Aktualności
Piękny gest Arkadiusza Aleksandra w ramach akcji #wartopomagać. „Nie mogłem inaczej postąpić”
Darmowe lokum, którego właścicielem jest Aleksander, znajduje się na ulicy Kościuszki. – Mamy wszyscy oczy. Widzimy w jakich warunkach pracują ludzie dbający o nasze zdrowie. Ile wysiłku, stresu, czasu wkładają w to, aby nam wszystkim pomóc. Oni też mają rodziny, stoją w pierwszej linii frontu walki z pandemią. Ci ludzie niejednokrotnie wystosowywali apele w mediach społecznościowych, w których pisali, że boją się o swoich bliskich. Uznałem więc, że skoro ktoś czuje się niepewnie, ma obawy, czy powinien wrócić do swojego domu, może skorzystać z mojego mieszkania, całkowicie bezkosztowo. Jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy sobie pomagać, zwłaszcza instytucjom sanitarnym, czyli strażnikom polskiego zdrowia – mówi Łączy Nas Piłka 39-latek.
Dbajmy o polskich lekarzy
Aleksander swoim gestem dobrej woli jest w pewien sposób pionierem, jeśli chodzi o formę wyrażenia wdzięczności lekarzom, sanitariuszom, pielęgniarkom. Kibice piłkarscy organizują na przykład zbiórki, z których całość kwoty zostaje przeznaczona na zakup niezbędnych środków higieny oraz rzeczy pierwszej potrzeby dla szpitali. Wiele restauracji i lokali gastronomicznych, też mocno obciążonych konsekwencjami kwarantanny związanej z pandemią, skrzyknęło się, aby wspólnie przygotowywać posiłki pracownikom szpitalnym. To jedynie pierwsze z brzegu pozytywne przejawy polskiej solidarności.
– Po prostu cieszę się, że mogę komuś pomoc. Miłe słowo, wdzięczność tych ludzi, a naprawdę potrafią to okazać, pozwala czuć mi się potrzebnym. Nie chodzi o zgrywanie bohatera. Nie potrzebuję robić sobie dobrego PR-u, to nie żadna akcja marketingowa. Skoro miałem możliwości, to postanowiłem pomóc drugiej osobie. Najzwyczajniej w świecie odezwał się we mnie ludzki odruch. Jak się słyszy, że procent polskich lekarzy chorych na koronawirusa jest największy w Europie, to tym bardziej trzeba jakoś temu zaradzić. Stan naszej służby zdrowia jest jaki jest, za to lekarzy, ratowników, pracowników innych zawodów medycznych, mamy na naprawdę wysokim poziomie. Szkoda tylko, że nie mają odpowiednich narzędzi. Mają mocno ograniczone warunki pracy – podkreśla Arkadiusz Aleksander, który w 2016 roku zakończył karierę piłkarską. Grał m.in. w Górniku Zabrze, Odrze Wodzisław Śląski, Sandecji Nowy Sącz, Arce Gdynia, Olimpii Grudziądz. Potem pracował jako dyrektor sportowy Sandecji.
„Dzień świstaka”
Nie przypuszczał, że jego inicjatywa spotka się z tak dużym zainteresowaniem drugiej strony. I nie tylko. – Co mnie najbardziej zaskoczyło, to odzew innych ludzi, którzy także chcieliby udostępnić swoje mieszkania. Skontaktowałem się w tej sprawie z dwoma osobami. Póki co z tyloma, gdyż nie chcę brać odpowiedzialności w sytuacji, kiedy coś będzie nie tak. Nawet zaproponowano mi, abym założył stronę internetową, na której znalazłby się oferty mieszkań, przeznaczonych na noclegi właśnie dla lekarzy, medyków, ratowników. Ale tutaj potrzebna jest całkowita kontrola. Łatwo przecież nadwyrężyć czyjeś zaufania, więc nie piszę się na to. Kto korzysta z mojego mieszkania? Najmniejszą grupę stanowią lekarze. Najczęściej to pielęgniarki, tudzież ratownicy – przyznaje były zawodnik.
– Wiem, że niektóre miasta myślą o podobnej pomocy. Być może Nowy Sącz udostępni lokale zastępcze, miejsca w hotelach. W ogóle uważam, że Polacy z natury są dobrzy, dużo pomagają – dodaje Aleksander.
Dla niego, kiedyś czynnego piłkarza, ruch był podstawą. Teraz ten ruch ograniczony jest do minimum. – Ta sytuacja trochę przypomina mi „dzień świstaka”. Dzień w dzień robisz to samo. Wszyscy więc żyjemy nadzieją, że szybko się to skończy – stwierdza nasz rozmówca.
Piotr Wiśniewski
fot. sandecja.pl