Aktualności
Piłkarze reagują na kryzys. „Wspólnie walczymy o kluby”
Jako pierwsi ruch w sprawie rozmów o kontraktach wykonali piłkarze Polonii Bytom. „W trosce o dobro i przyszłość dwukrotnego mistrza Polski w piłce nożnej, Polonii Bytom, wyrażamy gotowość oraz inicjatywę w postaci renegocjacji kontraktów o profesjonalne uprawianie piłki nożnej za okres, w którym nie możemy rozgrywać meczów mistrzowskich. (…) Mając na uwadze dobro Polonii, nasze zaangażowanie w proces odbudowy „Królowej Śląska”, ale także i naszą przyszłość, pragniemy oficjalnie zgłosić inicjatywę oraz gotowość do renegocjacji naszych kontraktów” – napisali w specjalnym oświadczeniu piłkarze Polonii.
Walka o przetrwanie
– Obecnie nie wiem, czy to będzie się tyczyć wyłącznie okresu, w którym nie będziemy grali w piłkę. Nastawiam się na czarny scenariusz i ogólną renegocjację umów. Wspólnie walczymy o życie i przetrwanie Polonii – mówi pomocnik tego klubu, Dawid Krzemień, który w Bytomiu klubie spędził zarówno wiele dobrych, jak i trudnych chwil. – Gdy jako drużyna razem rozmawialiśmy poprzez komunikatory internetowe, wyszła taka inicjatywa. Nie uważam, że był to nasz obowiązek, jak niektórzy podkreślają, ale chcieliśmy po prostu coś zrobić. Wielu chłopaków w naszej szatni ma Polonię Bytom w sercu, chcieliśmy więc pomóc klubowi. Nie uważamy jednak, że jest to powód do chwały, nie odbieramy tego w tych kategoriach – tłumaczy Krzemień, który w najbliższych dniach, podobnie jak i koledzy, spotka się z włodarzami klubu, by porozmawiać już o konkretach.
Polonia obecnie jest klubem finansowanym w głównej mierze przez miasto. Bytom, podobnie jak i inne gminy, za chwilę będzie musiał borykać się ze zdecydowanie innymi problemami niż sport. – Nie wiemy tak naprawdę, jak to będzie wyglądało, obecnie więcej jest niewiadomych. Za chwilę pieniądze mogą być potrzebne na szpitale, na urzędy pracy, trzeba mieć więc plan awaryjny. Trzeba w tym momencie pomóc klubom, bo za kilka miesięcy może ich nie być – mówi były gracz również Ruchu Radzionków.
W drużynie niebiesko-czerwonych z Bytomia aktualnie jest trzech piłkarzy, którzy skupiają się wyłącznie na grze w piłkę, mowa jednak o doświadczonych zawodnikach. Młodzi grę łączą z nauką, dla większości natomiast pracą jest Polonia Bytom. Są trenerami w akademii klubowej, czy jak w przypadku Dawida Krzemienia, pracują w sieci skautingu. – Jeżeli byśmy uparcie stali na stanowisku, że pieniądze zapisane w umowach nam się należą, to moglibyśmy za chwilę podwójnie stracić. Klubu mogłoby bowiem nie być, a my moglibyśmy nie mieć zarówno, gdzie grać, jak i gdzie pracować. Zdajemy sobie sprawę jaka jest sytuacja, jak ten kryzys wpływa na rynek. W najczarniejszym scenariuszu klubów może być zdecydowanie mniej, miejsc pracy dla piłkarzy będzie również zdecydowanie mniej – mówi 27-latek z Bytomia.
Dwukrotny mistrz Polski obecnie gra w trzeciej lidze. Po pierwszej rundzie zajmował miejsce trzecie, ale wiosnę rozpoczął od wygranej i od awansu o jedno miejsce w tabeli. Już zimą prezes Sławomir Kamiński na naszych łamach mówił jednak, że promocja do drugiej ligi może klubowi przysporzyć... kłopotów. – Sukces i awans sportowy jest najważniejszy, ale chcemy by było to przemyślane. Najpierw trzeba uzupełnić braki. Walczymy również o utrzymanie płynności, a nasze marzenia i to dokąd sportowo dążymy, rozkładamy na dłuższy okres. Chcemy bowiem patrzeć krok dalej niż awans. Bo co potem, dramatyczna walka o utrzymanie, a może spadek? – słowa prezesa Polonii Bytom brzmiały dość wymownie, a wypowiadał je, gdy o pandemii nie było jeszcze nic wiadomo. – Jestem sportowcem i zawsze chcę grać o mistrzostwo, ale nie wiem, czy gdybyśmy wrócili, to w obecnej sytuacji nie byłby to dla nas ogromny kłopot – dodaje piłkarz Polonii.
Żona dała zielone światło
Podobnie jak gracze Polonii, teraz postępują inni. Jeszcze przed uchwałą Rady Nadzorczej Ekstraklasy, która reguluje obniżki wynagrodzeń piłkarzy, Śląsk Wrocław zapewnił, że w porozumieniu z piłkarzami zostały wypracowane zmiany w wypłacie wynagrodzeń. Zawodnicy mają otrzymywać od 15 do maksymalnie 30 procent swoich podstawowych pensji. Zamrożenie wypłat całych pensji nie ma dotyczyć najmłodszych zawodników, którzy zarabiają najmniej. W Krakowie postąpiono podobnie. „W obliczu ogarniającej świat oraz Polskę pandemii i związanych z nią finansowych turbulencji, chcemy poinformować, iż jesteśmy gotowi na działania mające na celu uchronić nasz klub przed utratą płynności” – napisano w komunikacie, pod którym podpisali się zarówno trenerzy, jak i zawodnicy Wisły. Szczegóły natomiast mają zostać ustalone na indywidualnych spotkaniach.
Związany przez całe życie z GKS Jastrzębie Kamil Jadach sam natomiast wyszedł z inicjatywą i zrzekł się połowy pensji, którą pierwszoligowy GKS 1962 miał mu wypłacić do końca bieżącego sezonu. Decyzji samodzielnie nie podjął. „Wraz z żoną postanowiliśmy, że do końca obecnego sezonu zrezygnuję z 50 procent mojego wynagrodzenia” – zapewnił zawodnik w minionym tygodniu na swoich profilach w social mediach.
Tadeusz Danisz
Fot: Cyfrasport, 400mm.pl