Aktualności
[FUTSAL] Złote dziewczyny z Rybnika. „Celem była najlepsza czwórka“
We wcześniejszych sezonach tytuły mistrzyń Polski w futsalu wędrowały do akademickich klubów, najpierw do AZS UAM Poznań, a w ubiegłym roku do AZS UJ Kraków. I właśnie te drużyny stawiane były w gronie faworytek do złota. Niespodziewanie jednak w trakcie sezonu na czoło rozgrywek ligowych w grupie południowej, rywalizacja najpierw bowiem toczyła się w dwóch grupach, następnie odbywały się ćwierćfinały i na koniec Final Four, wysunęła się dowodzona przez Remigiusza Danela ekipa z Rybnika.
– Nie spodziewaliśmy się takiego rozwiązania. Byłem bardzo zaskoczony, bo przed startem rozgrywek mieliśmy same straty, podczas, gdy inne zespoły się zbroiły. W trakcie sezonu cztery dziewczyny odeszły z różnych powodów, doszły dwie inne, które jednak wcześniej w futsal nie grały. Naszym marzeniem był Final Four, każdy medal przed sezonem byłby szczęściem – wspomina prezes zespołu z Rybnika, Tomasz Kieczka.
Bardzo dobre występy sprawiły jednak, że apetyt w Rybniku rósł w miarę jedzenia. – Inni tracili punkty, my natomiast graliśmy od pewnego momentu na totalnym luzie, dziewczyny nic nie musiały. Celem był Final Four. Gra bez presji, to uważam za klucz do naszego sukcesu – dodaje sternik rybnickiego klubu, który w końcowy sukces uwierzył, gdy kwestia awansu do ścisłego finału na turnieju w Świeciu stała się faktem. – Gdy strzeliliśmy drugiego gola dziewczynom z Krakowa w półfinale, to wiedziałem, że mamy szansę na złoto.
A trzeba dodać, że rywalizacja na linii Rybnik-Kraków to ostatnimi czasy najciekawsze pojedynki w ekstralidze futsalu kobiet. – My z UJ znamy się doskonale, półfinał to był szósty mecz, który rozegralismy między sobą. I pierwszy wygrany. Ja byłem nawet w pewnym momencie zły, że dziewczyny zajęły pierwsze miejsce na południu w lidze, a UJ był trzeci. Bo to oznaczało, że trafimy na siebie w półfinale. A w zeszłym roku na tym samym etapie z dziewczynami z Krakowa przegraliśmy. W tym roku też się tego meczu bardzo bałem, ale jak już wiedziałem że wygramy z UJ, to uwierzyłem w złoto – mówi Kieczka, który komplementuje rywalki z Małopolski. – Nie wiem, czy one na dziś nie są jednak lepszym zespołem od nas. Na pewno są bardziej zgrane, mają dłuższą ławkę. To, że w tym roku im nie poszło, nie świadczy o tym, że jest to zespół słabszy od nas.
W finale dziewczyny z Rybnika pokonały ekipę z Poznania 3:0. Świętowania wielkiego jednak nie było, chociaż sukces odbił się szerokim echem w środowisku regionalnym. Gratulacje dziewczynom złożył chociażby Kabaret Młodych Panów. – My mocno próbujemy walczyć ze stereotypami związanymi z piłką nożną kobiet i futsalem, więc nie mamy żadnych problemów z promowaniem tego sportu. W Rybniku, choć to miasto może dla wielu prowincjonalne bo tylko 100-tysięczne, każdy o nas wie. Dlatego jak jest sukces, to jest też i oddźwięk. Ja mam to szczęście, że ludzie na nasz temat mówią pozytywnie, że kibice za nami jeżdżą po całej Polsce. To jest wynik ciężkiej pracy dziewczyn i osób, które dobrze starają się kierowac tym klubem – dodaje prezes rybnickiego klubu.
Włodarze, jak i trenerzy klubu przyznają jednak, że mistrzostwo Polski w futsalu to zaledwie pierwszy krok. – Mamy pierwszą czwórkę najlepszą w Polsce. Ale w futsalu trzeba mieć dwa równe składy. Mamy to szczęście, że mamy bardzo ambitne i zdolne dziewczyny 15, 16-latki. Naszym plusem jest to, że myślimy przyszłościowo. Startujemy co roku w młodzieżowych mistrzostwach Polski, nie jesteśmy zespołem jednosezonowym. Chcemy, żeby poza tymi doskonałymi seniorkami, które mamy i które są wzorami dla tych młodych, było solidne zaplecze – planów na przyszłość włodarzom klubu z Rybnika nie brakuje.
Priorytetem w klubie nadal jest jednak piłka nożna. Drużyna na boisku obecnie rywalizuje w drugiej lidze, z dużymi szansami na awans. – Zakończyliśmy sezon futsalowy, już zaczynamy przygotowania do trawy. Dziewczyny nie chcą z niczego rezygnować. Mam w klubie 100 zawodniczek, połowa regularnie trenuje tylko i wyłacznie futsal. Chcemy przy okazji obalać mit, że futsal jest kontuzjogenny. My nie mieliśmy w całym roku ani jednej kontuzji. Chcemy też grać w hali, bo to doskonała lekcja techniki, doskonałe przygotownie motoryczne i ma to tylko swoje plusy – mówi prezes, który jest jednocześnie trenerem najmłodszych grup.
Klub ROW Rybnik jako Towarzystwo Sportowe powstał niespełna trzy lata temu. – Gdy do klubu grać w piłkę przychodziły dziewczyny, to tak się składało, że były to zawodniczki dobrze grające na hali. Agata Sobkowicz, Aneta Szymanowska, wokół nich zaczęliśmy budować jedno i drugie. My byśmy tego futsalu nawet nie robili i zostali wyłącznie przy trawie, gdyby była jakaś alternatywa dla dziewczyn, które graja w piłkę w okresie zimowym. U nas jednak liga kończy się w pażdzierniku, sezon zaczyna w kwietniu, te dziewczyny muszą coś robić, rywalizacja musi być – dodaje na koniec prezes.
Tadeusz Danisz