Aktualności
Mecze o wszystko Polaków z Chievo. Pierwszą przeszkodą AS Roma
O Stępińskim mówi się, że jest specjalistą od strzelania goli najlepszym klubom Serie A. Z 11 bramek zdobytych do tej pory we włoskiej lidze w poprzednim sezonie trafił do siatki Milanu, Napoli i Interu Mediolan, a w obecnych rozgrywkach pokonał bramkarzy Romy i Juventusu. Tyle, że… te gole były tylko na osłodę. Tylko raz bramka Polaka dała remis i to właśnie w pierwszej rundzie w spotkaniu z rzymianami. Stępiński wyrównał tuż przed końcem spotkania i wtedy to był dopiero drugi punkt zdobyty przez Chievo w rozgrywkach.
W tabeli drużyna ze Stadio Marcantonio Bentegodi miała jednak minus jeden punkt, bo klub został ukarany odjęciem trzech za fałszowanie dokumentów finansowych. Mimo odwołania, w styczniu kara została utrzymana.
Wyjazdowy remis z silną Romą w czwartej kolejce miał dodać wiatru w żagle Chievo. Stało się jednak inaczej, bo drużyna Polaków przegrała siedem kolejnych meczów. Na plus wyszła dopiero pod koniec listopada, ale już pod wodzą nowego trenera – Domenico Di Carlo. Do tej pory zespół z Werony zdobył dziewięć punktów, a do bezpiecznego miejsca traci ich również dziewięć. Do tej pory podopieczni Di Carlo wygrali tylko raz. Spośród 25. najlepszych lig w Europie gorszy jest tylko NK Rudes z chorwackiej ekstraklasy, który jeszcze nie zwyciężył w tym sezonie.
Jeśli spojrzeć na indywidualne statystki, to Polacy znaczą dużo więcej niż w poprzednich rozgrywkach. Paweł Jaroszyński w całym sezonie 2017/2018 zagrał 11 razy. Teraz, po 22. z 38 kolejek, ma na koncie tyle samo występów i tylko dwa razy był zmiennikiem. Trenerzy najczęściej widzą go na pozycji lewego obrońcy lub pomocnika.
Stępiński na razie ma jeden występ mniej niż w poprzednich rozgrywkach. Jego pozycja w zespole jest bardzo mocna. W sezonie 2018/2019 spędził na boisku już dwa razy więcej minut niż po transferze do Chievo. Do tego jest najskuteczniejszym zawodnikiem zespołu. A sześć zdobytych goli, to już o jeden więcej niż sezon temu.
24-letni napastnik zapewnia, że jego zespół jeszcze się nie poddał i choć sytuacja jest trudna, to nie wszystko stracone. – Nie ma już co kalkulować. Wierzę, że w końcu uda się zmniejszyć stratę i wywrzeć presję na zespołach, które gonimy. Dla nas zaczynają się mecze o wszystko i tak je będziemy traktować dopóki będzie nadzieja. Na razie jednak strata jest duża, choć było już 13 punktów do odrobienia – zauważa Stępiński.
Pierwszy mecz „o wszystko” odbędzie się w piątek o godzinie 20:30 z AS Romą (transmisja na Eleven Sports 1). Rzymianie walczą o awans do Ligi Mistrzów. Na razie zajmują szóste miejsce w tabeli, a do czwartego, dającego prawo gry w tych rozgrywkach, tracą tylko punkt. Dlatego do Werony przyjadą po wygraną i będą faworytem. Tym bardziej, że z 16 spotkań u siebie przeciwko Romie Chievo wygrało tylko raz.
– Oczywiście nie będzie łatwo, bo się przed nami nie położą. Może lepiej, aby przyjechali do Werony z myślą o trzech łatwych punktach. To ich zgubi – mówi Stępiński. – Musimy skoncentrować się na tym, by tracić mniej goli. To nie jest tylko problem obrony, ale całej drużyny. Sytuacji stwarzamy nawet sporo i strzelamy gole, ale musimy uszczelnić defensywę – dodaje polski napastnik.
Chievo zagra bez kontuzjowanego kapitana Sergio Pellisiera. Trener Di Carlo na przedmeczowej konferencji podkreślał, że również wierzy w utrzymanie. – Jestem przekonany, że nie spadniemy. W ostatnim czasie gramy coraz lepiej. Kibice, którzy przyjdą na mecz zobaczą zespół, który nawet na centymetr nie odda pola Romie – zapewnia szkoleniowiec.
Robert Cisek
Fot: Cyfrasport, East News