Aktualności
Piłkarze, sędziowie i działacze wspierają charytatywny Poland Business Run
Akcję Poland Business Run zorganizowano po raz dziewiąty. 8 września w ośmiu największych polskich miastach (Kraków, Gdańsk, Katowice, Wrocław, Poznań, Warszawa, Rzeszów, Lublin, Łódź) o tej samej godzinie wystartowały pięcioosobowe sztafety. W sumie rywalizowało ponad 29 tysięcy biegaczy. A im więcej uczestników, tym większa pomoc dla osób z niepełnosprawnością ruchową.
Pieniądze z opłat startowych fundacja Poland Business Run przeznacza na zakup profesjonalnych protez, rehabilitację przy pomocy fizjoterapeutów i wsparcie psychologów. Dzięki tak wielkiej frekwencji udało się w tym roku uzbierać około 2,3 mln złotych. Rok temu za 1,7 mln zł udało się pomóc aż 84 osobom. Teraz beneficjentów powinno być zatem więcej.
Właściwie od początku akcji fundacja mogła liczyć na wsparcie znanych sportowców – wśród ambasadorów Poland Business Run byli m. in. Mariusz Wlazły, Rafał Sonik, Mateusz Mika, a także piłkarskie drużyny – Lechia Gdańsk, Widzew, ŁKS czy Motor Lublin.
Wszyscy zachęcali biegaczy do zapisywania się do biegu i w ten sposób pomagania osobom po amputacji. W tym roku w akcji wzięli udział m. in. Ebi Smolarek i Śląsk Wrocław. Klub z ekstraklasy nagrał krótki film, a Smolarek wziął udział w konferencji prasowej w rodzinnej Łodzi.
W niedzielę Śląsk stanął na starcie Wrocław Business Run, a Smolarek z drużyną Polskiego Związku Piłkarzy, którego jest prezesem, pobiegł w Łódź Business Run. W ekipie lidera ekstraklasy byli Piotr Waśniewski, prezes klubu, Paweł Barylski, drugi trener, Lubambo Musonda, pomocnik zespołu, a także Szymon Mikołajczak, kierownik drużyny i Jędrzej Rybak z biura prasowego. Ebi Smolarek do zespołu zaprosił m. in. Sławomira Chałaśkiewicza, byłego piłkarza Widzewa.
Jeśli chodzi o sportową stronę biegu, to Śląsk Wrocław spisał się świetnie – zajął ósme miejsce na ponad 650 drużyn. Mało tego – prezes Waśniewski uzyskał piąty czas spośród biegaczy – niespełna 4 km pokonał w 11 minut i 53 sekundy.
– To fantastyczna inicjatywa. Cieszę się, że mogłem reprezentować Śląsk w tak dużej imprezie, tym bardziej, że zajęliśmy wysokie miejsce. Dystans nie był długi, ale to jednak inne bieganie niż na boisku, gdzie wykonujemy głównie krótkie sprinty i wielokrotnie zmieniamy tempo – uważa Lubambo Musonda. – Dobrze, że nasz klub angażuje się w takie projekty, bo wtedy też widać, jak ważna dla całego Wrocławia jest nasza drużyna. A jeśli mogliśmy dzięki temu pomoc potrzebującym, to tym bardziej wspaniale – dodaje.
W Łodzi Polski Związek Piłkarzy na czele z Ebim Smolarkiem był 360. na 600 sztafet. 47-krotny reprezentant Polski trasę długości 3,7 km przebiegł w 19 minut i 33 sekundy. Wygrała grupowa biegowa Razem Trenujemy Sport związana z Widzewem. – Dobrze mi się truchtało, ale jednak wolałem biegać z piłką przy nodze. Cieszę się, że mogłem wziąć udział w imprezie, która ma szczytny cel. W przyszłym roku też będę chciał wystartować i wtedy się mocniej pościgamy – obiecał Smolarek. – Jeśli swoją obecnością mogę choć w niewielki sposób przekonać biegaczy do udziału w biegu charytatywnym, to Poland Business Run może na mnie liczyć – zaznaczył.
W biegach Poland Business Run startuje sporo osób związanych z piłką nożną. W Gdańsku biegał Jarosław Bieniuk, w Łodzi Tomasz Wieszczycki zebrał kilku kolegów z ŁKS, a w Lublinie pobiegła też sztafeta Motoru.
Piotr Szubielski w tym sezonie zadebiutował jak asystent sędziego w ekstraklasie. Pierwszy raz pobiegł w Poland Business Run dwa lata temu, kiedy zebrał ekipę z MKS Łodzianka, którego jest wychowankiem. Bardzo mu się spodobało i rok temu pobiegł gościnnie w sztafecie, z której w ostatniej chwili wykruszył się zawodnik. W tym roku też bardzo chciał wystartować i przy pomocy organizatorów znów znalazł drużynę w potrzebie.
– W Łódź Business Run wystartowałem trzeci rok z rzędu i nie jest to przypadek, bo jest to bieg wyjątkowy z co najmniej dwóch powodów. Mam świadomość, że dzięki mojej aktywności mogę pomoc osobom, które tego potrzebują. To fantastyczne uczucie, a osobiście uważam, że z każdego biegu cześć dochodu powinna iść na cele charytatywne. Sam mam w planach, by zorganizować bieg, z którego całość dochodu będzie przeznaczona na pomoc potrzebującym – podkreśla Szubielski. – Drugi powód, który wyróżnia ŁBR jest to, że jest to bieg sztafetowy, a to wyzwala dodatkowa adrenalinę w postaci rywalizacji z innymi drużynami. Przy okazji można się zintegrować i spotkać wiele znajomych twarzy, często po wielu latach. Jeżeli przy okazji można jeszcze komuś pomóc, satysfakcja jest ogromna – przyznaje.
Robert Cisek