Aktualności
[LIGA EUROPY] Wymiana ciosów w Poznaniu i porażka Lecha z Benfiką
W pierwszym po pięciu latach pojedynku Lecha w fazie grupowej Ligi Europy nie obyło się bez problemów trenera Dariusza Żurawia. W starciu z faworytem grupy Żuraw musiał postawić na eksperymentalny zestaw środkowych obrońców. Pod nieobecność pauzującego za żółte kartki Lubomira Satki do składu wskoczył Tomasz Dejewski. 25-latek rzadko pojawiający się w wyjściowym ustawieniu „Kolejorza” (dwie gry w tym sezonie w lidze, z czego raz od początku, za to cztery spotkania rezerwach; zero występów w europejskich pucharach) stworzył duet stoperów z Djordje Crnomarkoviciem. Jeszcze na początku tygodnia występ tego drugiego również był zagrożony, co jeszcze bardziej skomplikowałoby plany szkoleniowca lechitów. W weekend kontuzja wykluczyła w czwartkowym meczu Thomasa Rogne, który urazu doznał jeszcze w trakcie rozgrzewki przed meczem z Jagiellonią Białystok.
Kłopoty nie ominęły także szkoleniowca Benfiki Jorge Jesusa. Do Poznania nie mógł on zabrać swojego kapitana Andre Almeidy. Almeida zerwał wiązadło krzyżowe i czeka go kilkumiesięczna przerwa. Na prawej obronie Almeidę zastąpił Brazylijczyk Gilberto, pozyskany latem z Fluminense. Poza tym, Jesus zabrał wszystkich największych asów drużyny. W Poznaniu na środku obrony zagrali Nicolas Otamendi oraz Jan Vertonghen, w ataku reprezentant Brazylii Everton Soares, Niemiec Luca Waldschmidt. Na ławce zaczęli zaś reprezentanci Portugalii Rafa Silva, czy Szwajcarii Haris Seferović.
Benfica w tym okienku transferowym wydała na transfery blisko sto milionów euro. Na tę kwotę złożyły się m.in. 24 miliony za Urugwajczyka Darwina Nuneza, 20 za Evertona, 18 za Pedrinho, czy 15 za Otamendiego i Waldschmidta. Zatrudniono również Jesusa. Cel był jeden: awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. To się nie udało, bowiem w 3. rundzie kwalifikacji Champions League zespół z Lizbony przegrał 1:2 z PAOK-iem Saloniki. Wobec tego, Portugalczycy celują w co najmniej finał Ligi Europy. Na początek więc Lechowi przypadł rywal z najwyższej europejskiej półki.
Klasa rywala nie zmieniła jednak planu Żurawia na mecz. Lech od początku sezonu gra ofensywnie, widowiskowy styl przyniósł efekty szczególnie w eliminacjach Ligi Europy. A skoro udawało się do tej pory, to dlaczego zmieniać coś w grupie? – Polskie zespoły w ostatnim czasie nie grały regularnie w fazach grupowych europejskich pucharów. Zostaliśmy jako jedyni na placu boju i tym bardziej chcemy pokazać się z dobrej strony. Mamy plan zaprezentować ciekawą ofensywną piłkę na tle tak utytułowanego przeciwnika, jakim jest Benfica – przyznał Żuraw.
Lech zaczął obiecująco. Poznaniacy grali wysokim pressingiem, raz za razem na bramkę gości uderzał Jakub Moder. W pierwszych dziesięciu minutach młody pomocnik trzykrotnie strzelał w stronę bramki. Ale to Benfica szybko wyszła na prowadzenie. W polu karnym ręką zagrywał Dejewski i sędzia podyktował jedenastkę dla gości. Rzut karny pewnie wykorzystał Pizzi.
Strata bramki nie wpłynęła źle na Lecha. Poznaniacy prezentowwali po prostu swój futbol i dostali za to nagrodę w postaci gola wyrównującego. Przeprowadzili przy tym świetną akcję – piłkę wyprowadził Moder, podał do Alana Czerwińskiego, który ruszył prawym skrzydłem, następnie dograł przed bramkę, gdzie stał Mikael Ishak. Napastnik „Kolejorza” już wiedział, jak się zachować.
Kolejny raz lechici zagrozili bramce Benfiki za sprawą Modera. Rozgrywający bardzo dobre spotkanie reprezentant Polski uderzył w poprzeczkę.
To było dobre spotkanie – akcja za akcję, ofensywna piłka, do czego Lech przyzwyczaił w Europie, a do czego gra w Europie pomaga „Kolejorzowi” w graniu widowiskowo. Lech postawił w pierwszej połowie wysokie wymagania utytułowanemu rywalowi, grał z nim jak równy z równym, miał swoje okazje, strzały, lecz do przerwy przegrywał 1:2. Chwilę przed przerwą w górę wyskoczył Nunez i mocnym uderzeniem głową ponownie wyprowadził ekipę z Lizbony na prowadzenie.
„Kolejorz” i na drugiego gola Benfiki pozytywnie zareagował. W 49. minucie w pole karne wpadł Jakub Kamiński po wcześniejszej wymianie piłki z Danim Ramirezem. Skrzydłowy nie zastanawiał się długo, uderzył sytuacjnie. Bramkarz Odisseas Vlachodimos odbił piłkę, lecz w porę dopadł do niej Ishak, który takiej okazji nie zaprzepaścił. 2:2!
Upłynęło zaledwie 49 minut meczu, a byliśmy świadkami już czterech goli. Koleją bramkę zdobyła Benfika – zatem trzeci raz goście objęli prowadzenie. Znów na listę strzelców wpisał się Nunez. Urugwajczyk przyjął piłkę, zmylił obrońcę i strzelił tuż przy słupku. Trener Żuraw starał się ratować wynik, zmieniając Kamińskiego i Ramireza, impuls mieli dać wprowadzeni Carlo Muhar oraz Filip Marchwiński.
Z ławki weszli także Wasyl Kraweć i Nika Kaczarawa. Kaczarawa w ciągu minuty miał dwie sytuacje. W pierwszej uderzył obok bramki, w drugim przypadku jego mocny strzał obronił bramkarz. Lech nie dawał za wygraną, Benfica się odgryzała, tempo meczu wciąż było wysokie. Filip Bednarek zatrzymał uderzenie Pedrinho, po chwili Lech ruszył z atakiem. W tej wymianie ciosów wszystko się mogło zdarzyć, wynik cały czas nie był ustalony. A ustalił go Nunez, który skompletował hat-tricka.
Piotr Wiśniewski
22.10.2020 – Poznań
Lech Poznań – Benfica Lizbona 2:4 (1:2)
Bramki: Mikael Ishak 15, 48 – Pizzi 9 (k), Darwin Núñez 42, 60, 90+3
Lech: 35. Filip Bednarek – 44. Alan Czerwiński, 13. Tomasz Dejewski, 5. Đorđe Crnomarković, 27. Tymoteusz Puchacz (74, 3. Wasyl Kraweć) – 21. Michał Skóraś (90, 29. Mohammad Awwad), 25. Pedro Tiba, 15. Jakub Moder, 10. Dani Ramírez (67, 6. Karlo Muhar), 38. Jakub Kamiński (67, 11. Filip Marchwiński) – 9. Mikael Ishak (74, 14. Nika Kaczarawa).
Benfica: 99. Odysséas Vlachodímos – 2. Gilberto, 30. Nicolás Otamendi, 5. Jan Vertonghen, 3. Álex Grimaldo (67, 71. Nuno Tavares) – 21. Pizzi (46, 27. Rafa Silva), 49. Adel Taarabt (61, 28. Julian Weigl), 8. Gabriel, 7. Éverton (87, 33. Jardel) – 10. Luca Waldschmidt (62, 38. Pedrinho), 9. Darwin Núñez.
Żółte kartki: Crnomarković, Muhar.
Sędziował: Nikola Dabanović (Czarnogóra).