Aktualności
Gedson Fernandes – dziś wart fortunę, kiedyś kilkaset euro i 25 piłek
W porównaniu z czasami, kiedy Benfica „wykupowała” Gedson Fernandesa z malutkiego SC Frielas, wartość pomocnika, uczestnika Mistrzostw Świata FIFA U-20 Polska 2019, wzrosła niemal 160 000-krotnie! Klub ze stolicy Portugalii oczekuje bowiem za swojego zawodnika minimum 35 milionów funtów (ok. 40 milionów euro) i czeka, kto będzie w stanie tyle zaoferować. W kolejce ustawiają się: Juventus Turyn, Liverpool, Manchester United oraz Tottenham. Jeśli „Orły” sprzedadzą swój wielki talent za wymienioną kwotę, to zrobią niezły interes. Po raz kolejny okażą się świetnymi inwestorami, przecież pozyskali gracza za... 250 euro i 25 piłek.
Nie oddał piłki nikomu
SC Frielas nie nacieszył się długo niesamowicie uzdolnionym chłopakiem. Mieli go u siebie półtora roku, potem okazję na wielki zarobek w przyszłości zwietrzyła Benfika. Cena, jaką lizbończycy zapłacili dziesięć lat temu, żeby mieć w swojej szkółce obywatela Wyspy Św. Tomasza i Książęca, wydaje się teraz śmieszna. Pytanie, jak w ogóle urodzony w Sao Tome (stolica państwa, w skład którego wchodzi pięć wysp) Fernandes znalazł się we Frielas? To był zupełny przypadek. Pewnego dnia wsiadł do furgonetki, która rozwoziła młodych chłopaków z miejscowości z gminy Loures, aby ci trochę pokopali sobie w piłkę. – Pojawił się u nas razem ze swoimi przyjaciółmi. Jeden z nich namówił go, żeby zabrał się z nimi. Trener Andre Gomes przyszedł do mnie do baru i powiedział, że koniecznie musi to zobaczyć – opowiadał prezes SC Frielas Paulo Sergio.
Gomes w mig poznał się, że ma do czynienia z nieprzeciętnym talentem. – W trakcie meczu dostawał piłkę od bramkarza, mijał wszystkich na boisku i strzelał gola. Trener musiał krzyczeć z ławki: „Och Gedson, daj spokój, zwolnij trochę i pozwól grać innym”. Odpowiedział: „Panie trenerze, pozwólcie mi zagrać trochę więcej, a obiecuję nie strzelać goli” – mówił Sergio.
Stało się jasne, że w gminie Loures długo tak wielki talent nie zagrzeje miejsca. Zgłosiła się Benfica i Sporting. – Sporting chciał poczekać z transferem do zakończenia sezonu, Benfica była szybsza, w grudniu osiągnęliśmy porozumienie. Rodzice i sam Gedson nie chcieli, żeby śpieszył się z odejściem, jednak przekonałem ich, że to świetna opcja dla syna. Mama Gedsona złościła się na mnie, a ja, fan Sportingu, optowałem, że mimo wszystko powinien skorzystać z tej niepowtarzalnej okazji – tłumaczył Paulo Sergio.
Grał przeciwko Polsce
Minęła niemal dekada i chłopak, który zaczynał przygodę z piłką w SC Frielas, stał się najbardziej obiecującym zawodnikiem na swojej pozycji (środek pola) w Europie. W pierwszym zespole Benfiki zadebiutował w sierpniu 2018 roku. – Zaniemówiłem, nie spodziewałem się, jestem bardzo szczęśliwy. To znak, że moja praca została dobrze wykonana. To wyjątkowe uczucie, coś trudnego do wytłumaczenia. Jestem w jednym z najlepszych klubów świata, to mój dom, tu przeszedłem piłkarską edukację – przyznawał.
Po pierwszych miesiącach występów w Liga NOS okazało się, że był jednym z najcelniej podających zawodników całych rozgrywek. W grudniu średnia ta wynosiła 82 procent. 50 procent jego dryblingów było udanych, taki sam wskaźnik osiągnął, jeśli chodzi o wygrane pojedynki powietrze. Nie może więc dziwić fakt, że dostał powołanie do pierwszej reprezentacji. Zagrał w towarzyskich spotkaniach z Chorwacją oraz Szkocją. Był w kadrze drużyny na spotkania Ligi Narodów, w której Portugalia rywalizowała z Włochami i Polską.
Polscy kibice mieli okazję widzieć go w akcji w trakcie baraży o awans na EURO U-21. W meczach Polski z Portugalią dwa razy wyszedł w podstawowym składzie. Teraz ma pomóc kadrze U-20 w sukcesie na polskich boiskach. Jeden międzynarodowy sukces ma już na koncie. W 2016 roku został mistrzem Europy drużyn narodowych do lat 17. Trafił wtedy do jedenastki turnieju.
Piotr Wiśniewski