Aktualności
Józef Młynarczyk: Święta w Portugalii, jak w Polsce
Młynarczyk z Widzewem zdobył dwa mistrzostwa Polski i dotarł do półfinału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych (obecna Liga Mistrzów). W 1984 roku przeszedł do francuskiej Bastii, a dwa sezony później do FC Porto. Z portugalskim klubem sięgnął po dwa mistrzostwa i Puchar Europy (1987 rok). Z reprezentacją zajął trzecie miejsce w mistrzostwach świata w 1982 roku.
Kiedy grał w FC Porto, święta Bożego Narodzenia spędzał w Portugalii. Tamtejsza liga nie ma bowiem przerwy zimowej. – Nie wiedziałem, czego spodziewać się przed pierwszymi świętami w Portugalii. Okazało się jednak, że wigilia i Boże Narodzenie niewiele różnią się od tych w Polsce. Portugalczycy to bardzo pobożny naród, na równi chyba z nami – podkreśla Młynarczyk. – Nie było też problemów z potrawami wigilijnymi. Mieliśmy tradycyjne polskie pierogi, ale też tamtejsze faszerowane rybami. Było też oczywiście typowo świąteczne potrawy portugalskie. Ubieraliśmy choinkę, dzieliliśmy się opłatkiem i szliśmy na pasterkę. Karp? Nie było, ale Portugalia leży nad oceanem, więc ryb i owoców morza nie brakowało – opowiada.
42-krotny reprezentant Polski przyznaje, że są pewne różnice w obchodzeniu świąt w Polsce i Portugalii. – Z racji pogody Portugalczycy świętują na ulicach, wychodzą do restauracji i barów. Miasta są zresztą pięknie świątecznie przystrojone. Tłumy spacerowały po ulicach Porto do późnych godzin wieczornych. To naprawdę robiło wrażenie – wspomina Młynarczyk. – Jest jedna bardzo duża różnica dla piłkarza. W Portugalii święta są tylko krótkim przerywnikiem. Mieliśmy dwa, może trzy dni wolnego i powrót do grania. W Polsce w tamtych latach przerwa trwała bite trzy miesiące, więc na święta można było trochę popuścić pasa, ale także bardziej przeżyć ten świąteczny okres, spędzić więcej czasu z rodziną, odwiedzić dalszych krewnych. Po prostu więcej odpocząć. W Portugalii nie było na to czasu – przyznaje.
Inaczej wyglądało Boże Narodzenie podczas gry we Francji. – Spędzaliśmy święta w bardzo wąskim gronie z kilkoma Polakami, z którymi się zaprzyjaźniliśmy. Grałem wtedy na Korsyce i wigilia była u nas. Zrobiliśmy sobie ją typowo po polsku – dodaje Młynarczyk.
Po zakończeniu kariery piłkarskiej został trenerem bramkarzy. Pracował w kadrach młodzieżowych, obecnie pomaga reprezentacji U-19. Szkoleniowiec przygotował specjalne życzenia na święta i Nowy Rok. – Polskiej piłce życzę jak najwięcej sukcesów. Byśmy Europę doganiali coraz szybciej, zwłaszcza w rozgrywkach młodzieżowych reprezentacji. Przydałoby się w przyszłym roku w tych najważniejszych imprezach nawiązać bardziej wyrównaną walkę. Mamy nadzieję na dobre wyniki – mówi Młynarczyk. – Jeśli chodzi o pierwszą reprezentację, to sztab szkoleniowy ma świadomość, że powoli trzeba szukać następców. To zadanie dla Jerzego Brzęczka i życzę mu, by ta misja przebudowy zakończyła się powodzeniem. W eliminacjach do Euro 2020 trafiliśmy do ciekawej grupy. Do rywali trzeba podchodzić z szacunkiem, ale zwycięstwo jest w naszym zasięgu. Jesteśmy faworytem i życzę, byśmy stanęli na wysokości zadania – zaznacza trener.
65-letni szkoleniowiec uważa, że mijający rok nie był najlepszy dla polskiej piłki, ale widzi światełko w tunelu. - Końcówka roku trochę już nastroiła optymistycznie. Choćby dzięki awansowi reprezentacji U-21 na mistrzostwa Europy po pokonaniu Portugalii. Grudzień dodał otuchy i w nowy rok wchodzimy z nowymi nadziejami i wyzwaniami. Życzę naszym zespołom nie tylko wygrywania, ale przede wszystkim gry na dobrym poziomie. Można czasem przegrać, ale jeśli rozegrało się dobre spotkanie, to kibic to doceni i taką porażka mniej boli – twierdzi Młynarczyk. – Polskim klubom życzę, by były bardziej polskiej. By nie stawiały tak często na obcokrajowców i tym samym nie zamykały drogi młodym polskim chłopakom. Warto im dawać szansę. A sympatykom piłki nożnej życzę dużo pozytywnych wrażeń w 2019 roku – zakończył.
Robert Cisek