Aktualności
"Na kadrę trzeba sobie zapracować."
Minęło 1,5 roku odkąd podpisałeś kontrakt z Deportivo. Z Hiszpanii bliżej do kadry?
Wiesz, jeśli zawodnik regularnie gra w najwyższej klasie rozgrywkowej i to jeszcze w jednej z najsilniejszych lig na świecie, to oczywiście, że tak. Jest o wiele bliżej, niż z polskiej ligi, ale warunek jest jeden – musisz grać.
Myślisz, że przenosiny do Deportivo zwiększyły zainteresowanie Twoją osobą?
Póki co rozmów nie było, ale szczerze powiedziawszy nawet ich się nie spodziewałem… Tylko regularne występy mogą być przepustką do kadry. Właściwie jeżeli nie grasz, to nie ma o czym dyskutować… Przynajmniej ja tak to widzę. Dopiero zaczynam w Primera Division i spokojnie czekam na rozwój sytuacji.
Jesteś zadowolony z wyjazdu do Hiszpanii?
Zdecydowanie tak! Ta decyzja półtora roku temu była bardzo dobra. Więcej, gdybym znów miał zadecydować, to nie wahałbym się ani chwili.
Liczyłeś, że zmieni się coś w kontekście kadry?
Mam specyficzne podejście do tego tematu. Nie skupiam się na grze w reprezentacji z prostej przyczyny – wolę myśleć o grze w klubie, a co potem się wydarzy, to już inna sprawa… Jestem pewien, że dobra forma w Deportivo będzie najprostszą drogą do reprezentacji.
Najprostszą, a jednocześnie najtrudniejszą.
Zgadza się, ale nie od dziś wiadomo, że najprostsze środki są najtrudniejsze do realizacji. Zdania jednak nie zmienię, zobaczymy, jak się to wszystko rozwinie.
Dotychczas zagrałeś w kadrze dwukrotnie. W pewnym momencie stałeś się chyba zakładnikiem EURO 2012…
Dlaczego?
Bo przy tak wielkiej imprezie przewijały się te same nazwiska. Trudno było wepchnąć się do kadry.
Ja i reprezentacja? Trudno cokolwiek wspominać, bo było to zaledwie parę minut (łącznie 39 minut – przyp. red). O mojej karierze w kadrze nie ma co mówić na poważnie. Po prostu mój poziom sportowy nie był na tyle wysoki, by w niej zaistnieć. A zresztą….
?
Nie lubię rozmawiać o tym, co już było. Pogadajmy lepiej o przyszłości…
Więc jaka ona będzie?
Głęboko wierzę w to, że świetlana! (śmiech) Zakończmy ten sezon w środku tabeli i przygotujmy się porządnie do następnego. A czy kolejny sezon rozegram w Deportivo? Trudno powiedzieć...
Zostało ci jeszcze pół roku kontraktu…
Zobaczymy, jak to się wszystko rozwinie. Potrzebujemy punktów, bo mimo wszystko za blisko jesteśmy strefy spadkowej. Gdy sytuacja w tabeli się wyklaruje, wtedy będę myślał o podejmowaniu jakichkolwiek decyzji.
Czujesz się doceniany w Hiszpanii?
Nie mam jakichkolwiek z tym problemów. Zresztą, sam wiem najlepiej, ile dałem Deportivo w danym meczu. Poza tym zawodnik w moim wieku doskonale zdaje sobie sprawę, kiedy zagrał źle, a kiedy jego gra jest pozytywnie odbierana. Już przeszedłem etap radości po każdym dobrym zagraniu i płaczu po nieudanym.
Po przyjeździe Grześka Krychowiaka do Sevilli łatwiej Ci w Deportivo?
Myślę, że przyjazd Grześka nie ma żadnego wpływu. Krychowiak gra świetnie, ale przecież każdy pracuje na swoje nazwisko.
Ale przyznasz, że robi się ostatnio moda na polskich defensywnych pomocników.
Nie patrzyłem na to z tej strony… Mnie to nie dotyczy, ale może faktycznie za jakiś czas ułatwi to młodym chłopakom z Polski wejść na hiszpański rynek. Może wtedy inaczej się na nich spojrzy, ale teraz każdy gra na siebie.
Kontaktowałeś się z Krychowiakiem?
Była możliwość zamienienia paru zdań przy okazji meczu Deportivo z Sevillą. Pogadaliśmy sobie przed i po spotkaniu. Co do Grześka, to w naszej szatni rozmawiamy o różnych zawodnikach i Krychowiak ma naprawdę dobrą opinię. Zresztą nie ma co się dziwić, skoro mocno na nią zapracował.
Kiedyś Michał Globisz powiedział mi, że paradoksalnie techniczna Primera Division jest w sam raz dla Krychowiaka, bo w Hiszpanii istnieje zapotrzebowanie na walecznych defensywnych pomocników.
(Po chwili zastanowienia) Występowałem dotychczas tylko w Polsce i Hiszpanii, ale rzeczywiście coś w tym jest. Grzesiek dokonał coś jeszcze większego, bo moim zdaniem łatwiej jest wejść do drużyny z dolnej części tabeli. Tak jak na przykład mojej (śmiech). Ale serio, Grzesiek robi furorę i to jeszcze w zespole hiszpańskiej czołówki.
O co mądrzejszy jest teraz 28-letni Cezary Wilk?
A to akurat ciekawe pytanie… Myślę, że więcej jest we mnie spokoju. Nie myślę już tak gorączkowo po każdym zagraniu, czy aby na pewno były wystarczająco dobre. Doskonale wiem, że w piłce nożnej bardzo szybko można wdrapać się na szczyt i jeszcze szybciej z niego zlecieć…
Deportivo to Twój piłkarski szczyt?
Musisz mnie spytać po zakończeniu kariery… (śmiech) Występowałem w Wiśle i gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że za kilka lat będę grać w lidze hiszpańskiej, to mocno bym się zaśmiał. Dzisiaj kiedy już jestem w Deportivo, to jasne, że dobrze pójść jeszcze wyżej. Jeśli zrobiłeś krok, to chcesz pójść jeszcze dalej. Najważniejsze, żebym potem miał o czym opowiadać.
Jak teraz patrzysz na futbol?
Przede wszystkim uświadomiłem sobie, że jedno świetne zagranie nie czyni ciebie fantastycznym piłkarzem. I w drugą stronę… Tak samo jedno niecelne podanie nie oznacza, że jesteś do niczego. Największą sztuką jest wypośrodkować i realnie ocenić swoje umiejętności.
Ciągnie Wilka do kadry?
Jasne, że tak! Kadra jest w głowie każdego, kto poważnie zajmuje się futbolem. To jest taka wisienka na torcie – każdy chciałby się spróbować w reprezentacji. W moim przypadku trudno mówić o jakiejś poważnej przygodzie z reprezentacją, ale tak jak już powiedziałem – na kadrę trzeba sobie zapracować.
Rozmawiał Cezary Jeżowski
TAGI: Cezary Wilk, Reprezentacja, Deportivo, Wisła Kraków,