegom. Do tego stopnia, że gdy przed rokiem byliśmy na mistrzostwach świata w Omanie pytały o mnie ponoć tamtejsze kluby.
– To był w ogóle bardzo ciekawy turniej. W reprezentacji Syrii i Egiptu występowali profesjonaliści, którzy później byli bohaterami drogich transferów. Przed meczem pokazałem chłopakom zdjęcie jednego z egipskich obrońców, który kilka miesięcy wcześniej krył w sparingu Luisa Suareza. To świetnie zadziałało na wyobraźnię i dało dodatkową motywację – mówi trener Tomasz Mucha. – Zresztą tam było mnóstwo znakomitych zawodników. Grał chłopak, który 4 miesiące po meczu z nami występował w reprezentacji z Mohamedem Salahem. Tym bardziej możemy być dumni, że graliśmy z nimi jak równy z równym.
– Jak porównam sobie poziom ekstraklasowy z poziomem reprezentacji Wojska Polskiego, to oczywiście różnica w umiejętnościach jest. Ale udało nam się stworzyć monolit – zauważa Mateusz Łuczak. – Dodatkowo sztab trenerski podchodzi do tematu bardzo fachowo. Cieszę się z tego powodu, bo dzięki temu cały czas mogę realizować swoją pasję. Wybrałem pewniejszą przyszłość w wojsku, a przy okazji nie straciłem kontaktu z tym, co kocham, czyli piłką nożną.
Dwie bramki w dwie minuty
II Mistrzostwa Wojska Polskiego w Piłce Nożnej rozgrywano na trzech stadionach: Arenie Żagań, Czarnych Żagań i Piasta Iłowa. Spotkania odbywały się przez cztery dni, a w turnieju wzięło udział 7 drużyn. W finale mistrzostw gospodarze imprezy, 11 Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej, pokonali 12 Dywizję Zmechanizowaną wynikiem 4:1.
Decydujący mecz do 60 minuty był bardzo wyrównany. Później jeden z zawodników z 12 Dywizji Zmechanizowanej dostał czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko. – Do przerwy prowadziliśmy 1:0 po strzale z rzutu karnego starszego szeregowego Sebastiana Prokopowicza. Ale w drugiej połowie, pod koniec pierwszego kwadransa gry, straciliśmy dwie bramki w dwie minuty i zawodnika – relacjonuje starszy szeregowy Tomasz Chrupałła, trener reprezentacji 12 Dywizji Zmechanizowanej. Szkoleniowiec przyznaje, że jego drużyna przegrała dotkliwie, ale ma nadzieję, że w kolejnej edycji mistrzostw jego piłkarzom uda się powalczyć o zwycięstwo w finale. – W zeszłym roku zajęliśmy trzecie miejsce, w tym drugie, to w przyszłym pora na pierwsze – dodaje z uśmiechem trener wicemistrzów.
Poświęcenie dla pasji
– Granie w piłkę dodaje żołnierzom prestiżu. Zawsze miło jest się pochwalić sukcesami przed kolegami. Ale z drugiej strony wymaga to od nich także ogromnego poświęcenia. Nie jest tak, że piłkarze są z czegoś zwalniani. Muszą nadrabiać zaległości. Piłka tylko dodaje im obowiązków – przypomina trener Mucha.
Na początku, kiedy brakowało odpowiednich struktur, trener Mucha wraz z asystentami musiał przetestować ponad 150 zawodników i wybrać kadrę 25 graczy, tak aby nikogo nie skrzywdzić. Było to duże wyzwanie, które skończyło się sukcesem.
– Staramy się działać logicznie – mówi trener koordynator sportu powszechnego w Wojsku Polskim, Sebastian Krasoń. – Jeśli pojawia się popyt na granie w piłkę nożną, to my ją po prostu organizujemy. Tegoroczne mistrzostwa stały na lepszym poziomie sportowym niż zeszłoroczne. Przewiduję podobny rozwój w przyszłych latach.
Krasoń wspomina także o tym o tym, jakie tradycje piłkarskie wiążą się z Wojskiem Polskim – Próbujemy nawiązać do pięknej historii kadry Wojska Polskiego, która istniała już 22 lata temu, a była prowadzona przez postać wyjątkową – pana Lucjana Brychczego – przypomina. – Z mojego punktu najważniejsze jest to, że piłka to sport drużynowy. Tak jak żołnierz sam nie wygra wojny, tak piłkarz sam nie wygra meczu.
„Dyscyplina wojskowa” to często element wymagany przez trenerów na poziomie realizowania taktyki i gry w defensywie. A tę często łatwiej zachować profesjonalnym żołnierzom. Poświęcają oni czas, narzucając na siebie dodatkowe obowiązki, aby rozwijać swoje umiejętności piłkarskie i godnie reprezentować swoje brygady, a także polską reprezentację.
Cechy, które potrzebne są zarówno w wojsku, jak i piłce pokazują, że pasja i profesja czasami mają ze sobą bardzo dużo wspólnego.
Michał Wapiński,
fot. por. Krzysztof Gonera / 11 LDKPanc.