Aktualności
[OKIEM ZA] Krzysztof Mączyński (Polska 4:2 Czarnogóra, el. MŚ 2018)
Rola w drużynie
Zwykle środkowi pomocnicy są najważniejszymi postaciami w zespole: niezależnie, czy spełniają bardziej defensywną, czy ofensywną rolę. Grzegorz Krychowiak i Piotr Zieliński są tego dobrymi przykładami w reprezentacji Polski, ale czy Krzysztof Mączyński też? Jego nazwiska kibice zwykle nie wymieniali jednym tchem w gronie faworytów do gry w pierwszym składzie, ale nie oznacza to, że nie spełniał ważnej roli w kadrze.
O ile Krychowiak był typową „szóstką”, a Zieliński „dziesiątką”, o tyle Mączyński był zawodnikiem pomiędzy. Dosłownie, bo często ustawiał się właśnie w tej linii, ale też dlatego, że potrafił odpowiednio wspomóc defensywę oraz ofensywę. Piłkarze reprezentacji cenili jego rozumienie gry, umiejętności ustawiania się oraz rozegrania.
Tymczasem w meczu z Czarnogórą były to szczególnie wymagane cechy, bo i biało-czerwoni zagrali dwie różne połowy. W pierwszej szybko strzelili gola, potem drugiego i całkowicie kontrolowali wydarzenia na boisku, dominując w posiadaniu. Po przerwie mieli piłkę rzadziej, ale nie pozwalali rywalom na zbyt wiele… Aż Czarnogórcy dwukrotnie trafili do siatki. Wcześniej komfortowy mecz nagle zaczął układać się bardzo nerwowo, lecz ostatecznie kolejne dwa gole Polaków zamknęły temat wyniku i awansu.
Jak ósemka
Różnica ta była zauważalna zwłaszcza po statystykach Mączyńskiego. W pierwszej połowie wykonał on dokładnie dwa razy więcej podań (32), niż w drugiej (16). Na poniższej grafice widać dokładnie, że również kierunek i miejsce zagrań się zmieniło. Pomocnik nadal głównie kierował swoje podania do boku (dokładnie połowę), ale też częściej był w ofensywie. Posiadanie piłki Polaków w pierwszej połowie sięgało 62%, gdy w drugiej – ledwie 43%.
Akcja na 1:0 doskonale pokazała to, że Polacy wyszli na boisko po to, by jak najszybciej wypracować spokojną przewagę bramkową. Mączyński otrzymał piłkę na środku boiska, utrzymał ją pod presją rywala i wobec braku klarownych opcji rozegrania wszedł w drybling między pomocników Czarnogóry. Co ważniejsze, w typowym zachowaniu dla „ósemki” ruszył za akcją i odnalazł się w polu karnym przeciwnika, dobijając strzał kolegi. To była dopiero jego druga próba w tych eliminacjach, pierwszą zaliczył… kilka dni wcześniej z Armenią (6:1). Niech chęć Polaków do ataku w tych minutach udowadnia to, ilu mieli zawodników w polu karnym przeciwnika w samej finalizacji akcji.
Co istotne, Mączyński potrafił też wyżej otrzymać piłkę. Odnajdował się między liniami i w wolnych przestrzeniach, nawet jeśli Polacy rzadziej z tego korzystali (grafika poniżej). Rozegranie było cierpliwe, co podkreślił drugi gol, gdy akcja trwała ponad minutę, toczyła się głównie na linii środkowej i dopiero przyspieszenie Łukasza Piszczka oraz Zielińskiego. Mączyński dwa razy wychodził do podania, piłka wracała do obrońców, ale ważniejsze było to, żeby on oraz „dziesiątka” mogli mieć więcej swobody przy możliwym otrzymaniu prostopadłego zagrania, co ostatecznie udało się zrobić.
Jak szóstka
W drugiej połowie Mączyński miał mniej podań oraz akcji w ofensywie (choć zaliczył dwa kluczowe podania, w tym wykładając piłkę na strzał Zielińskiemu w ostatnich minutach), ale za to częściej uczestniczył w pojedynkach, wychodząc do pressingu na środkowych pomocników przeciwnika (grafika poniżej). Przed przerwą tych starć miał trzy, po – siedem, z czego sześć w defensywie.
Problem, który doprowadził Polaków na skraj nerwów wynikał z tego, że byli w pojedynkach coraz mniej skuteczni. W pierwszym kwadransie drugiej połowy Czarnogórcy wygrywali już niemal dwie trzecie z nich, przez to gospodarze tracili częściej piłkę na własnej połowie (pięciokrotnie), rzadziej odzyskując posiadanie na części boiska rywali (ledwie dwukrotnie). To przełożyło się na niepewność oraz w decydujących momentach na wejście niemal dwiema formacjami we własne pole karne… W zamieszaniu po rzucie rożnym, a później po aucie Czarnogórcy zdobyli sobie okazje, które wykorzystali.
Co ciekawe, to były ich jedyne strzały w drugiej połowie, w pierwszej mieli ich cztery razy więcej, pewniej czując się w atakach z kontry, korzystając z przestrzeni. A po odrobieniu dwóch bramek, gdy Polacy wcale nie ruszyli z odważniejszym pressingiem… sami się pogubili, czego przykładem beznadziejne podanie od obrońcy do bramkarza, które wykorzystał Lewandowski, a potem samobójcze trafienie w kolejnej akcji po wznowieniu. W tych golach Mączyński nie miał swojego udziału – już wyłącznie asekurował zawodników ofensywnych – choć w swojej ostatniej akcji jeszcze mógł zaliczyć asystę. W doliczonym czasie gry zmienił go Rafał Wolski.
Był to ostatni występ Mączyńskiego w meczu eliminacyjnym w reprezentacji Polski, który de facto podkreślił jego wartość w drużynie Adama Nawałki. Pomocnik spełniający określoną rolę, potrafiący pogodzić się z tym, że wiodącymi postaciami w tej strefie są Krychowiak oraz Zieliński, ale też wykonujący ważną pracę dla zespołu. W przygotowaniach do mundialu selekcjoner szukał i zdecydował się na rozwiązanie bez niego, z powyższym duetem grającym obok siebie, co nie sprawdziło się przeciwko Senegalowi, więc z Kolumbią i Japonią potrzebny był bardziej defensywny piłkarz, czyli Jacek Góralski.
Michał Zachodny