Aktualności
[OKIEM ZA] Michał Pazdan (Polska 0:0 Niemcy, EURO 2016)
W zawieszeniu
Dla kadry Adama Nawałki był to już czwarty mecz z reprezentacją Niemiec pod wodzą Joachima Loewa. Słynna wygrana, remis z drugim garniturem i przegrana we Frankfurcie miały… niewiele wspólnego. Każdy z tych meczów był inny, choć oczywiście mistrzowie świata dominowali. Po pierwszym starciu (0:0) biało-czerwoni zobaczyli swoje szanse w ataku, po drugim (2:0 w Warszawie) nabrali pewności siebie, by w trzecim pokazać, że na terenie rywala potrafią zagrać w bardzo dobrym, pozytywnym stylu. Do dziś to porażka 1:3 jest wyznacznikiem właśnie odwagi z jaką Polacy rywalizowali z Niemcami.
Mecz w Paryżu był pomiędzy: z jednej strony zakończony wynikiem dla Polaków dobrym, ale z drugiej powinien przynieść nawet zwycięstwo. Przed przerwą biało-czerwoni zagrali zbyt głęboko, ale już w po zmianie stron spotkanie się wyrównało, więcej było akcji pod bramką Manuela Neuera. W tym, że udało się utrzymać trzecie w czterech meczach z Niemcami czyste konto spora była zasługa także Michała Pazdana.
Grać na fałszywą dziewiątkę
Analiza występu piłkarza po czasie jest o tyle łatwiejsza, że pewna perspektywa pozwala spojrzeć na różne konteksty. Pierwszym było to, że Pazdan musiał był odpowiedzialny za Mario Goetzego, wówczas napastnika reprezentacji Niemiec. To nie była jego ulubiona pozycja, rola fałszywej dziewiątki bardziej obnażała problemy mistrzów świata ze znalezieniem snajpera z prawdziwego zdarzenia.
Jednak opieka nad tak ruchliwym, nieprzewidywalnym napastnikiem to dla środkowego obrońcy spore wyzwanie. Przy ataku przeciwnika musi on nieustannie decydować, czy wyjść z linii defensywy za swoim rywalem, czy pozostać w strefie. Gdyby odpuszczał, to częściej mogłoby dochodzić do sytuacji takich, jak z czwartej minuty, gdy przy dośrodkowaniu Juliana Draxlera Goetze miał więcej przestrzeni do wbiegnięcia między Pazdana i Glika, co niemal skończyło się golem (grafika poniżej).
Mogło to zwiastować problemy Polaków, ale Pazdan szybko przesunął granicę traktowania napastnika: grał bardzo blisko niego, nie pozwalał ani przyjąć piłki, ani odwrócić się Goetzemu. Wygrał z nim wszystkich sześć pojedynków w meczu, raz tylko faulując Niemca, gdy wyszedł za nim aż daleko na połowę przeciwnika i przerwał możliwą kontrę. Po godzinie gry Joachim Loew musiał zmienić zrezygnowanego zawodnika.
Proaktywna gra
W roli środkowego obrońcy powyższy termin oznacza to, jak reaguje na przeciwnika z piłką. Wiemy już, że wobec Goetzego stosował on bardzo intensywny pressing, w zasadzie tylko raz odpuszczając Niemcowi blok. Na samym początku drugiej połowy napastnik otrzymał wreszcie podanie w pole karne, Pazdan znalazł się obok, ale nie doskoczył z interwencją, tylko sprowokował rywala do strzału z jeszcze niezbyt przygotowanej pozycji. Łukasz Fabiański musiał piłkę odbić, ale większego zagrożenia i konsekwencji nie było. To też pokazało, że Goetze – błyskawicznie, nawet za szybko reagując po przyjęciu piłki – miał już swoje obawy związane z potencjalnym starciem z obrońcą.
Jednak pozytywną grę Polaka było również widać w jego ustawieniu: nie tylko cały czas dążył do kontaktu z przeciwnikiem z piłką, ale tego dnia idealnie rozczytywał grę rywali. Zaliczył aż dziewięć przechwytów, w tym dwa w kluczowych sytuacjach w polu karnym, gdy Niemcy z lewej strony zagrywali do Thomasa Muellera. Wydawało się, że ten ma przewagę nad obrońcami, lecz każdorazowo był wyprzedzany przez Pazdana. Stoper nie czekał na przyjęcie, nie szukał bloku uderzenia, lecz wybierał bardziej skomplikowane i ryzykowne rozwiązanie (grafika poniżej).
Podania do przodu
O ile Polacy przesunęli grę na połowę rywala dopiero w drugiej połowie, o tyle Pazdan aktywniejszy w rozegraniu był przed przerwą. Zaliczył 20 podań, by w drugiej połowie dorzucić tylko 10. To też pokazuje, że środek ciężkości był wyżej, ale nie oznacza, że obrońca nie był przydatny w budowaniu akcji. Dwie trzecie jego zagrań było skierowanych do przodu, najczęściej piłkę od niego otrzymywali Grzegorz Krychowiak (pięciokrotnie) i Kamil Grosicki (czterokrotnie).
Jednak w pierwszej połowie Pazdan miał jeszcze dwa bardzo dobre podania z których jego zespół nie skorzystał. Za każdym razem przy prostopadłym zagraniu między dwóch ustawionych blisko siebie rywali wymijał całą linię pomocy lub obrony Niemców. W pierwszym wypadku piłka była przeznaczona dla Artura Jędrzejczyka, w drugim dla jednego z dwóch napastników.
To również pokazuje doskonale, jak pewnie czuł się obrońca na tej wielkiej piłkarskiej scenie. Nie był to ostatni mecz biało-czerwonych w EURO 2016, nie był to też ostatni świetny występ Pazdana we Francji, jednak do tego dnia może wracać, jako do zdecydowanie najlepszego w reprezentacyjnej karierze.
Michał Zachodny