Aktualności
Legia Warszawa ma drugi dom. Teraz też spokój i przestrzeń do pracy
Poniedziałkowa uroczystość zdominowała LTC, by nie powiedzieć – przytłoczyła. Kilkaset osób, scena, orkiestra, zakulisowe rozmowy… Ale to było Legii potrzebne. Dzień po wzniesieniu trofeum za mistrzostwo Polski, po trwającym niemal rok sezonie, po przekopaniu pierwszego zespołu (w porównaniu do porażki 1:2 z Pogonią w lipcu 2019 na starcie sezonu nie ma już w klubie czterech zawodników), po tym, jak w ostatniej kolejce zagrało sześciu młodzieżowców, wyjściowa jedenastka miała najniższą średnią wieku w sezonie (24,5), a w wyjściowym składzie było dziewięciu Polaków.
Jednak w Książenicach można było przede wszystkim usłyszeć, że Legia i jej akademia potrzebują teraz czasu. Przygotowywanie i wdrażanie procedur mających sprawić, że przejście z ciasnoty stadionu przy Łazienkowskiej do otwartych przestrzeni LTC odbędzie się łagodnie trwało ponad rok. Samych zasad dotyczących użytkowania poszczególnych przestrzeni są setki, a to jeszcze nie koniec ich tworzenia. Nie skończyła się jeszcze przeprowadzka, na sporej siłowni brakuje sprzętu, powrót do treningów pierwszego zespołu przed startem kolejnego sezonu – to już za dziesięć dni – sprawi, że potrzebne będą kolejne reguły. Kilka boisk wciąż się buduje, zagospodarowanie niektórych przestrzeni i start projektów został odłożony w przyszłość, gdy Legia będzie miała na to środki. Na razie budżet Akademii, LTC i spłaty kredytów to ok. 30 milionów złotych, czyli więcej, niż wynoszą przychody połowy klubów PKO Ekstraklasy.
To, co najważniejsze już w Książenicach jest: ludzie. Ostatecznie to oni zapełniają przestrzenie i tworzą atmosferę, która będzie kluczowa w rozwoju piłkarzy i klubu. W poniedziałek pracownicy i zawodnicy wyróżniali się koszulkami z logo LTC, ale byli w takiej mniejszości, że raczej starali się trzymać na uboczu – poza częścią oprowadzającą wycieczki. Jednak nawet w tych chwilach to wrażenie wejścia w sam środek zachodzącego w centrum treningowym procesu było mocne.
W Polsce to pierwszy tak stworzony, tak nowoczesny, tak skupiający w sobie cały klub ośrodek, inne – we Wronkach, w Szczecinie, pod Krakowem – wciąż są na etapie budowy lub planowania. Naturalne były porównania do tego, co w innych częściach Europy mają już od lat: że w Hiszpanii więcej boisk, że w Anglii jeszcze nowocześniejsze i bardziej ekskluzywne rozwiązania… Ale słuchając osób odpowiedzialnych za całą ideę Legia Training Center można było usłyszeć, że efekt ich prac nie jest kopią Realu, Chelsea, Ajaksu, Benfiki czy RB Lipsk, lecz zbiorem doświadczeń zebranych z wizyt, rozmów i konsultacji, które skrojono pod ośrodek w Książenicach.
Oni najlepiej wiedzą, że ślepe powielanie konkretnych rozwiązań nie pozwoliłoby stworzyć unikalnej dla każdego klubu kultury. Przykładowo, zamiarem Legii jest takie wychowywanie piłkarzy, by byli zdyscyplinowani, zdeterminowani do ciężkiej pracy, ale i potrafili wyrazić swoje zdanie o grze, taktyce w rozmowie z trenerem, nie bali się merytorycznej dyskusji. To będzie efekt wielu czynników, już spisanych reguł, ale też tych, które dojdą w kolejnych miesiącach. Na razie można od zarządzających usłyszeć, że każdy dzień przynosi nowe wyzwania.
Z kolei trenerzy powtarzają, że w tym momencie użytkownicy bursy i młodzi zawodnicy dojeżdżający do Książenic zostali rzuceni na głęboką wodę. Teraz nie ma wymówek o ciągłych podróżach po boiskach całej Warszawy lub ćwiczeniu na jednej, zatłoczonej i sztucznej murawie przy Łazienkowskiej. Nie ma dystrakcji dużego miasta, nie ma też ucieczki od odpowiedzialności za swoją własną szansę. Takie też jest podejście wobec zawodników: teraz od nich zależy, czy swoją pracą i podejściem przekonają osoby decyzyjne, że na swoje miejsce w tym procesie tworzenia akademii i klubu zasługują.
Na razie nie ma też swobody i naturalności, które są charakterystyczne dla takich obiektów w całej Europie. Są oczywiście różne poziomy dostępu, ale wszędzie dba się o to, by pewna bliskość między poszczególnymi drużynami, a zwłaszcza akademią i pierwszym zespołem była zachowana. To tworzy unikalną atmosferę, a nawet harmider miejsca pracy. Trenerzy i zarządzający akademią Legii mówią sporo o modelu gry swoich drużyn, profilach zawodników i tym podobnych, lecz z naciskiem powtarzają, że same założenia i teoria nie wystarczą. Piłkarze muszą w tym wszystkim być sobą, uśmiechać się, rozwijać jako ludzie.
Na razie świeżość i nowoczesność ośrodka może ich przytłaczać. Do tego okoliczności. Gdy grupka piłkarzy drużyn od U-14 do U-18 przyszła na ceremonię, to skupili się w grupie daleko od sceny, z dala od elegancko wystrojonych gości. Gdy w trakcie wycieczki selekcjonerzy Jerzy Brzęczek, Jacek Magiera, Stefan Majewski, Nina Patalon i Rafał Lasocki zajrzeli do jednego z pokojów, grający na komputerze młody zawodnik, wyraźnie speszony obecnością gości, błyskawicznie stanął na baczność.
W poniedziałek kilkuset gości dostało wgląd w proces budowania tego, co dla ośrodka najważniejsze: jej duszy. A bez niej to będzie po prostu nowoczesne centrum treningowe, „piłkarska korporacja”, która będzie miejscem pracy, a nie inspiracji, rozwoju, czy po prostu realizacji marzeń. O tym, że wszystko jest świeże niech świadczy to, że w jednym z najważniejszych pomieszczeń akademii – długim, otwartym pokoju z biurkami dla trenerów kolejnych sztabów zespołów – nie było tego dnia możliwości na rozmowy, wymianę obserwacji o taktyce czy zawodnikach. O tym, jak wczesny jest to etap zadomowienia się akademii w ośrodku świadczy to, że tylko jedna z kilku tablic magnetycznych była zapełniona znaczkami z nazwiskami zawodników. Zresztą dopiero w ostatnich dniach oficjalnie ogłoszono sztaby szkoleniowe drużyn młodzieżowych Legii. W innych biurach zarządzających okolicznościowe koszulki czy zdjęcia wciąż czekają na zawieszenie.
Oczywiście, że celem poniedziałkowej ceremonii było pochwalenie się ośrodkiem, ale na tym PR się kończy. Gdy jeden z zaproszonych gości, sam zarządzający akademią piłkarską, zwrócił uwagę, że LTC pomoże klubowi głównie w zdobyciu przewagi nad resztą kraju w „sprzedawaniu” marki, spotkał się ze stanowczym zaprzeczeniem pracownika Legii. – To nie ma większego znaczenia – usłyszał. Sam ośrodek bowiem nie jest i nie będzie celem samym w sobie. To ma być sposób klubu na wejście na wyższy poziom, by tak się stało teraz Legia i jej pracownicy – tak będzie zresztą w każdym podobnym, nowym miejscu w kraju – potrzebują tego, co wróciło na LTC wraz z odjazdem ostatnich gości: spokoju do dalszej pracy.
Michał Zachodny
Fot. Mateusz Kostrzewa/Legia.com