Aktualności
Były futsalowiec stracił nogę, ale się nie załamał. Grosicki i kadra z pomocą
Dla Pawła Dąbrowskiego słowa te miały szczególny wydźwięk. Sam bowiem grał z orzełkiem na piersi w reprezentacji futsalu, a wypowiedź przyjaciela musiał oglądać z pozycji szpitalnego łóżka, kilka dni po tym, gdy stracił prawą nogę. Grosicki zresztą zaangażował się w pomoc dla Dąbrowskiego nie tylko słownie. Swojego kompana z czasów szczecińskich odwiedził w szpitalu, wspomógł finansowo zbiórkę organizowaną na jego potrzeby, nagrał z bliskimi także kilkunastominutowy filmik. „Nie poddawaj się!” – taki przekaz do Pawła płynie między innymi od Roberta Lewandowskiego, Krzysztofa Piątka i innych reprezentantów Polski, ale także gwiazd ze świata show-biznesu i wielu znajomych.
Dramat Pawła wydarzył się miesiąc temu. W pracy spadł na niego kilkutonowy element stabilizacyjny. – To była chwila. Słyszałem dźwięk pękającej liny, widziałem, że to leci na mnie, ale miałem za mało czasu na zareagowanie. Cieszę się, że żyję – mówi „Dąbczak”.
– Paweł docenia, to co ma. Niewiele brakowało, a nie przeżyłby tego wypadku. Gdyby nie uskok, to by go nie było wśród nas. Może to brzmi brzydko w takiej sytuacji, ale obecne rozwiązanie to nie był najczarniejszy scenariusz – dodaje Łukasz Żebrowski, który wspólnie z Pawłem Dąbrowskim występował w futsalowej Pogoni Szczecin na początku XXI wieku.
Tragedia ogromna, zwłaszcza dla tak wysportowanego chłopaka, który od dziecka uganiał się za piłką. Najpierw na zielonej murawie, próbując swoich sił w Pogoni, potem już na hali, pozostając wierny szczecińskim barwom. – To był zawsze ruchliwy chłopak. Najważniejsze ogniwo w Pogoni, gdy ja w niej grałem, ale przede wszystkim fajny i otwarty człowiek – wspomina sezony z początku tego wieku Żebrowski.
Kochani prosimy o wsparcie dla Naszego Przyjaciela ❗❗
— TurboGrosik (@GrosickiKamil) 28 maja 2019
Wieloletni piłkarz - Paweł Dąbrowski -potrzebuje naszej pomocy.
W czwartek 23 maja Paweł uległ ciezkiemu wypadkowi w pracy, żeby uratować jego życie niestety amputowano mu prawą nogę. pic.twitter.com/zG1m3hiZSq
Dzisiaj Paweł o futsalu i piłce nożnej musi zapomnieć, ale nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. – Gdy wyszedł ze szpitala, to od razu… wsiadł za kierownicę. Ma automat w samochodzie, więc było to w teorii możliwe. Ale z jedną nogą, lewą, to jest wyczyn nie lada. Chciał pojechać do mamy na grób i pokazał, że można dalej normalnie żyć. Po przejażdżce mówił jednak, że biodro go trochę pobolewało – relacjonuje Żebrowski.
Sam Paweł może być bardzo dobrym przykładem dla tych, których spotkała podobna tragedia. Właściwie nawet na moment nie traci pozytywnego nastawienia, chociaż pierwsze chwile, zwłaszcza gdy sam w szpitalu musiał podjąć decyzję o amputacji, nie były łatwe. – Paweł taki jest. Zaraża optymizmem innych, cały czas jest uśmiechnięty – mówi Żebrowski. – Coś się kończy, ale coś się też zaczyna – mówi „Dąbczak”, który swoją niezłomną postawą wzbudzał podziw u całego personelu szpitalnego. – Wszyscy na pożegnanie życzyli sobie tylko takich pacjentów. To on mógł pocieszać, zamiast być pocieszanym – mówi jego przyjaciel.
W szpitalu odwiedził go nie tylko Kamil Grosicki. Wizyty miał właściwie przez cały okres pobytu, przychodzili także znajomi, których już dawno nie widział i nawet się nie spodziewał. Zresztą całe środowisko powiązane ze sportem, nie tylko szczecińskie, mocno się solidaryzuje i pomaga Pawłowi. – Czasem tylko po tych całodniowych odwiedzinach dopadała go taka refleksja. Wzruszał się, bo spotykał na oddziale osoby, do których nikt nie przychodził. Czasem mówił: „Łukasz, zobacz. Do mnie tak wiele osób przychodzi, a nie wszyscy to mają”. Więc Paweł ten swój optymizm, tę życzliwość, którą bliscy mu dawali, starał się jeszcze przekazywać pozostałym – opowiada Żebrowski.
Teraz, już po opuszczeniu szpitala, przed Pawłem kolejne cele i wyzwania. Stara się jak najbardziej wzmocnić mięśnie, tak by móc sprawnie się poruszać. Był już także na spotkaniu kolegów z drużyny ampfutbolowej. I chociaż jeszcze o tym nie myśli, to zapewne całkowicie bez sportu nie pozostanie. – On tak nie potrafi, na pewno będzie aktywny. Może być też przykładem, jak można sobie poradzić z tragedią – mówią jego znajomi, którzy cały czas prowadzą zbiórkę pieniędzy i licytują cenne, między innymi sportowe, rzeczy na aukcjach. W sobotę w szczecińskiej Starej Rzeźni odbędzie się natomiast koncert na rzecz Pawła Dąbrowskiego.
Tadeusz Danisz