Aktualności
[LIGA EUROPY] Lech z drugą porażką. Rangersi lepsi o jedną bramkę
Mecz z Rangersami był dla piłkarzy Lecha i wyzwaniem i sprawdzianem. Wyzwaniem, dlatego, że musieli radzić sobie bez lidera zespołu Pedro Tiby. Jego obecność w podstawowym składzie zmniejsza prawdopodobieństwo porażki lechitów (z nim od pierwszych minut w tym sezonie, Lech przegrał dwa z dwunastu pojedynków, w tym tydzień temu z Benfiką Lizbona). Portugalczyk zmaga się z lekkim urazem, przez co trener Dariusz Żuraw musiał znaleźć inne rozwiązanie na pojedynek w Glasgow. Z Rangersami w środku pola obok Jakuba Modera operował Filip Marchwiński.
Żuraw w porównaniu z pierwszym pojedynkiem „Kolejorza” w fazie grupowej Ligi Europy przeciwko Benfice, dokonał łącznie czterech zmian. Wszystkie związane były z kontuzjami jego zawodników. Do Szkocji, oprócz Tiby, nie polecieli Djordje Crnomarković, Bohdan Butko oraz Jakub Kamiński. Butko zmaga się z urazem od dłuższego czasu, nie grał z Portugalczykami, w przeciwieństwie do Kamińskiego oraz Crnomarkovicia. Na ławce usiadł Tomasze Dejewski, bowiem do dyspozycji szkoleniowca ekipy z Poznania byli Thomas Rogne oraz Lubomir Satka. I to oni stworzyli duet środkowych obrońców. Na lewą stronę pomocy został przesunięty Tymoteusz Puchacz, miejsce młodzieżowego reprezentanta Polski z lewej strony defensywy zajął Wasyl Kraweć.
W kategorii sprawdzianu trzeba było potraktować konfrontację z przeciwnikiem o zgoła odmiennym sposobie gry niż Benfika i zespoły, z którymi poznaniacy walczyli w eliminacjach Ligi Europy. Tutaj należało się spodziewać nastawienia rywala na kontrę, bo w składzie tego zespołu nie brakuje szybkich, błyskotliwych zawodników (Ryan Kent, James Tavenier). Ofensywa kręciła się wokół Ianisa Hagiego, syna legendarnego Gheorghe Hagiego. Siłą zespołu prowadzonego przez słynnego Stevena Gerrarda są skuteczna obrona (przed spotkaniem z Lechem, Rangersi stracili cztery gole) oraz agresywna gra w środku pola. W trzynastu z szesnastu meczów nie stracili bramki.
W dodatku, najbardziej utytułowany klub Szkocji (54 mistrzostwa, 33 Puchary Szkocji, 27 Pucharów Ligi) jest w początkowej fazie sezonu w znakomitej formie. Wygrał dziesięć (na 12) spotkań ligowych (plus dwa remisy). W europejskich pucharach przeciwnik Lecha zwyciężał jak leci – ograł m.in. ze Standard Liege 2:0. Pod wodzą Gerrarda „The Gers” przegrali tylko pięć z 36 wcześniejszych pojedynków.
Pozbawiony kluczowych graczy, Lech w pierwszej połowie nie grał tak widowiskowo, jak do tego przyzwyczaił, za to w niczym nie odstawał od gospodarzy, jeśli chodzi o walkę, zaangażowanie w grze, pressing. Lechici dostosowali się do gry szkockiej ekipy, także byli skupieni w tyłach, konsekwentnie budowali swoje akcje i unikali niepotrzebnych strat, czy zagrań. Bardzo solidnie wyglądała cała linia obrona, a na przykład Satka wyprowadził atak spod własnej bramki, tyle że pod bramką przeciwnika nie znalazł wsparcia. Poznaniacy próbowali przechytrzyć obronę rywala strzałami z dystansu. Wszystkie uderzenia były jednak niecelne.
Nie był to futbol efektowny (dotyczy to także Rangerów), ale efektywny. Kiedy którejś z drużyn udało się dostać w pole karne, to od razu akcje były gaszone przez skutecznie interweniującego rywala.
Już pierwsza akcja Lecha w drugiej połowie pokazała, że to może być inne oblicze spotkania. Z prawej strony piłkę zagrywał Alan Czerwiński, nie zdążył do niej dobiec Michał Skóraś. Poznaniacy postraszyli Rangersów i przypomniała się ich twarz z innych spotkań europejskich pucharów.
Wydawało się, że Lech nabiera rozpędu. W krótkim czasie bowiem z wolnego w mur uderzył Moder, następnie głową obok bramki strzelił Rogne. Ale i Rangersi się obudzili, zaczęli coraz groźniej atakować. Okres przewagi gospodarze udokumentowali golem wprowadzonego po przerwie Alfredo Morelosa, który uprzedził kryjącego go obrońcę i strzałem głową pokonał Filipa Bednarka.
Rangersi po strzelonym gola nie forsowali tempa. Lech starał się pojedynczymi zrywami wykreować jakąś sytuację, jednak brakowało w tym wszystkim konrektów. Strzał Modera z ostrego kąta minął bramkę. Niecelnie główkował z kolei Marchwiński. I to było na tyle. Poznaniacy nie zdołali odwrócić niekorzystnego wyniku i przegrali po raz drugi w grupie.
🕕 90'+4 🔚 Koniec meczu. Z Glasgow wracamy bez punktów.
— Lech Poznań (@LechPoznan) October 29, 2020
__#RANLPO 1:0 pic.twitter.com/5p2SMdoRTN
29.10.2020 – Glasgow
Bramka: Alfredo Morelos 68
Rangers : 1. Allan McGregor – 2. James Tavernier, 6. Connor Goldson, 26. Leon Balogun, 31. Borna Barišić – 37. Scott Arfield (80, 8. Ryan Jack), 10. Steven Davis, 18. Glen Kamara – 7. Ianis Hagi (69, 17. Joe Aribo), 25. Kemar Roofe (63, 20. Alfredo Morelos), 14. Ryan Kent (81, 21. Brandon Barker).
Lech: 35. Filip Bednarek – 44. Alan Czerwiński, 37. Ľubomír Šatka, 4. Thomas Rogne, 3. Wasyl Kraweć – 21. Michał Skóraś (74, 8. Jan Sýkora), 15. Jakub Moder, 11. Filip Marchwiński (82, 29. Mohammad Awwad), 10. Dani Ramírez (88, 14. Nika Kaczarawa), 27. Tymoteusz Puchacz – 9. Mikael Ishak.
Żółte kartki: Balogun, Goldson – Ishak.
Sędziował: Kristo Tohver (Estonia).
Piotr Wiśniewski