Aktualności
Jak czytać grę? Odc. 11: „Pressing to odpowiednia mentalność”
Jednym z najważniejszych trendów współczesnego futbolu jest agresywny, nieustępliwy pressing, który cechuje choćby finalistów tegorocznej Ligi Mistrzów. Tym bardziej warto posłuchać o doświadczeniach Janusza Góry, obecnie asystenta trenera Lecha Poznań, a wcześniej szkoleniowca akademii Red Bull Salzburg i piłkarza, którego prowadził Ralf Rangnick.
To mogła być jedna z najważniejszych dla niemieckiego futbolu dyskusji o taktyce. W grudniu 1998 roku stanął przy niej w studiu ZDF młody, wówczas 40-letni trener drugoligowego SSV Ulm, które – podobnie jak sam Ralf Rangnick – jeszcze na najwyższym poziomie nie występowało. Prowadzący oddaje mu głos i wtedy publiczność słyszy o czymś nowym: ustawieniu czwórki obrońców w linii, wysokim pressingu i micie gry z libero. Szkoleniowiec tłumaczy rzeczy absolutnie podstawowe nawet i dziś, dlaczego i jak jego zespół podchodzi do przeciwnika, kto ma jaką rolę.
– Tak, pamiętam to! – uśmiecha się Janusz Góra, obecnie asystent trenera w Lechu Poznań, wówczas piłkarz Rangnicka w Ulm, któremu zawdzięczał drugą młodość. – On namówił mnie do kontynuowania kariery (w 1997 roku – red.), gdy wracałem po długiej kontuzji i zastanawiałem się co dalej. Po decyzji o przejściu zobaczyłem już w pierwszych tygodniach treningów ogromną różnicę w podejściu do zajęć, coachingu. Znacznie więcej było zadań i treningów taktycznych. Miałem ku temu predyspozycje, pod tym kątem obserwował mnie trener i uznał, że będę pasował. Odnalazłem się w tych różnicach, innym myśleniu na temat piłki: szybkiej, bez zbędnych podań – tłumaczy.
Można powiedzieć, że ta współpraca zdefiniowała losy wówczas 34-letniego Góry na kolejne lata. Z Ulm awansował do Bundesligi, strzelił w niej trzy gole, kontynuował karierę aż do 44 roku życia. Na potrzeby tego cyklu uznajmy, że ważniejsze było jednak to, co wydarzyło się później: od 2012 roku Góra pracował w akademii Red Bulla w Salzburgu, później prowadząc lub asystując w satelickim klubie z drugiej ligi austriackiej, FC Liefering.
Wróćmy jednak do Rangnicka. Jego sposób myślenia bardziej oddawał współczesny futbol, niż ten z końca lat 90. w Niemczech, gdy dominowało jedno ustawienie, myślą przewodnią były szybkość, siła i charakter. – Widać było, że on inaczej myśli. Gra czwórką obrońców nie była łatwa. Wielu chciało tego, ale nie wiedzieli jak to trenować. Wtedy Rangnick stosował sposoby, których dziś już się nie używa: wiązał zawodników liniami, tłumaczył zachowania od podstaw. Ale próbował wprowadzić coś nowego. Nie wszyscy na początku to rozumieli – mówi Góra.
– To też nie było tak, że wszystko szybko się udało. To dojrzewało w drużynie przez trzy, cztery miesiące, odbywało się to przez pracę na treningach, przełożenie tego na mecze nie było łatwo. Z dnia na dzień nie będzie różnicy, gdy zechce się grać wysokim pressingiem. To proces rozwijający drużynę. Jeżeli zawodnicy akceptują taki styl, dostosowują się do niego w treningu i grze, to i tak musi potrwać. Nie pamiętam konkretnego momentu, gdy to zadziałało, ale nagle zaczęliśmy grać, wygrywać, awansowaliśmy do drugiej, a potem do pierwszej Bundesligi. Zaskakiwaliśmy rywali agresywnością, strzelaliśmy często na początku meczu. To była nasza przewaga – przyznaje.
Góra przyznaje, że po odejściu Rangnicka do Stuttgartu, Hoffenheim czy projektu Red Bulla w Salzburgu i Lipsku wyglądało to świetnie zwłaszcza dzięki inwestowaniu w akademie. – Wtedy współpracował ze swoim sztabem, próbowali kolejnych rzeczy, rozmawiali o nich… Myślę, że tak samo jest teraz – mówi. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że idea wysokiego, agresywnego pressingu przyjęła się i dziś, gdy trzech niemieckich trenerów prowadzi zespoły w półfinałach Ligi Mistrzów tamtejsza myśl szkoleniowa jest odbierana głównie przez pryzmat tego stylu gry.
Podobnie jest ze spojrzeniem na piłkę Janusza Góry. Zapytany o pierwszą rzecz, którą zwykle stara się zaobserwować w meczu mówi o ustawieniu, ale jednocześnie zastrzega, że jest wyraźny podział trenerów na tych, którzy z takich informacji korzystają przygotowując się na konkretnego rywala i tych, którzy skupiają się przede wszystkim na sobie. – W akademii Salzburga wyznawaliśmy i ja też wyznawałem, że oczywiście przeciwnika należy analizować, ale my koncentrowaliśmy się na tym, co chcemy grać – dodaje.
Jak więc czytać z meczu pressing? – Należy patrzeć, czy piłkarze w zespole mają odpowiednie odległości do przeciwnika, czy są w stanie go zaatakować w pressingu średnim i wysokim. Wyznacznikiem jest przygotowanie drużyny pod względem zachowań taktycznych, wspólnej pracy. Można obserwować, czy jeśli zawodnik rozpoczynający pressing daje sygnał, to czy jego koledzy reagują wspólnie i jest to wypracowane w treningu – tłumaczy Góra.
– To trener ustala w jakim momencie zespół może pressować, jak zmuszać przeciwników, by zagrali piłkę w to miejsce, które wybraliśmy do reagowania, jak reagujemy na przejęcie piłki, czy pressujemy do środka, czy na zewnątrz… Trenerzy tak dobierają środku – dodaje. Ile powinien trwać pressing? – Ważnym momentem jest to, że jeśli zaczynamy pressing, to wszyscy muszą być w sprincie, razem odpowiednio przesuwać się i zagęszczać. Ten pierwszy atak już powinien być udany, choć nie zawsze tak jest, ale można podejmować dalsze próby, nie odpadać – mówi.
Czy jako podopieczny Rangnicka nie miał problemów z przeniesieniem tej samej myśli już w roli trenera? – Nie było problemów. Grałem tak jako zawodnik, wiedziałem więc o co chodzi. Były w akademii spotkania trenerów, szkolenia, dostawaliśmy materiały… Ale ja jako trener myślałem tak samo, jako piłkarz. Zresztą w Salzburgu szkoleniowcy byli selekcjonowani pod tym kątem – mówi.
Jedną z kolejnych cech charakterystycznych dla niemieckiego futbolu jest uniwersalność zawodników. Bastian Schweinsteiger był skrzydłowym, a później środkowym pomocnikiem. Joshua Kimmich, podobnie jak Philipp Lahm zmieniali się z bocznego obrońcy w szóstki. Góra też może być na to przykładem. – Zawsze miałem do tego predyspozycje. Najpierw byłem pomocnikiem, ale gdy trafiłem do Śląska Wrocław, to nie było dla mnie miejsca w drugiej linii. Trener Henryk Apostel uznał jednak, że należy mi się gra, więc odnalazłem się na boku obrony. W Niemczech byłem przesunięty nawet wyżej i z tej strony dałem się poznać. Rangnick mnie obserwował pod tym kątem i uznał, że mogę się dobrze wkomponować w jego filozofię – mówi. – Przystosowałem się z potrzeby chwili, bo chciałem grać. Mogłem powiedzieć, że nie chcę i bym siedział na ławce. Nie obrażałem się, dzięki lewej obronie występowałem w reprezentacji Polski. Uniwersalność jest obecnie ważna, choć zwraca się uwagę na predyspozycje pod konkretna pozycję, by nie przesadzić ze zmianami.
Jedną z ważniejszych kwestii może być również to, jak wdraża się to w Salzburgu. – To kwestia szkolenia, nauczania zawodników tych zachowań od pewnego wieku. To musi wyjść z treningu. Później następuje selekcja: kto nie sprosta, nie przechodzi dalej. Szuka się więc innych i sprowadza do klubu. Niektórzy maja to w naturze, będzie im łatwiej, ale sam widziałem takich, którzy się pod tym kątem rozwinęli – tłumaczy.
Czy brane pod uwagę są tylko predyspozycje typowo piłkarskie? Góra tłumaczy, że warto również zwracać uwagę na mentalność. – Ona musi się zgadzać, nie tylko jeśli rozmawiamy o pressingu. W każdej filozofii gry bardzo ważne jest nastawienie, świadomość zawodników ich zadań indywidualnych i zespołowych. W pressingu są inne zachowania, niż w drużynie chcącej posiadać piłkę, ale żeby mentalnie grać wysokim pressingiem to potrzebne jest też przygotowanie fizyczne. Trzeba być mentalnie gotowym do dużego wysiłku, wielu sprintów. W Red Bullu właśnie takich piłkarzy szukano: nieustępliwych, walczących i niezatrzymujących się – kończy.
Trzy uwagi do zapamiętania:
- Warto sprawdzić już skład drużyny. Czy grają zawodnicy ofensywni, defensywni, jakiego rodzaju wystawiono skrzydłowych? Szukamy mocnych i słabych stron przeciwnika oraz patrzymy na stałe fragmenty gry.
- Kolejną rzeczą jest ustawienie. Do meczu przygotowujemy się, koncentrujemy na tym, co zespół robił w poprzednich meczach. Z perspektywy trenera kontrolujemy, czy mieliśmy rację tak planując trening i własne plany?
- Obserwujemy w jakich strefach operuje drużyna, czy gra wysoko i odważnie, czy nisko. Patrzymy także na to, jak szybkie są fazy przejściowe, wtedy również można powiedzieć wiele o rodzaju pressingu.
Redagował Michał Zachodny