Aktualności
Polski rewanż na koniec roku w Championship
Mateusz Klich kontra Kamil Grosicki to dla polskich kibiców najważniejsze spotkanie ostatniej tegorocznej kolejki w lidze angielskiej. Lider, Leeds United, podejmie w sobotę (godz. 16:00) 15. w tabeli Hull City. – Nie mam nic przeciwko, by znów były emocje do samego końca, jeśli zdobędziemy trzy punkty – mówi Klich.
28-letni reprezentacji Polski nawiązuje do ostatnich dwóch spotkań Leeds. Z Aston Villą jego zespół po 17. minutach przegrywał 0:2. Nie poddał się i nie tylko odrobił straty, ale w piątej minucie doliczonego czasu Kemar Roofe zdobył zwycięską bramkę. W ostatniej kolejce, która rozpoczęła rundę rewanżową Championship, prowadzili po samobójczym golu, ale piłkarze Blackburn Rovers wyrównali i wyszli na prowadzenie w 90. minucie. To jednak nie załamało zawodników Leeds. W ciągu czterech dodatkowych minut Roofe dwa razy trafił do siatki i trzy punkty zostały na Elland Road.
Zwycięstwa w takim stylu i doliczonym czasie pozwoliły podopiecznym menedżera Marcelo Bielsy utrzymać pozycję lidera, którą nie tak dawno odebrali Norwich City. Na dodatek przedłużyli passę zwycięstw do siedmiu. Żadna inna drużyna w Championship nie może pochwalić się takim dorobkiem. Dłużej niepokonany jest West Bromwich Albion, ale z ośmiu meczów dwa zremisował. Norwich City nie przegrało od dziewięciu kolejek, ale wygrało sześć razy.
Leeds dzieli też tylko jeden mecz bez porażki od pobicia klubowego rekordu. Duża w tym zasługa Klicha. Dla argentyńskiego szkoleniowca to jeden z najważniejszych zawodników. Od początku sezonu Polak gra w podstawowym składzie, a na 24 występy 15 zaliczył w pełnym wymiarze. Choć w grudniu nie przemawiają za nim liczby (ostatnia asysta na początku listopada, a gol w październiku), to reprezentant Polski nie robi z tego problemu. – Jeśli wygrywamy, nie mam czym się przejmować – mówi Klich w klubowej telewizji, a zapytany o ostatnie zwycięstwa w doliczonym czasie odpowiada. – Jeżeli mecz kończy się naszym zwycięstwem, to okoliczności nie są aż tak ważne. Na razie wszystko wygląda idealnie, ale wciąż do rozegrania są 22 spotkania. Mam nadzieję, że pokonamy Hull i być może nasz przewaga jeszcze wzrośnie. Norwich i West Bromwich co prawda nie przegrywają, ale zdarza im się tracić punkty – dodaje.
W sobotę naprzeciw Klicha stanie Grosicki. Mimo że Hull w tabeli jest dopiero piętnaste, to ostatnio imponuje formą. W Championship tylko Leeds, Norwich i WBA maja dłuższą passę bez porażki. Hull nie przegrało od sześciu meczów. Grudzień jest bardzo udany dla zespołu polskiego skrzydłowego. W pięciu meczach zdobył 13 punktów. Po 18. kolejce Hull było na przedostatnim miejscu. Teraz nad strefa spadkową ma już dziewięć punktów przewagi.
Grosicki po tym, gdy przekonał się do niego menedżer Nigel Adkins, stał się podstawowym zawodnikiem. Od 12. kolejek jest zawsze w wyjściowej jedenastce. W tym czasie odwdzięczył się dwoma golami i trzema asystami.
Obie drużyny spotkają się w tym sezonie po raz drugi. W październiku górą było Leeds, które na stadionie rywali wygrało 1:0. Obaj Polacy zagrali w podstawowych składach. Klich zaliczył asystę przy zwycięskim golu. Kwadrans po stracie bramki Grosicki został zmieniony. Jego kolega z zespołu, stoper Jordy de Wijs podkreśla, że to lokalne derby, więc emocji nie powinno zabraknąć. Leeds od Hull dzieli bowiem około 100 kilometrów. – Spodziewamy się dużej liczby naszych kibiców, największej w tym sezonie. Chcielibyśmy uciszyć publiczność gospodarzy, ale musimy zagrać pewni siebie i nie czuć strachu wobec lidera – mówi Holender na oficjalnej stronie klubu. – Już w pierwszym meczu z Leeds zasłużyliśmy na punkty, ale się nie udało. Teraz mamy szansę to zrobić – twierdzi.
Grosicki na instagramie pokazał, że choć święta spędził na Wyspach, to były w polskim wydaniu. Nie zabrakło m.in. pierogów, barszczu z uszkami i sałatki warzywnej. „W święta się nie oszczędzam” - napisał. Nie oszczędzał się też na boisku i 26 grudnia w dzień nazywany w Anglii „Boxing day” miał spory udział w zwycięstwie nad Preston North End 2:1. Portal gazety „Hull Daily Mail” przyznał mu notę siedem i napisał, że „Polak miał udział przy pierwszej bramce, stwarzał duże zagrożenie na boku pomocy, rozciągał defensywę rywali, ale nie zawsze dokonywał właściwych wyborów”.
Robert Cisek