Aktualności
[III LIGA] W Gwarku bez ciśnienia. W Motorze mogłoby być lepiej
W grupie trzeciej w walce o II ligę wciąż liczy się aż pięć drużyn, ale przewodzi beniaminek z Tarnowskich Gór. W grupie czwartej zdecydowany faworyt – Motor nie może uciec Resovii. – Nie spodziewaliśmy się, że walka o awans będzie łatwa i zdobędziemy wiosną komplet punktów – przyznaje Leszek Bartnicki, prezes klubu z Lublina.
W grupie III liderem po rundzie jesiennej była Skra Częstochowa. Oprócz niej o awansie głośno mówiły prezeski Stali Brzeg i Ślęzy Wrocław. Broni nie zamierzał też składać KS Polkowice. Trochę w cieniu pozostawał Gwarek Tarnowski Góry. Tymczasem w rundzie wiosennej podopieczni trenera Krzysztofa Górećki są niepokonani. Sześć meczów wygrali, trzy zremisowali i awansowali na pozycję lidera, a na dodatek mają rozegrane spotkanie mniej niż pozostałe drużyny z czołówki.
W grupie III ścisk w górnej części tabeli jest największy spośród wszystkich grup. Tu wciąż aż pięć drużyn ma realne szanse na awans – Gwarek, Stal, Ślęza, KS Polkowice i Skra Częstochowa. A trzeba zaznaczyć, że zespół z Tarnowskich Gór jest beniaminkiem.
Łączy Nas Piłka: Jesteście jedyną drużyną grupy III, która wiosną jeszcze nie przegrała. Jak to się robi?
Marek Porada, prezes Gwarka: Już jesienią mieliśmy serię dziesięciu spotkań bez porażki i byliśmy wysoko w tabeli. Dopiero po tym jak zepsuliśmy dwa mecze, spadliśmy na czwarte miejsce. W przerwie zimowej mocno pracowaliśmy, zapewniliśmy drużynie dobre warunki do trenowania, na sztucznej murawie, by jak najlepiej przygotowali się do wiosny. Nie uszczupliliśmy kadry, a wręcz ją wzmocniliśmy. Piłkarze dobrze realizowali taktykę, co zaowocowało wynikami. To spowodowało, że Gwarek jest poważnym kandydatem do awansu. To nas bardzo cieszy, ale podkreślamy, że nie ma u nas presji, by za wszelką cenę wejść do II ligi. Chcemy ligę wygrać, ale jak to się nie uda, to nic się nie stanie. Mamy dużo pokory, bo dwa lata temu też byliśmy nastawiani na awans, wówczas do III ligi, ale przegraliśmy w barażach. Dlatego choć jesteśmy liderem, to wiemy, że przed nami jeszcze długa droga. O awans walczy pięć drużyn. Do 3 czerwca powinno być już wszystko jasne, bo zagramy z KS Polkowice i Stalą Brzeg, czyli chyba najgroźniejszymi rywalami.
Przed rozgrywkami zakładaliście walkę o II ligę?
Przed sezonem wiedzieliśmy, że jesteśmy mocni i jako beniaminek chcieliśmy znaleźć się w czołowej piątce. Uznaliśmy, że to będzie dla nas dużym sukcesem. Na razie jesteśmy liderem, co nas oczywiście bardzo cieszy.
Jesteście kolejnym potwierdzeniem, że w III lidze pieniądze nie grają. W innych grupach bogate Widzew, Motor Lublin czy Elana Toruń mają problemy, by odegrać przypisywane im role faworytów.
Stal Brzeg ma piękny stadion wybudowany za 30 mln zł i potrzebuje sukcesu. KS Polkowice to klub z historią w ekstraklasie i największym budżetem w naszej grupie, wielokrotnie większym od naszego. 4 mln zł na czwartym poziomie rozgrywkowym to naprawdę dużo. Doskonale więc zdajemy sobie sprawę jakich mamy poważnych rywali. Jesteśmy jednak pewni swojej wartości, infrastruktura i pieniądze nie grają na boisku, tylko piłkarze. Sport rządzi się innymi prawami niż biznes i może dlatego tak bardzo go kochamy. Nie boimy się żadnego rywala i jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Aczkolwiek zazdrościmy infrastruktury takim klubom z III ligi jak Widzew czy Motor.
Po rundzie jesiennej prowadziła Skra, której prezes podkreślał, że są jednym z uboższych klubów w III lidze. A jak to jest z Gwarkiem?
Nie mam jednego magicznego i wielkiego sponsora. Liczymy każdy grosz, nie mamy wielkiego budżetu, ale nasza zaleta to stabilność finansowa. Jesteśmy wiarygodni, nie mamy długów, budujemy ten klub już od 15 lat, a zaczynaliśmy w A klasie. Udało się trzy razy awansować i cieszę się, że idzie to w kierunku kolejnego awansu. Choć mamy swoje problemy, jeśli chodzi o infrastrukturę, to mówi się o nas, że jesteśmy klubem poukładanym. Rozmawiamy z miastem i chcielibyśmy, by w Tarnowskich Górach zrozumiano, że trzeba nadążyć za rozwojem Gwarka. Jesteśmy na dobrej drodze, by urzędnicy miejscy zrozumieli, że warto promować się przez sport. Liczymy, że tak bogate miasto będzie w coraz większym stopniu nas wspierało.
Grupa IV – trudne życie faworyta
Po jesieni prowadził najbogatszy w tej grupie Motor Lublin. Wydawało się, że klub z najlepszą infrastrukturą, po wzmocnieniach m.in. Marcinem Burkhardtem i z największym budżetem (ponad 4 mln zł) szybko ucieknie rywalom. Nic takiego jednak się nie stało, a jeden z nich – Resovia – nawet dogonił lublinian w tabeli.
Największym rozczarowaniem są Wiślanie Jaśkowice. Po rundzie jesiennej zajmowali trzecie miejsce, ale wiosną są jeszcze bez wygranej i spadli na dziewiątą pozycję. Na przeciwnym biegunie są wspomniana Resovia i KSZO Ostrowiec, które w rundzie rewanżowej jeszcze nie przegrały. Walki o awans nie odpuściła jeszcze Chełmianka.
Łączy Nas Piłka: Faworyt zawodzi?
Leszek Bartnicki, prezes Motoru: Z jednej strony rzeczywiście można powiedzieć, że jest słabiej, bo nie jesteśmy w tej chwili liderem. Z drugiej z drużyn liczących się w walce o awans tylko Resovii udało się odrobić do nas straty po rundzie jesiennej. Nad resztą tych zespołów to my zwiększyliśmy dystans. Ta runda wcale nie jest zła, bo tylko raz przegraliśmy i zwykle wygrywamy. Oczywiście chciałoby się więcej, ale nikt nie spodziewał się, że wiosna będzie dla nas łatwa. Już po rundzie jesiennej było widać, że drużyn walczących o awans będzie sporo, bo to było nawet siedem drużyn. Nie zamierzam nikogo z tej czołówki jeszcze skreślać, bo każdy z tych zespołów może mieć słabszy okres. Tym bardziej że jest jeszcze sporo pomiędzy zainteresowanymi drużynami.
Na początku rundy zespół jednak nie spełnił oczekiwań – cztery punkty w czterech meczach i zmiana trenera.
Porażka z Resovią była o tyle bolesna, że to była pierwsza przegrana od półtora roku u siebie. Odwykliśmy od tracenia punktów na Arenie Lublin, a do tego ulegliśmy przy najwyższej frekwencji w tym sezonie (4600 widzów). Wiedzieliśmy, że rywal jest najgroźniejszy po stałych fragmentach, ale właśnie tak gole straciliśmy. Trudno jednak spodziewać się, że zdobędziemy wiosną komplet punktów. Na pewno liczyłem, że będzie trochę lepiej, czego dowodem jest też zmiana trenera. To było potwierdzeniem, że nie do końca wszystko było dobrze.
Wciąż nie jest łatwo wygrywać – średniaka ligi MKS Trzebinia pokonaliście dzięki dwóm golom w doliczonym czasie.
W tej grupie jest bardzo mało zespołów walczących o nic. Są wspomniane drużyny bijące się o awans. Jest też spora grupa broniących się przed spadkiem, tym bardziej że zagrożone degradacją z II ligi są dwa zespoły z naszego regionu. Wtedy więcej spadnie z naszej grupy. Dla nas trudne są wyjazdy z kilku powodów. Po pierwsze wszyscy chcą utrzeć nosa faworytowi, czyli nam, a murawy są w bardzo różnym stanie. Nawet przed ostatnią kolejką specjalnie trenowaliśmy na węższym boisku, bo takie jest w Skawinie.
Walka o awans będzie więc trwała do końca
Na pewno tak będzie. Staramy się równocześnie realizować dwa cele sportowe. Walkę o II ligę i utrzymanie zespołu w Centralnej Lidze Juniorów. Nasi młodzi piłkarze jeszcze w tej rundzie nie przegrali, a jest tam 11 zespołów z ekstraklasy i jeden Motor. Zresztą coraz więcej piłkarzy z CLJ przebija się do pierwszej drużyny. Czterech juniorów zadebiutowało w pierwszym zespole. A do tego stale występuje siedmiu pochodzących z Lubelszczyzny. Walczymy o cele sportowe, ale nie zapominamy o tożsamości.
Rozmawiał Robert Cisek