Aktualności
[OKIEM ZA] Jakub Błaszczykowski ze Szwajcarią (EURO 2016)
Współpraca z obrońcą
Należy zacząć od podstaw i większość selekcjonerów buduje swoje reprezentacje od defensywy. W zespole Adama Nawałki nie było inaczej, choć w postrzeganiu kibiców duet Piszczek-Błaszczykowski to przede wszystkim szybkość i jakość w ataku. Jednak ta dwójka przyjaciół potrafiła również całkowicie zamknąć prawą stronę w kolejnych spotkaniach kadry na EURO 2016. Spisywali się w defensywie rewelacyjnie, rozumiejąc swoje role i się nimi wymieniając.
Mecz ze Szwajcarią doskonale to podkreślił. Jednym z kluczowych aspektów było powstrzymanie skrzydeł rywali i od pierwszych minut Piszczek grał blisko Admira Mehmediego, a Błaszczykowski był tym, który doskakiwał z asekuracją (grafika poniżej). Podobnie było w starciach polskiego skrzydłowego z obrońcą Szwajcarii, Ricardo Rodriguezem. Stoczyli oni w całym meczu najwięcej pojedynków (11). W efekcie Mehmedi wygrał tylko trzy z 13 swoich starć w ofensywie, a z siedmiu jego prób dryblingów tylko dwa były udane.
Statystyki mówią wszystko
Błaszczykowski potrafił w całym turnieju dostarczyć statystyki i to, cytując trenera, zarówno w defensywie, jak i ofensywie. W spotkaniu ze Szwajcarią strzelił gola oraz miał jeszcze drugą okazję, do tego podjął się największej obok Kamila Grosickiego liczby dryblingów, pięciokrotnie podając w pole karne. Skuteczność jego działań w strefie ataku była niezwykle wysoka – 83%.
Jednak znów warto wrócić do obrony. W polskiej drużynie był on drugim pod względem pojedynków, aż 16 z 23 podjął się w defensywie. Miał niesamowity wynik odbiorów – 15 prób, czyli ponad dwa razy więcej niż drugi najbardziej aktywny w tym elemencie z kolegów (Mączyński, 7). Do tego zebrał najwięcej drugich piłek na połowie przeciwnika (5). Co istotne, nie tylko tym jednym meczem Błaszczykowski zaimponował grą w obronie: w całych mistrzostwach Europy nikt nie zaliczył tylu udanych prób odbiorów, ile miał reprezentant Polski.
Bramka na 1:0
To była świetna kontra biało-czerwonych. Po kapitalnym początku spotkania, gdy w średnim i wysokim pressingu udawało się odbierać piłki i stwarzać zagrożenie, do głosu doszli Szwajcarzy. Mieli głównie stałe fragmenty i próby strzałów z dystansu, ale w 39. minucie zagotowało się w polu karnym Polaków po rzucie rożnym. W końcu piłka trafia w ręce Łukasza Fabiańskiego, który kapitalnym wyrzutem uruchamia Kamila Grosickiego. W tym momencie to skrzydłowi byli najdalej ustawieni od własnej szesnastki.
Pozycja Błaszczykowskiego po drugiej stronie się nie zmienia. W zasadzie od początku do końca tej akcji biegnie on po linii prostej, nie wykonując gwałtownych ruchów. Jednak ma to istotne znaczenie wobec tego, jak zachowują się napastnicy Polski: Robert Lewandowski oraz Arkadiusz Milik. Oni, zbiegając gwałtownie do środka, zajmują uwagę obrońców, a zwłaszcza ten drugi ściąga do siebie Rodrigueza, który wcześniej biegł przy Błaszczykowskim. W ostatniej fazie akcji okazuje się to najważniejsze, bo wtedy skrzydłowy, po podaniu od Grosickiego, może piłkę spokojnie przyjąć i pokonać Yanna Sommera.
Współpraca w ataku
Polskie skrzydła funkcjonowały w tym meczu bardzo dobrze. Wymiany podań Błaszczykowskiego z Piszczkiem (17 zagrań) i Artura Jędrzejczyka z Grosickim (19) należały do pięciu najczęstszych kombinacji w zespole. Jak już wspomnieliśmy, współpraca pierwszego duetu odbywa się niemal intuicyjnie: pomocnik doskonale wie, kiedy zaasekurować kolegę, kiedy zejść do linii, by zrobić mu przestrzeń w środku, a kiedy stworzyć miejsce właśnie na boku. Dlatego Błaszczykowski w całym meczu ma w strefie ataku więcej akcji w środku pola (grafika poniżej), niż na skrzydle, w tym zagrania w pole karne, czy np. drugi strzał, który oddał po przerwie i po przechwycie przy wznowieniu Szwajcarów.
Trudny finisz
Można zaryzykować stwierdzenie, że w całym turnieju był to najtrudniejszy mecz dla reprezentacji Polski. Po pierwsze, Szwajcarzy po fazie grupowej mieli dwa dodatkowe dni na odpoczynek przed 1/8 finału. Po drugie, żelazna jedenastka Polaków w zasadzie nie odpoczywała na tyle, by w nawet trzy dni się w pełni zregenerować. Dlatego plan na to spotkanie był jasny: zaatakować w pierwszych 30 minutach, zdobyć przewagę i później blokować ataki przeciwnika. To się udało, choć prowadzenie przyszło po pierwszym okresie dominacji i kilku zmarnowanych okazjach.
Jednak liczba akcji z udziałem Błaszczykowskiego zwłaszcza w dogrywce spadała. W drugiej odsłonie, przed serią rzutów karnych, miał on ledwie dwa kontakty z piłką, gdy dominowali niemal całkowicie rywale. Biało-czerwoni utrzymali remis również dzięki świetnej postawie Łukasza Fabiańskiego, a zwycięstwo osiągnęli w rzutach karnych – w Saint-Etienne przy swoim podejściu skrzydłowy się nie pomylił, czym tylko podkreślił bardzo dobry indywidualny występ, którego efekty przełożyły się na zespół.
Michał Zachodny