Aktualności
Kolejny Polak w Anglii! Przemysław Płacheta piłkarzem Norwich
Płacheta w zakończonym właśnie sezonie PKO Ekstraklasy był jednym z objawień ligi. Rozegrał 35 meczów, w których strzelił osiem goli i zaliczył pięć asyst. W wielu spotkaniach przesądzał o wyniku na korzyść Śląska. To wystarczyło, by zwrócił na siebie uwagę klubów z mocniejszych lig. Mówiło się o kilku kierunkach, ostatecznie jednak Polak wyląduje w Anglii. Od dwóch dni przebywał na testach medycznych w Norwich, w środę w samo południe ogłoszono finalizację transferu, na mocy którego Płachta związał się czteroletnią umową z „Kanarkami”.
🇵🇱 #PlachetaAnnounced 🇵🇱 pic.twitter.com/QJuzEFgYp6
— Norwich City FC (@NorwichCityFC) July 22, 2020
W jesiennej fazie eliminacji EURO U-21 korzystał z niego trener młodzieżowej kadry. U Czesława Michniewicza 22-latek wystąpił w czterech meczach kwalifikacyjnych, strzelił gola z Estonią. Rok temu wyjechał z drużyną do lat 21 na młodzieżowe mistrzostwa Europy. Szansę pokazania się dostał w ostatnim grupowym starciu biało-czerwonych z Hiszpanią.
W Śląsku Płacheta spędził jeden sezon. Do stolicy Dolnego Śląska przeniósł się z Podbeskidzia Bielsko-Biała. Wcześniej reprezentował barwy Pogoni Siedlce oraz niemieckich drużyn: SG Sonnenhof Grossaspach oraz RB Lipsk (juniorzy i rezerwy).
– Jestem podekscytowany, że podpisałem kontrakt z Norwich. To kolejny krok w mojej karierze. Zamierzam dać drużynie od siebie wszystko, co najlepsze. Ostatnie dni były dla mnie bardzo wyczerpujące, ale czuję się szczęśliwy, że jestem tutaj. Rozmawiałem z dyrektorem sportowym, który opowiedział mi wszystko o klubie. Byłem pewien co do przenosin do Norwich. Wiem, że to młody zespół, co akurat jest fajne, bo w każdym meczu będziemy głodni zwycięstw. Postaramy się dać z siebie wszystko. Nie mogę doczekać się gry w Championship – powiedział Płacheta, cytowany przez serwis canaries.co.uk.
Poza zasięgiem reszty
Atutami 22-latka są szybkość, przebojowość, technika i strzał, czyli cechy przydatne w angielskiej piłce. Tym od zawsze się charakteryzował. – Rzeczywiście, szybko zdałem sobie sprawę, co jest moim atutem. Szybkość z piłką przy nodze to było coś mojego. To byłem ja, Przemek Płacheta. Czułem, że mogę z tego korzystać z pożytkiem dla drużyny. Koledzy szybko pojęli, że jestem szybki, że jak mi podadzą piłkę, to będę wiedział co z nią zrobić. Odpowiedzialnie korzystałem z naturalnej zdolności – przyznawał Płacheta.
Jednak nie o samą szybkość chodzi, bo byłaby to błędna interpretacja walorów młodego skrzydłowego. Przynajmniej niepełna ocena. – Przemek to nie jest piłkarz, którego definiuje potencjał szybkościowy. Mówimy o chłopaku, który potrafił robić z piłką rzeczy niebywałe. Technicznie był najbardziej zaawansowanym zawodnikiem w zespole. Szybkość i technika poszły u niego w parze. U nas po trzech, czterech miesiącach jak już odpalił to był poza zasięgiem pod względem piłkarskim i motorycznym – mówił Łączy Nas Piłka Michał Maliszewski, trener Płachety w juniorach MKS Polonia Warszawa.
Właśnie on jako jeden z pierwszych przekonał się z jakim typem zawodnika ma do czynienia. Jego zespół rozgrywał sparing z Łódzkim Klubem Sportowym, w barwach którego występował Płacheta. Z trenerem przeciwników umówił się na dwie połowy – w pierwszej będą grali po dziewięciu, w drugiej po jedenastu. Do przerwy Polonia kontrolowała grę, prowadziła 2:0. W drugiej części spotkania rozpoczął się show Przemka. – Wystarczyło, że wyczuł, że ma odpowiednio dużo przestrzeni i było po nas. Na dużym boisku czuł się doskonale. Trochę przestrzeni i tyle było go widać. Przegraliśmy ostatecznie 2:3, przy wszystkich golach udział miał Przemek. Głównie dzięki niemu obraz meczu diametralnie się zmienił – na to wspomnienie szkoleniowiec juniorów Polonii wciąż żywo reaguje.
Nie ustaje w rozwoju
Pierwszym klubem Płachety był Łódzki Klub Sportowy. – Przez chwilę byłem w Pelikanie, ponieważ miałem problemy z dojazdami do Łodzi. Później udało mi się zorganizować wyjazdy i z powrotem grałem w ŁKS-ie. Pamiętam, że byłem bardzo wstydliwym, zamkniętym w sobie chłopakiem. Bałem się wyjść na trening, szukałem wzrokiem rodziców, którzy wtedy byli ze mną. Miałem opory czy postrzelać karne z grupą chłopaków, ale wreszcie do nich dołączyłem. I choć wówczas mieliśmy głównie ćwiczenia biegowe, podania, to trener mnie pochwalił. Z ŁKS-em jeździłem na wiele turniejów, skąd przywoziliśmy trofea. Sam wracałem z nagrodami indywidualnymi – najlepszy zawodnik, król strzelców – Płacheta odkopywał w pamięci dawne wspomnienia.
Przy okazji tłumaczył, skąd u niego te wszystkie sportowe zdolności. – Myślę, że to po rodzicach. Tata i mama amatorsko biegali, startowali w zawodach, tata w dodatku grał w piłkę na poziomie amatorskim – podkreślał.
Ważnym krokiem w rozwoju była dla młodzieżowego reprezentanta Polski przeprowadzka do Bielska-Białej. – W Podbeskidziu zrobiłem kolejny krok do przodu. Zaczynało mi coraz lepiej iść, miałem statystyki. Dostrzegł to trener Czesław Michniewicz. Docenił moją pracę w klubie, zaprosił na zgrupowanie, potem zabrał mnie na Euro. Złapałem kolejne cenne doświadczenie. Cały czas je zdobywam, co pomaga w moim dalszym rozwoju. Stawiam na rozwój siebie jako piłkarza i człowieka. Nie chcę się zatrzymywać na obecnym poziomie – przyznał były już skrzydłowy wrocławian.
Kolejny poziom – i to nie bylejaki – zaliczy w Championship, gdzie dalej może się rozwijać, do czego tak bardzo dąży.
fot. canaries.co.uk