Aktualności
Niezniszczalny Kamil Glik i wyprowadzanie AS Monaco z pożaru
Jardim pracę stracił w październiku 2018 roku, po tym jak AS Monaco w dziewięciu kolejkach odniosło zaledwie jedno zwycięstwo. Zastąpił go Thierry Henry, wielka gwiazda reprezentacji Francji, z którą zdobył mistrzostwo świata i Europy. Dla byłego gracza Juventusu, Arsenalu i Barcelony była to pierwsza samodzielna praca trenerska. Wcześniej był asystentem selekcjonera reprezentacji Belgii.
Henry nie zdołał jednak odmienić zespołu, w którym sam zresztą rozpoczynał karierę zawodniczą. Jego bilans trenerski w lidze to 2 wygrane, 3 remisy i 7 porażek. W Lidze Mistrzów Monaco też przegrywało mecz za meczem i zajęło ostatnie miejsce w swojej grupie, przez co pożegnało się z elitarnymi rozgrywkami.
Właściciele klubu nie wytrzymali i pożegnali gwiazdę francuskiej piłki. Ponownie zatrudnili trenera Jardima, twórcę ostatnich sukcesów. „Sam do niego zadzwoniłem, przeprosiłem za błąd, który popełniliśmy w październiku, kiedy go zwolniliśmy i poprosiłem, by wrócił. Zgodziłem się na jego oczekiwania transferowe” – napisał w oświadczeniu Dmitrij Rybołowlew, większościowy akcjonariusz Monaco.
To pod wodzą Portugalczyka Monaco po 17 latach przerwy sięgnęło po mistrzostwo Francji i w latach 2014-2018 zawsze było na podium w lidze. W Lidze Mistrzów dotarło do półfinału (2017) i ćwierćfinału (2016). Jego zespół słynął z ofensywnego stylu gry.
To właśnie Jardim ściągnął do Monaco Kamila Glika i zrobił z niego podporę defensywy. Polak odwdzięczał się nie tylko twardą i nieustępliwą grą w obronie, ale także skutecznością. W pierwszych dwóch sezonach w Ligue 1 zdobył dziewięć goli i miał sześć asyst. Dwa razy trafił też w Champions League. Trzeba przyznać, że jak na stopera, to naprawdę świetne liczby.
Kiedy Jardim wrócił na stanowisko szkoleniowca, zespół miał 15 punktów po 22. kolejkach, a gorsze było tylko Guingamp. Monaco wzmocnili w przerwie zimowej m.in. Cesc Fabregas, Gelson Martins, Carlos Vinicius, Adrien Silva czy Fodé Ballo-Touré. Zaczęło się od porażki, ale potem ekipa „Les Rouge et Blanc” wygrała trzy z czterech meczów, jeden zremisowała i wydostało się ze strefy spadkowej. Przewaga nie jest jeszcze bezpieczna, bo wynosi pięć punktów, ale drużyna złapała drugi oddech. Glik zarówno u Jardima, jak i u Henry’ego jest bardzo ważnym graczem. Gdy na boisku nie ma Radamela Falcao, przejmuje kapitańską opaskę.
Dwa ostatnie spotkania Monaco wygrało i nie straciło gola. Po ostatnim zwycięstwie nad Olympique Lyon 2:0 „L’Equipe” napisało, że odrodzenie monakijskiej drużyny stało się faktem. Glik spowodował rzut karny, ale Danijel Subasić obronił strzał. Polakowi zdarzało się popełnić błąd, ale z meczu na mecz wygląda coraz lepiej, co ważne nie tylko dla „Les Rouge et Blanc”, ale również reprezentacji.
O tym, jak ważny jest Glik dla drużyn, w których gra pokazuje podsumowanie stworzone przez „Football Observatory” (dotyczy pięciu najlepszych lig Europy). Polak zajął drugie miejsce wśród zawodników z pola pod względem liczby minut spędzonych na boisku w ostatnich pięciu latach. Więcej grał tylko Cesar Azpilicueta z Chelsea. Glik rozgrał (w Torino i Monaco) 176 spotkań (15754 minuty). „L’Equipe” zaliczyło Polaka do „Stachanowców”.
Jesienią Monaco uległo Angers 0:1. Rywal zespołu Glika też był ostatnio w niezłej formie. Po trzech zwycięstwach z rzędu nieoczekiwanie jednak przegrał z ostatnim w tabeli Guingamp. W przypadku udanego rewanżu Monaco może dogonić w tabeli zajmujące 15. miejsce Toulouse.
– Powtarzam piłkarzom, że muszą być pewni siebie i nie tracić głowy. Mecz z Angers będzie kosztował nas mnóstwo energii. Gramy z drużyną, która jest silna u siebie – mówił przed spotkaniem trener Jardim. – Nadal trenujemy tak samo, jak w ostatnim miesiącu, czyli mocno i intensywnie. Na razie udało nam się rozegrać cztery dobre mecze, ale celem jest to, by zawsze pokazywać wysoką jakość – przyznaje.
– Trener powtarza nam, że jeszcze niczego nie osiągnęliśmy. Podkreśla, że runda rewanżowa dopiero niedawno się zaczęła i jeszcze sporo można zdziałać – dodał na konferencji Fodé Ballo-Touré, lewy obrońca Monaco.
Robert Cisek
Fot: East News, Cyfrasport