Aktualności
[LIGA EUROPY] Lech Poznań potrzebuje wielkiego popisu
Cztery pewne zwycięstwa w Ekstraklasie i start w lidze, jakiego w Poznaniu nie widziano od lat. Jednak w europejskich pucharach drużyna Ivana Djurdjevicia radzi sobie średnio, w zasadzie jest bliska zakończenia tej przygody i potrzebuje meczu, jakiego jeszcze w tym sezonie nie zagrała. W czwartek o godz. 20.15 Lech podejmie w Poznaniu KRC Genk i spróbuje odrobić straty z pierwszego spotkania (0:2).
A w zasadzie nie zagrała od lat. W dziesięciu ostatnich spotkaniach w Lidze Europy Lech Poznań wygrywał tylko czterokrotnie, a z tych zwycięstw tylko ubiegłoroczna wygrana z Haugesund (2:0) dawałaby „Kolejorzowi” nadzieję na dalszą walkę z KRC Genk. Jednak potencjał Belgów jest znacznie większy od tego, którzy prezentowali jego rywale w tym sezonie. Widać było to w pierwszym spotkaniu na wyjeździe (0:2), gdzie piłkarze Lecha nawet nie oddali celnego strzału, a gospodarze zanotowali aż… 42 kluczowe podania.
Jak zwykle przy tego typu wyzwaniach kluczem będzie jedynie skuteczne połączenie gry w defensywie z ofensywą. Lech nie może pozwolić sobie na stratę bramki, bo to oznacza potrzebę strzelenia aż czterech goli, by awansować. Dodatkowo to gospodarze muszą atakować, by doprowadzić do dogrywki – a stwarzanie zagrożenia w pierwszym spotkaniu przychodziło Lechowi z trudem. Także dlatego, że Ivan Djurdjević zdecydował się na kolejną zmianę systemu i ustawił drużynę w 1-3-5-2, zabierając jednego zawodnika ofensywnego kosztem środkowego pomocnika.
Jaki plan będzie miał szkoleniowiec Lecha na Genk? Na pewno jednym z wyzwań będzie zastąpienie zawieszonego za kartki Macieja Makuszewskiego, ale akurat bogactwo w ofensywie Djurdjević ma, o czym może świadczyć nawet świetny występ Pawła Tomczyka przeciwko Zagłębiu Sosnowiec (4:0) w niedzielę. – Chcieliśmy spróbować innego ustawienia: jeden napastnik i dwóch szybkich zawodników podwieszonych pod snajperem – tłumaczył szkoleniowiec, jednocześnie zauważając, że wysokie zwycięstwo przykryło wiele błędów popełnionych w defensywie. Jednak sam plan na ofensywę może zostać wykorzystany już w czwartek.
Lech w czwartkowy wieczór będzie mógł liczyć na wsparcie publiczności, która będzie liczyła na najlepsze spotkanie „Kolejorza” w obecnym sezonie. Pytanie, czy nawet taki popis wystarczy na tego rywala jest zasadne, lecz zmiana w porównaniu do ostatnich miesięcy poprzedniego sezonu polega również na tym, że wiara w zespół wróciła. Kibice już nie mają dość, ale chcą i wymagają więcej.