Aktualności
[OKIEM ZA] Piotr Zieliński (Rumunia 0:3 Polska, 2016)
Dominacja biało-czerwonych
Pierwsza połowa zakończyła się jednobramkowym, minimalnym prowadzeniem, ale Rumuni zostali na swoim boisku kompletnie zdominowani. Posiadanie piłki biało-czerwonych sięgało 60%, oddali oni osiem strzałów przy dwóch rywali, wygrali zdecydowaną większość pojedynków (61%).
Prowadzenie powinno być wyższe, gdyby Polakom udało się wykorzystać jedną z wielu składnych, szybkich akcji. Jednym z elementów, który do tego się przyczyniał było umiejętne zmienianie kierunku gry i właśnie pod tym względem Zieliński pokazywał swoją przydatność do drużyny. Zrobił to kilkukrotnie, w tym raz po kwadransie, gdy zgubił rywala balansem ciała w środku pola, przeprowadził piłkę w kierunku lewego skrzydła, pobiegł za akcją Artura Jędrzejczyka i Kamila Grosickiego, by w decydującym momencie… podjąć złą decyzję. Rozgrywający nie dostrzegł idealnie ustawionego Jakuba Błaszczykowskiego, który miałby spore szanse zwieńczyć świetny atak golem (grafika poniżej). Zieliński wybrał zwód pod siebie i strzał z niewygodnej pozycji, który został zablokowany.
Współpraca z prawą stroną
To było mało charakterystyczne zagranie dla Zielińskiego również z tego względu, że właśnie z prawą stroną współpracował najczęściej. To do Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka zagrywał najczęściej (odpowiednio siedem i osiem razy, czyli połowę ze swoich podań), także z jego średniej pozycji na boisku widać było, że współpracował z tym duetem najczęściej. Nie były to akcje, które dawały Polakom szczególną korzyść, lecz pozwalały utrzymać się przy piłce. Zresztą widać było również podzielone role: Zieliński często schodził niżej po piłkę, by ze skrzydła do środka mógł zbiec Błaszczykowski, a wówczas wzdłuż linii do przodu przemieszczał się Piszczek. Dzięki temu Piszczek zaliczył aż pięć podań w pole karne przeciwnika, a w duecie ze skrzydłowym aż 28 zagrań w strefę obrony Rumunów. Zieliński miał z tego trio podobnych akcji najmniej, lecz nie do końca taka była jego rola: często skupiał na sobie uwagę przeciwnika, by korzystali inni.
Skupianie uwagi
To zresztą jedno z najbardziej charakterystycznych i zarazem niedocenianych zagrań Zielińskiego. Jego pewność siebie przy piłce jest duża, podobnie jak świadomość umiejętności technicznych, swoboda w zmienianiu kierunku w prowadzeniu futbolówki. Potrafi skupić uwagę dzięki temu kilku rywali, przedłużając posiadanie piłki trochę dłużej, co otwiera mu możliwości rozegrania, daje swobodę lepiej ustawiającym się kolegom. W tym spotkaniu zdecydowaną większość akcji (40 z 60) miał w środkowej strefie boiska, tyłem do bramki, ale to nie znaczy, że Robert Lewandowski był osamotniony w ataku.
Pokazała to akcja na kwadrans przed końcem, która była podkreśleniem wszystkich atutów Zielińskiego w tym meczu. Po pierwsze, to znów on ruszył do pressingu na jednym z obrońców przeciwnika, którzy, grając wówczas wyjątkowo niepewnie, często tracili piłkę. Po odbiorze Zieliński był na własnej połowie i w sytuacji, która potencjalnie mogła skończyć się doskokiem kilku rywali, ale… trafili na złego zawodnika. Rozgrywający jeszcze podprowadził piłkę, następnie zagrał między Rumunami do przodu i to Polacy mieli przewagę w kontrze czterech na trzech. Skończyło się celnym strzałem Kamila Grosickiego, lecz był niedosyt, bo można było wyciągnąć z tej akcji więcej (grafika poniżej).
Strzał, liczby i zmiana
Na pewno występ Zielińskiego w tym meczu byłby oceniany wyżej, gdyby strzelił gola lub zaliczył asystę (patrz wyżej). Swojej szansy na trafienie nie miał idealnej, bo w 69. minucie uderzał prosto z powietrza, trzydzieści metrów od bramki i… niewiele się pomylił (grafika poniżej). W drugiej połowie Zielińskiego było mniej w pojedynkach (przed przerwą miał ich 11, po – 4), ale równie często był przy piłce (ogółem 28 z 30 jego podań było dokładnych).
Jednak o tym, że jego rola rozgrywającego wcale nie była tak ofensywna, jak można było oczekiwać świadczą inne statystyki: Zieliński miał więcej prób odbiorów (4), niż dryblingów (3), do tego niemal połowa pojedynków (7 z 15) była defensywnych. Do tego zebrał cztery drugie piłki, w tym dwukrotnie na połowie przeciwnika. Schodząc z boiska był wyczerpany, bo był w nieustannym ruchu, naprawdę zmuszając rywali do wielu błędów lub decyzji, które z szerszej perspektywy dawały korzyść jego zespołowi.
Zieliński został zmieniony przez Łukasza Teodorczyka i ta decyzja Adama Nawałki okazała się świetną. Po pierwsze, Polacy podwyższyli swój atak, średni wzrost drużyny pod stałe fragmenty, które mogły przynieść gospodarzom jakąkolwiek okazję. Po drugie, wstawiając typowego napastnika do zgrywania piłki biało-czerwoni mogli grać dłuższym podaniem, omijać próby pressingu gospodarzy. W ciągu dziesięciu minut Teodorczyk dostał pięć podań od Łukasza Fabiańskiego, samemu zgrywając trzy razy do Błaszczykowskiego i cztery razy do Lewandowskiego. Przy golu na 2:0 to on zaliczył asystę, przy akcji na rzut karny (na 3:0) to również on skakał do długiego podania, a skorzystał kapitan reprezentacji Polski. To zwieńczyło dzieło jakim był ten mecz w wykonaniu biało-czerwonych.
Michał Zachodny