Aktualności

Frankowski śladem... Frankowskiego, czyli polska emigracja do Stanów

Aktualności22.01.2019 
Najbardziej polskie miasto w Stanach Zjednoczonych, Chicago, zostanie jeszcze bardziej biało-czerwone za sprawą Przemysława Frankowskiego. Skrzydłowy reprezentacji Polski przeszedł do drużyny „Strażaków” i będzie kolejnym Frankowskim, który zagra w tej drużynie. W ogóle jest to bardzo polski klub, bo występowali w nim także Jerzy Podbrożny, Roman Kosecki i Piotr Nowak. Sama liga MLS  stanie się miejscem rywalizacji trzech zawodników znad Wisły – młodego „Franka”, Przemysława Tytonia oraz Kacpra Przybyłki.

Fot: East News

W 1998 roku Chicago Fire w składzie z Piotrem Nowakiem, Romanem Koseckim i Jerzym Podbrożnym w pierwszym roku swojego istnienia zdobyło mistrzostwo Major League Soccer. Kapitanem tamtej drużyny był Nowak, pozostali Polacy także odgrywali kluczowe role na boisku.



Fot: 400mm.pl

To był w ogóle specyficzny czas dla biało-czerwonych w MLS, w końcu trzech naszych zawodników grało w jednym zespole. W Stanach próbowali zaistnieć także Jacek Ziober (Tampa Bay Mutiny) czy Tomasz Frankowski, który w debiucie przed własną publicznością strzelił nawet dwa gole New England Revolution (4:0). Wydawało się, że może stać się gwiazdą ligi, ale skończyło się na zaledwie 17 występach i wspomnianych dwóch trafieniach.



Chicago nie podbił również Krzysztof Król, który trafił do USA z Jagiellonii Białystok. Lewy obrońca zagrał w 19 meczach i wrócił do Polski, podpisał kontrakt z Polonią Bytom.

Szansę odwrócenia złej karty będzie teraz miał kolejny Frankowski – Przemysław. Tym samym podtrzymane zostaną piłkarskie tradycje biało-czerwonych w Chicago. 23-latek na pewno nie będzie czuł się nieswojo za oceanem, ponieważ kontrakty z tamtejszymi klubami podpisali też Przemysław Tytoń oraz Kacper Przybyłko.

Wartość ligi rośnie z roku na rok

Jak nie było zawodników znad Wisły w USA, tak w jednym sezonie będzie ich trzech. Rosnący poziom MLS, ciekawe transfery, wzrastające gaże zawodników, perspektywa rozwoju rozgrywek na kolejne lata, to wszystko sprawia, że piłkarska liga Stanów Zjednoczonych przyciąga coraz większą rzeszę piłkarzy z Europy. Nie inaczej jest w przypadku Tytonia, Przybyłki i Frankowskiego. – Uważam Major League Soccer za najbardziej rozwijającą się ligę na świecie i mówię to z pełnym przekonaniem. Wiem jak w Polsce odbiera się te rozgrywki, patrzy się przez pryzmat tego, jakie były na samym początku. A była rozgrywkami typowo dla emerytów. Ściągano gwiazdy z Europy, bardzo zaawansowane wiekowo, co miało na celu rozkręcenie piłki w Stanach. Dzisiaj sytuacja zmieniła się diametralnie, wciąż jednak panuje przekonanie, że to słaba liga. Dlatego zacytuję tu słowa Davida Villi: „Jeśli ktoś krytycznie wypowiada się na temat poziomu MLS, to znaczy, że ta osoba na pewno nie obejrzała choćby kilku meczów, a swoją wiedzę opiera na skrótach”. Wystarczy przyjrzeć się jednemu spotkaniu, żeby przekonać się z jaką intensywnością rozgrywane są mecze. Pod tym względem przypomina mi angielską Championship. Poziom taktyczny może jest nieco niższy, ale fizycznie musisz być przygotowany na 120 procent i zasuwać – podkreśla komentator spotkań ligi MLS, pracujący w WeszłoFM Adam Kotleszka.

„Franek łowca asyst?”

Villa przez cztery lata był piłkarzem New York City, uchodził za gwiazdę ligi. Obecnie taki status mają Wayne Rooney, Andre Horta, Nemanja Nikolić, Sebastian Giovinco, Bastian Schweinsteiger, no i rzecz jasna Zlatan Ibrahimović. Są też inne nazwiska znane kibicom z Europy i nie chodzi wcale o zawodników, którym bliżej końca niż początku gry, ale takich w dobrym, piłkarskim wieku, dla których MLS może być trampoliną do dalszej kariery. Do tej grupy wliczamy Przemysława Frankowskiego. – Na korzyść Frankowskiego przemawia fakt, że będzie miał z kim grać. Jest przecież Nikolić, co zwiększa prawdopodobieństwo wielu asyst Przemka. Nikolicowi wystarczy zagrać dobrą piłką, a on już zrobi z tego pożytek. Może dużo się mówić właśnie o golach Nikolicia po asystach Polaka – przyznaje Kotleszka.



Klubowymi kolegami Frankowskiego, poza byłym napastnikiem Legii Warszawa, będą m.in. Schweinsteiger, Yura Mowsisjan (król strzelców ligi rosyjskiej w sezonie 2012/13), Serb Aleksandar Katai (najskuteczniejszy zawodników serbskiej ekstraklasy; sezon 2015/16 zakończył z 21 trafieniami), reprezentant Liechtensteinu Nicolas Hasler. – Chicago Fire jest o tyle specyficznym klubem, że piłkarze grają na stadionie oddalonym od miasta o 30 kilometrów, stąd też najniższa frekwencja w lidze. Ta średnia wyniosła 15-16 tysięcy widzów na mecz, co jak na standardy MLS, to mało. Trzeba zwrócić też uwagę na dużą konkurencyjność sportów w samym Chicago. Bears to najlepszy klub futbolu amerykańskiego na świecie, a do tego jest przecież koszykówka... Nie jest łatwo przebić się z piłką nożną, tym bardziej jeśli trzeba jeździć na mecze do wioski – argumentuje komentator MLS.

– Fire nie zalicza się do mocarzy ligi. W ostatnich ośmiu latach tylko dwa razy dostali się do play-offów. Sama przeprowadzka może wyjść na plus Frankowkiemu choćby dlatego, że w drużynie nie będzie miał większej konkurencji do gry. Jeśli tylko zdrowie dopisze, to powinien być piłkarzem podstawowego składu. Przemek wybrał ciekawe rozgrywki, lepsze od naszej ekstraklasy, w której będzie mógł się pokazać. To liga fizyczna, piłkarz musi być dobrze zbudowany, żeby sobie tam poradzić. Frankowski musi popracować nad muskulaturą – ostrzega Kotleszka.



Ciekawy przypadek Tytonia

Skrzydłowy reprezentacji Polski ląduje więc w miejscu, gdzie może rozwinąć się piłkarsko, nabrać tężyzny i w przyszłości ruszyć w inny zakątek świata. To będzie jego pierwsza międzynarodowa przygoda. Nie ma więc takiego doświadczenia, jak inny przedstawiciel Polski na amerykańskiej ziemi, czyli Przemysław Tytoń. 32-letni bramkarz w styczniu podpisał kontrakt z FC Cincinnati. Był wolnym zawodnikiem po tym jak rozwiązał umowę z Deportivo La Coruna. 14-krotny reprezentant kraju wcześniej grał w Vfb Stuttgart. Jeszcze wcześniej w Elche, do Hiszpanii trafił po kilu latach występów w Holandii.

Trzeci Polak w MLS to były gracz młodzieżówek Kacper Przybyłko. – On związał się z Philadelphią Union już we wrześniu, jednak od tego czasu nie zagrał ani jednego meczu. Miał co prawda lekką kontuzję stopy, ale przychodząc w trakcie sezonu nie miał szans na grę. Poprzednia umowa wygasała z końcem roku, lecz dostał nową do końca 2019 roku. Znalazł się w kadrze, być może wiążą z nim jeszcze jakieś nadzieje. Sytuacja Tytonia jest zgoła odmienna. FC Cincinnati debiutuje w MLS. Warto podkreślić, że na mecze tej drużyny na trzecim poziomie rozgrywek potrafiło przyjść ponad 30 tysięcy widzów, zapotrzebowanie na piłkę w mieście jest ogromne, co wykorzystali włodarze ligi, wciągając klub do MLS. To może być bardzo ciekawy zespół, na pewno frekwencja będzie ich wielkim atutem. Poza tym, dokonali już kilku interesujących transferów – zauważa Kotleszka.



Transfer Tytonia to przemyślana koncepcja klubu. – Ściągano go z myślą, aby był pierwszym bramkarzem. Ich kadra dopiero się kompletuje, mają dwóch golkiperów, ale Przemek jest pewniakiem. Myślę, że jest duża szansa, że highlightsy (skróty) z jego interwencjami będą fruwały po sieci – dodaje komentator WeszłoFM.

Pierwsze szlify w nowych rozgrywkach Polacy przejdą na początku marcu, kiedy startuje MLS. Dla kogo będzie to amerykański sen? Największe szanse ma Frankowski, który nie tylko chce poprawić statystyki... Tomasza Frankowskiego, ale i cały czas marzy o grze w reprezentacji. Mogą mu w tym pomóc tylko udane występy w barwach Fire.

Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności