Aktualności
[MUNDIAL 2018] Francja – pochwała futbolu skutecznego
W finale rosyjskiego mundialu lepsze wrażenie sprawiali Chorwaci, ale to Francja sięgnęła po tytuł – drugi raz w historii. I nawet statystyki, które wskazują na wyraźną dominację Chorwatów (ponad 60 procent czasu gry przy piłce, blisko dwa razy więcej strzałów, cztery strzały zablokowane przy jednym rywali), najważniejszego meczu czterolecia nie zmienią tego, że „Tricolores” sięgnęli po tytuł, bo po prostu na to zasługiwali. Swoją supremację w turnieju potwierdzili, strzelając finałowemu przeciwnikowi aż cztery gole. To nie może być przypadek. Stonowany w okazywaniu emocji Didier Deschamps może triumfalnie ogłosić: „Yes, I did it”. Został trzecim człowiekiem na świecie, który wzniósł puchar dla najlepszej drużyny globu w dwóch rolach. Zwycięstwo Francji w Rosji to pochwała futbolu skutecznego. Nikt tak nie potrafił wypunktować rywala jak aktualni mistrzowie. A gdyby ktoś miał wątpliwości, czy puchar na pewno trafi w odpowiednie ręce, to w decydującej rozgrywce pokazali swoją siłę, bezlitośnie wykorzystując błędy przeciwnika.
Po prostu mistrz
Co łączy Francję z 1998 roku i obecną? Oczywiście Didier Deschamps. Nazwisko trenera niejako upoważnia go do bycia najlepszym. W słownej grze „Des Champs” to po prostu nic innego jak mistrz. Jednak, nawiązując do symboliki francuskiej flagi (kolor biały), bardziej pasuje do niego określenie król. Król, który wcale nie jest nagi. Rewolucja, którą zapoczątkował, miała przynieść efekty w następnych latach, a plony zebrała dużo wcześniej. Francja była drugim najmłodszym zespołem mistrzostw świata. Średnia wieku piłkarzy podstawowego składu w trakcie finału wyniosła 26 lat i 10 dni, podczas gdy Chorwatów blisko 30.
– W 1998 roku byli doświadczeni prekursorzy. 20 lat później te dzieciaki zrobiły coś, co było nie do pomyślenia. Przyszłość należy do nich – ogłosił dumnie „L'Equipe”, największy sportowy dziennik w kraju nad Loarą i Sekwaną. Dziennikarze oddali zwycięzcom co należy. – Ekipa Francji zapisała w niedzielę nową kartę w swojej historii. Wygrywając z Chorwacją, po meczu, w którym przeważała na początku drugiej połowy, zwyciężyła tam, gdzie wszyscy inni faworyci zawiedli. To mistrzowska koronacja, nawet jeśli drużyna czasami miała kłopoty przeciwko rywalom, którzy stwarzali więcej problemów niż można było się spodziewać – napisano.
Deschamps, nazywany w swoim kraju, „w czepku urodzony”, promienieje ze szczęścia. Do drużyny wprowadził czternastu debiutantów. – Zawsze im powtarzałem, że nie da się wszystkiego robić perfekcyjnie, ale najważniejsze jest to, by się nie poddawać. Styl jest mniej ważny, bo przecież najważniejsze są złote medale – zauważył. Dodał, że wybór 23 zawodników był najważniejszy. Trafił z wyselekcjonowaniem grupy, z indywidualności stworzył zespół, świetnie rozumiejący się na boisku. – To się udało, bo nie było żadnych problemów. Jesteśmy zjednoczeni – przyznał. Francja nie miała słabego punktu. W każdej formacji mieli lidera, jak nie kilku.
Lekcja z błędów poprzedników
Sukcesu „Tricolores” nie byłoby też gdyby nie dyscyplina w szatni. W przeszłości przegrywali na wielkich imprezach, bo nie trzymali się zasad, ich łamanie przychodziło piłkarzom z dużą swobodą. – To wszystko jest takie piękne i wspaniałe. Niektórzy mają po 19 lat... Nie zagraliśmy dobrze tego ostatniego meczu, ale pokazaliśmy, że mentalnie byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Dlatego to zwycięstwo jest zasłużone. A nie było takie oczywiste. Zaczynaliśmy z niskiego pułapu, nie zawsze było łatwo, ale dzięki pracy, znaleźliśmy się w tym miejscu – mówi trener nowych mistrzów świata.
Francuzi coraz lepiej uczą się na swoich błędach. Bo nie ma co ukrywać, że triumf na mundialu jest także... pochodną EURO 2016. – Porażka przed dwoma laty w finale mistrzostw Europy tak bardzo mnie bolała, ale koniec końców, okazała się dla nas zbawienna. Przez ostatnie 55 dni wykonaliśmy ogromną pracę. To tak, jak zdobycie świętego Graala – wyjawił w rozmowie z francuską telewizją Deschamps.
49-latek triumfuje, a kiedyś usłyszał wyszukany żart z ust Michela Platiniego. To było dwie dekady temu. Scenka z szatni. Wchodzi Platini, który pełnił wtedy funkcję szefa komitetu wykonawczego i przemówił do piłkarzy: „No dobrze chłopaki, musiałem zorganizować mundial, żebyście mogli go wygrać”. Na te słowa Deschamps szybko znalazł odpowiedź: – Niektórzy potrafią tylko organizować mistrzostwa, inni je wygrywają.
„Dede”, jak nazywali go koledzy, trafił w czuły punkt Platiniego. Piłkarza romantycznej reprezentacji Francji z lat 80-tych, która mimo pięknej gry nie potrafiła przejść dalej niż do półfinału. Dziś na takie żarty pod adresem Deschampsa nikt we Francji nie ma odwagi, nawet jeśli chodzi o nie do końca zrozumiały wybór ze stawianiem w ataku na Oliviera Giroud. Złośliwi wypominają napastnikowi Chelsea Londyn porażającą statystykę. W siedmiu meczach tego turnieju ani razu nie uderzył celnie na bramkę. Dla trenera Francuzów był jednak ważnym elementem całej układanki. I tu znów pojawia się porównanie do mistrzowskiej ekipy sprzed 20 lat. W ataku „Trójkolorowych” grał Stephane Guivarc'h. Wystąpił w sześciu meczach i ani razu nie trafił do siatki. We Francji na Guivarc'ha i Giroud uważani są za „defensywnego napastnika”.
Alezz Griez
Jeśli Deschamps jest mózgiem tej reprezentacji, to Antoine Griezmann jej twarzą. Wybrany piłkarzem finału, razem z Kylianem Mbappe pociągnął Francję na szczyt. Strzelił gola w trzech z czterech spotkań reprezentacji w fazie pucharowej. Z Chorwacją zdobył bramkę z rzutu karnego. A po końcowym gwizdku nie mógł uwierzyć w to, co się stało. – Szczerze, to ciągle do mnie nie dociera. Puchar Świata jest ciężki. Jestem dumny ze wszystkich zawodników. Nie ważne, kto znajdował się na boisku, wszyscy myśleliśmy tak samo. Nikt się nie obrażał, że pełni w drużynie taką, czy inną rolę. Od finału mistrzostw Europy w 2016 roku doszło wielu nowych zawodników. Świetnie wkomponowali się w styl gry drużyny. Zmiany wiele nam dały, rozwinęły tę reprezentację – przyznał. Podkreślił przy tym rolę selekcjonera w końcowym sukcesie: – Trener dokonywał dobrych zmian, właściwie czytał mecze.
Inteligencja, którą Deschamps wykazywał się już wtedy, gdy był piłkarzem, to jedno. Druga kwestia to inteligencja drużyny. Jeśli w jednym miejscu spotka się grupa myśląca podobnie, z otwartym umysłem, tym łatwiej o sukces. Dlatego Francji się udało.
Piotr Wiśniewski