Aktualności
Detektyw w przebraniu selekcjonera
To właśnie w Nottingham pierwszy raz ktoś zwrócił uwagę na ponadprzeciętny iloraz inteligencji Martina O'Neilla. Brian Clough, szkoleniowiec „Forest” w latach 1975-1993, szybko zorientował się z jak bystrym zawodnikiem ma do czynienia. Duncan Hamilton, biograf Clougha, wspominał o trudnych relacjach obu. – Czasem Brian mówił coś do Martina, a ten odpowiadał mu, używając bardzo błyskotliwego słownictwa, jakby był irlandzkim pisarzem Jamesem Joycem. Bywało, że menedżer podchodził wówczas do mnie i pytał, co te słowa znaczą – opowiadał Hamilton. W pewnym momencie Clough przesunął O'Neilla do rezerw. Gdy Martin zapytał, dlaczego trener tak postąpił, w odpowiedzi usłyszał: „Bo jesteś za dobry na trzecią”. Prawda była jednak taka, że ego menedżera ucierpiało, bo wiedział, że jego podopieczny znacznie przewyższa go inteligencją.
Sztuka przemowy
Nie tylko trenerzy dostrzegali wyjątkową bystrość Irlandczyka z Północy. – Był dużo, dużo mądrzejszy od wszystkich kolegów z boiska. Przychodził do nas w okularach z aktami spraw sądowych pod pachą i czytał, zamiast grać w karty – powiedział Chris Nicholl, były kolega Martina z reprezentacji Irlandii Północnej. W czasach „Forest”, O'Neill był jednocześnie studentem prawa. Wszyscy przewidywali, że będzie pracował w zawodzie. Studia jednak przerwał po pierwszym roku.
Dopiero w pracy trenerskiej mógł w pełni wykorzystać potencjał swojego umysłu. Zawodnicy Celtiku, klubu, z którym święcił triumfy (trzy mistrzostwa i Pucharu Szkocji, finał Pucharu UEFA) do dziś mają w pamięci słowa, jakie wypowiedział przed rewanżowym spotkaniem z Liverpoolem w ćwierćfinale Pucharu UEFA. – Ty masz 31 lat. Ty 30, ty 30, a ty 29 – rozpoczął wyliczankę, wskazując kolejno na Paula Lamberta, Johna Hartsona, Chrisa Suttona i Henrika Larssona. – Ludzie zarzucają wam, że poszliście na łatwiznę, podpisując kontrakty z Celtikiem. Mówią, że wybraliście ten klub tylko dlatego, że byliście za słabi, by grać w Anglii. Jeśli przegracie, wszyscy wyrzucą was z głów zanim nastanie piątek. Jeśli wygracie, zostaniecie zapamiętani w Glasgow na zawsze – kontynuował myśl. To była jedna z najlepszych przemów w historii Celtiku. Zmotywowani Celtowie pokonali na Anfield Road „The Reds” 2:0 i awansowali do kolejnej rundy.
Przemowy stały się sztuką w ustach menedżera. Otwarty umysł, umiejętność dotarcia do głów piłkarzy, zmysł przewidywania – te cechy sprawiły, że w każdym klubie, w którym pracował, robił wyniki ponad stan. Został bohaterem katolickiej części Glasgow, miał dobre rezultaty w Sunderlandzie, awansował z Wycombe do Division Three, z Leicester do Premier League. Jego nazwisko przewijało się w gronie kandydatów na selekcjonera reprezentacji Anglii po mundialu w 2006 roku. Od pięciu lat prowadzi Irlandię, którą wprowadził na EURO 2016.
Ze względu na specyficzne zainteresowania, córki mówią o nim „dziwak”. Mało kto tyle czasu poświęca – no chyba, że jest detektywem albo policjantem z działu kryminalnego – na analizę morderstw. Kryminalistyce oddał się w pełni. W wolnych chwilach pojawia się na rozprawach sądowych. Badał motywy zbrodni dokonane przez „Rozpruwacza z Yorkshire”. Do domu Petera Sutcliffe’a zabrał swego czasu piłkarzy prowadzonego przez niego Leicester. – Byłam z nim w tylu miejscach zbrodni, że boję się, iż kiedyś i mnie zabije w jednym z nich – żartowała Geraldine O’Neill, żona trenera.
Piotr Wiśniewski
FOT: Cyfra Sport, East News