Aktualności

Bartosz Białek: sztuka chwytania swojej szansy

Aktualności20.08.2020 

W środę Bartosz Białek został ogłoszony piłkarzem Wolfsburga. Wystarczyło mu pół sezonu w Ekstraklasie, by przekonać klub z Bundesligi, że warto zapłacić Zagłębiu Lubin około pięciu milionów euro. Przyglądamy się, jak 19-latek tego w tak krótkim czasie dokonał.

Mógł mieć wątpliwości. Rok temu grał jeszcze w rezerwach Zagłębia Lubin w Pawłowicach z tamtejszym Pniówkiem i nie strzelił gola. Podobnie jak LZS-owi Starowice Dolne wcześniej i drugiej drużynie Śląska Wrocław później. W Ekstraklasie wystąpił dopiero w dziewiętnastu spotkaniach, strzelił tylko dziewięć goli, zaliczył dwa ostatnie podania. Jeśli jednak czegoś nauczył się w ciągu ostatniego roku, to chwytania swojej szansy. Gdy Zagłębie potrzebowało napastnika, on na początku listopada wszedł do drużyny z marszu i strzelił gola już w debiucie z Rakowem Częstochowa.

Kolejną tak szybko chwyconą szansą ma być Wolfsburg, nowy klub 19-letniego Bartosza Białka. Ale zanim napastnik nauczył się wykorzystywać swoje szanse, to musiał być cierpliwy. W kadrze, jak wspomina jego selekcjoner w kilku kategoriach wiekowych, Bartłomiej Zalewski, był powoływany, sprawdzany, podciągany, ale zadebiutował dopiero w reprezentacji do lat 17. – Zawsze był zawodnikiem ofensywnym, bramkostrzelnym, tylko w momencie skoku pokwitaniowego tak urósł, że potrzebował chwili, by dojechać koordynacyjnie. Ale z pewnych względów nie było wątpliwości, że z Bartka coś będzie: od początku miał sylwetkę piłkarza – tłumaczy.

Po strzelonym golu z Rakowem od razu pojechał na zgrupowanie reprezentacji Polski do lat 19. I poznał smak rozczarowania. W otwierającym turniej eliminacyjny meczu z gospodarzami, Walią, biało-czerwoni przegrali 0:3, a Białek odczuł wpadkę najmocniej. To jego kilka zmarnowanych szans, gdy strzały były zbyt słabe lub niecelne, również się do tego przyczyniło. Po meczu długo stał oparty o słupek jednej z bramek, był bliski płaczu. W euforię wpadł już w kolejnym spotkaniu, gdy golem przyczynił się do wygranej 4:1 z Kosowem.

Jego trenerzy powtarzają, że był zawsze bardzo pracowity i pokorny przy wskazówkach. Nigdy nie było z nim problemów, choć nie zawsze wygrywał rywalizację. To widać też na zdjęciach z szatni przed debiutem w kadrze z Irlandią Północną: wzrok wlepiony w mówiącego trenera. – On się swoim podejściem nie zmienił. Jeśli w Niemczech będzie cierpliwy, szukający szansy, to kryzys go nie spotka. Ale nawet z nim sobie poradzi. Przeszłość go przygotowała, musiał cierpliwie czekać na debiut, bo było ileś okazji, gdy wydawało się, że to nastąpi. Chłopaki z jego rocznika debiutowali, a Biały jeszcze nie. Choćby Bartosz Bida w Jagiellonii z którym wiązała go rywalizacja. Ale nie napięta, lecz pełna współpracy, mobilizacji – dodaje Zalewski.

W Ekstraklasie też uczył się, że po jednej niewykorzystanej szansie będzie kolejna. – Wtedy po słabym meczu z Walią dostał od sztabu wsparcie, ale on sam się dźwignął. Widać było, że to nie jest dla niego sytuacja z którą by sobie nie poradził – potwierdza. W klubie Białek też długo był tym drugim, w cieniu Błażeja Czubana, który trafiał częściej, zmusił Bartka do gry na pozycji cofniętego napastnika. Nawet jeśli wtedy się irytował, to nie dawał tego poznać po sobie. A nawet z innej roli na boisku skorzystał, gdy w Ekstraklasie pomagał w rozegraniu, chętnie cofał się do pomocników. W odpowiedniej chwili wykorzystał swoje momenty. Czuban jeszcze nie zadebiutował w ekstraklasowym Zagłębiu, nadal ma miejsce w rezerwach.

– Nie jestem zaskoczony, że tak wszedł do Ekstraklasy. Chciałbym jednak, by zebrał jak najwięcej doświadczenia u nas, rozegrał kilkadziesiąt meczów, strzelił trochę goli. Zastanawiam się, czy to już teraz był ten moment na transfer? Może nie jest mu potrzebna inna ścieżka? – myśli głośno Zalewski. Nie wątpi, bardziej się martwi. W Wolfsburgu wykazali jednak ogromną determinację, by Białka pozyskać. – Pokazał się z bardzo dobrej strony w tak młodym wieku. Jest głodny sukcesu i idealnie pasuje do naszej filozofii. Jesteśmy przekonani, że wykona u nas kolejny krok w rozwoju i pomoże nam w osiągnięciu celów – powiedział na powitaniu 19-latka dyrektor sportowy VfL, Marcel Schäfer.

– Dla mnie Białek jest skazany na sukces – mówi Marcin Ciliński, trener juniorów starszych Zagłębia Lubin. – On jeszcze wszystkiego w Ekstraklasie nie pokazał. Potrzebuje więcej ogrania, ale niczego się nie boi. Fajnie radzi sobie w pojedynkach. Na boisku twardziel, taki Grzegorz Mielcarski. Mimo wysokiego wzrostu jest elastyczny, nie żaden sztywny patyk. Jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie, ma mocne uderzenie wewnętrzną częścią stopy. Tak go szkoliliśmy, by szedł w kierunku uniwersalności. Występując na dziesiątce jego walory w grze na dziesiątce jeszcze mocniej wychodziły. Nie jest taki wolny. Ma mocne uderzenie wewnętrzną częścią stopy, w polu karnym nawinie przeciwnika na zamach. Czego chcieć więcej od dziewiątki?

– Wielu chłopaków w akademii ma predyspozycje. Trzeba jednak chcieć i mieć pokorę. Dla nas to kolejny zawodnik, który wyskakuje z akademii i pokazuje, że praca idzie we właściwym kierunku. Każdy z naszych trenerów dołożył swoje pięć groszy. W juniorach i rezerwach to już go tylko kształtujemy, dodajemy nawyki boiskowe i szatniowe. Jak będzie dalej tak dobre kierowany, to i w Niemczech sobie poradzi. Jednak na takim poziomie ludzie doskonale wiedzą, co robić z talentami – zaznacza Ciliński.

Naturalnym następstwem transferu mało znanego i młodego zawodnika są porównania charakterystyki do piłkarzy działających na wyobraźnię kibiców. Portal SmarterScout, który na bazie algorytmów i statystyk tworzy profile zawodników wskazał na Charliego Austina z Southampton, Edina Dżeko z AS Romy i Victora Osimhena z Lille. „To klasyczny napastnik walczący w powietrzu, a tacy nie zdarzają się często”, napisano i wskazano, że wedle modeli statystycznych odpowiadających poziomowi Bundesligi jeszcze jego wkład w ofensywę nie był tak imponujący. – A mi nasuwają się inni zawodnicy do porównania: somatycznie, piłkarsko. Bartek to typ Zlatana Ibrahimovicia, Edinsona Cavaniego, choć ma swoją mentalność. To napastnicy o zdecydowanie silnej fizycznie sylwetce, jednak ofensywni, bardzo dobrzy technicznie i skuteczni – mówi Zalewski. Białek strzelił dziewięć goli z 52 prób, jego dorobek bramek jest większy, niż prognozował to model xG (czyli jakości szans) tworzony przez EkstraStats. Jego klubowi koledzy, Sasa Zivec i Filip Starzyński, do osiągnięcia podobnej liczby trafień potrzebowali odpowiednio 78 i 80 strzałów. A przecież 19-latek jeszcze trzy razy trafił w słupek.

Wolfsburg płacąc za Białka kilka milionów euro w pierwszej kolejności kupuje potencjał. A Bartek dostaje szansę. Osoby, które go znają wskazują na progres, jaki wykonał inny napastnik kształtowany w Lubinie, choć akurat Krzysztof Piątek przed wyjazdem zagranicę jeszcze odszedł do Cracovii, w Ekstraklasie zaliczył ponad sto spotkań. Ale potem to rozwinęło się błyskawicznie: do Genui, po pół roku był w Milanie, potem przeskok do Bundesligi. Jesienią Białek z Piątkiem mogą spotkać się na boisku i wtedy o tym, czy warto chwytać swoją szansę może porozmawiają.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności