Aktualności

Jak czytać grę? Odc. 3: „Szybkość myślenia, pozycja boczna i urozmaicenie”

Aktualności22.04.2020 
– Nigdy nie podchodzę do swojej gry, treningu czy jego elementów jako do czegoś, że coś muszę zrobić. Mi to sprawia radość. Wiem też, że zawsze trzeba szukać w swojej grze dodatkowych procentów i w każdym wieku można się poprawić – mówi Damian Kądzior, skrzydłowy Dinama Zagrzeb w trzecim odcinku cyklu „Jak czytać grę?”. Na co zwraca uwagę reprezentant Polski?

Lubi przypomnieć o swojej drodze: od gry w Motorze Lublin z którym w sezonie 2013/14 spadł z drugiej ligi, przez występy na czwartym poziomie rozgrywkowym w rezerwach Jagiellonii Białystok do meczu, który wywarł na nim największe wrażenie. W listopadzie zadebiutował w Lidze Mistrzów, ale to był epizod, by miesiąc później wyjść w podstawowym składzie na Manchester City. Ma też łatwość w utrzymywaniu świetnych liczb: w Wigrach Suwałki zaliczał gola lub asystę średnio co 119 minut gry, w Górniku Zabrze co 170, by w Dinamie Zagrzeb zejść do 110. Ta ścieżka doprowadziła Damiana Kądziora do reprezentacji Polski i perspektywa 27-latka się nie zmieniła. – Jestem zajarany piłką. Oglądam sporo meczów, mógłbym ciągle o futbolu rozmawiać. Jak każdy za tym tęsknię – mówi.

– Oglądając staram się patrzeć nie tylko pod kątem atrakcyjności, ale na zachowania zawodników grających na mojej pozycji. Skupiam się zwłaszcza na tych, którzy przypominają to, co sam gram w Dinamie – mówi i wraca do grudniowego starcia z Manchesterem City w Lidze Mistrzów. – Ten mecz dał mi bardzo dużo. Spodobało mi się to, co wyróżnia tych zawodników z topu, że ta różnica wynika z szybkości myślenia i w poruszaniu się po boisku. Oni jako zespół mają taką mądrość, że wcale nie biegają dużo. Patrzyłem na Rhiyada Mahreza i Bernardo Silvę, jak ich głowy chodziły cały czas dookoła, jakby ktoś je przekręcał. Grali bardzo szybko, nie wozili piłki. Jeden, dwa kontakty i mieli miejsce w bocznym sektorze. Gdy już byli pod polem karnym to nie patrzyli na nic, na żadne ryzyko, tylko szli w drybling. Widać było u nich szybkość myślenia. Przed tym, jak otrzymywali piłkę to wiedzieli już co zrobią. Decyzyjność jest u nich na najwyższym poziomie i to robi największą różnicę. Teraz każdy zespół jest przygotowany fizycznie, taktycznie, ale to kreatywność wyróżnia lepszych od słabszych – dodaje.

Dinamo w lidze chorwackiej dominuje w niemal każdym meczu, gdy w Lidze Mistrzów przechodziło do defensywy. We wspomnianym spotkaniu z zespołem Pepa Guardioli mieli niecałe 25% posiadania piłki, Kądzior w godzinę gry zaliczył kilkanaście kontaktów z piłką, gdy w rozgrywkach krajowych zdarzało się mieć ich ponad sto. – Zauważyłem, że potrafię odnaleźć się w dwóch systemach gry. W lidze dominujemy i w tym czuję się najlepiej, bo nie gram typowego skrzydłowego. Jestem zawodnikiem innego rodzaju: zejdę do środka, zagram jako dziesiątka, zrobię miejsce dla bocznego obrońcy. I to daje efekty, bo widzę, że teraz cały czas jestem w polu karnym przeciwnika, a stamtąd strzela się gole. Mi zdarzyły się w tym sezonie nawet te strzelane głową, a dzięki ruchowi między obrońców wygrałem dwa rzuty karne – tłumaczy.

– Przed meczem z takim zespołem jak City trzeba umiejętnie się nastawić: w końcu wychodzę na mecz na scenie, którą od dziecka oglądałem w telewizji. Mówiłem do siebie: nawet jak będziesz miał pięć piłek, to zrób z nich jak najwięcej. Dlatego nie bałem się, że pójdę jeden na jednego z Benjaminem Mendym i stracę piłkę. Dzięki temu zaliczyłem jedną z ładniejszych asyst – zaznacza. – Dało mi to dużo pewności siebie. Mogę grać jak równy z równym. Owszem, oni są najlepsi na świecie, ale nawet na tym poziomie też mogę zaliczyć asystę, robić liczby. Każdy taki mecz w pucharach to wartość dodana dla mnie jako zawodnika.

Zwraca jednak dużą uwagę na znaczenie uniwersalności w swojej grze. – W Europie przypominałem sobie, ile dał mi rok w Górniku Zabrze. Każdy widział, jak u Marcina Brosza graliśmy: szybko wychodząc z defensywy, dostając dużo podań na wolne pole od środkowych pomocników. Potrafię zmieniać swoje automatyzmy, wiem, gdzie szukać przestrzeni. W Zabrzu nauczyłem się grać w obronie, w kontrataku, ale to teraz mam najlepsze statystyki. Im częściej mam piłkę, tym większe prawdopodobieństwo, że coś z nią zrobię – mówi.

Kądzior rozwija poruszony wątek szybkiego myślenia na boisku i dostrzegania tego u zawodników na swojej pozycji. – Jedną z trudniejszych rzeczy dla skrzydłowych jest przyjęcie kierunkowe. Bardzo często jesteśmy blisko kryci przez bocznego obrońcę rywali, który nie daje nam swobody. Dlatego trzeba go zwieść: odwrócić głowę, wykonać ruch od i do piłki, by zyskać więcej miejsca na podanie od swojego kolegi, mieć czas na przyjęcie piłki, zastawienie jej i zyskanie przewagi nad przeciwnikiem – mówi.

Wskazuje również na konieczność utrzymywania pozycji bocznej. – Bardzo ciężko nad tym teraz pracuję, widzę u siebie poprawę, ale to jeszcze nie taka lekkość jak na najwyższym poziomie. Dla zawodników ofensywnych poruszanie się po boisku jest kluczowe, by być jak najrzadziej plecami do bramki przeciwnika. Jeśli w takiej pozycji dostaniesz piłkę to będzie ci bardzo trudno cokolwiek zrobić.

– Cały czas powtarza mi to tato, który sam grał w piłkę i jest trenerem. Za małolata nauczyłem się bardzo dużo, ale na element pozycji bocznej nie zwracano mi aż takiej uwagi. Zacząłem nad tym pracować mając 20 lat i nadal mam czasem problemy. Przykładowo, Piotrkowi Zielińskiemu przychodzi to naturalnie, ma w tym łatwość. Podobnie Dani Olmo z którym grałem w Dinamie, a obecnie występuje w Lipsku. To jest bardzo trudny element, mają go nieliczni. A nawet ci wyróżniający się ciągle nad nim pracują. Obserwowałem Olmo w czasie wspólnej gry i zrobił w tym czasie mega postęp – dodaje.

Jak wygląda w jego przypadku analiza własnej gry? Kądzior zdradza, że nawet w okresie kwarantanny odtwarza przez platformę skautingową swoje mecze i to również te z czasów występów w Dolcanie Ząbki. – Porównuję swoją grę. Oczywiście inne jest moje przygotowanie fizyczne, zmieniła się pozycja, bo grałem dużo w środku pola. Inny jest wachlarz moich zagrań. Wtedy jako dziesiątka chciałem piłkę do nogi, teraz coraz częściej wykonuję ruch za plecy przeciwnika. Urozmaiciłem go: nie idę w jednym tempie, staram się zwieść obrońcę. Lepsze mam przyjęcie piłki nad którym ciągle pracuję, rozwinąłem się taktycznie. Ale już wtedy widać rzeczy, które miałem dobre: choćby stałe fragmenty. Dzięki doskonaleniu ich można dodać sobie kilka asyst w sezonie. W każdym klubie do którego przychodziłem od razu stawałem się pierwszym lub jednym z dwóch głównych wykonawców – mówi.

– Na pewno każdy może analizować swoją grę i szukać elementów, które może poprawić w każdym wieku. Szukać dodatkowych procentów, którymi można tylko zyskać. Jak Robert Lewandowski, który jest napastnikiem kompletnym. A jednak za każdym razem patrząc na niego widzisz, że jest lepszy niż był. Dlatego warto takich zawodników podpatrywać i ja również to robię. W każdym wieku i w każdej dziedzinie można się rozwinąć. Ja ze swojej drogi nie zejdę, a moją zasadą jest, by nigdy nie mieć sobie nic do zarzucenia – kończy.

Trzy uwagi do zapamiętania:
- Zwracaj uwagę na poruszanie się po boisku, jak rzadko zawodnicy są plecami do przeciwnika. Skrzydłowi nigdy nie zbiegają za wcześnie, nie stoją przy rywali, ale szukają przestrzeni pomiędzy obrońcami, bo wtedy oni nie wiedzą, kto jest odpowiedzialny za krycie i czy ma wyjść ze strefy.
- Patrz, jak skrzydłowi szukają przestrzeni, szerokości, by mieć czas na przyjęcie piłki i szukanie pojedynku.
- Dostrzegaj możliwość zwiększenia, urozmaicenia swoich zagrań poprzez zmiany tempa, różne ścieżki ruchu.

Redagował Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności