Aktualności
51 lat od finału PZP. Jak potoczyły się losy bohaterów z Wiednia?
51 lat temu, 29 kwietnia 1970 roku, Górnik Zabrze – jako jedyna do tej pory polska drużyna – wystąpił w finale europejskich rozgrywek. Zabrzanie w Wiedniu zmierzyli się z Manchesterem City, przegrywając ostatecznie 1:2. Jak po pamiętnym finale Pucharu Zdobywców Pucharów potoczyły się dalsze losy bohaterów tamtego starcia?
Górnika do boju w tamtym pamiętnym spotkaniu poprowadził trener Michał Matyas. Już wcześniej prowadził reprezentację Polski, a dotarcie do finału PZP było dla niego ostatnim dużym sukcesem w karierze. Później stał jeszcze u sterów Wisły Kraków, Cracovii oraz Czarnych Jasło. Zmarł niedługo po finale, 22 października 1975 roku.
Bramki Górnika w meczu z Manchesterem City strzegł Hubert Kostka. Dwa lata po finale osiągnął swój największy sukces w karierze reprezentacyjnej, sięgając z reprezentacją Polski po złoty medal Igrzysk Olimpijskich w Monachium. Po odwieszeniu butów na kołek zajął się pracą trenerską i w tej roli odnalazł się doskonale. Doprowadził do tytułu mistrza Polski Szombierki Bytom i dwukrotnie Górnik, współpracował również ze sztabami reprezentacji narodowej. Karierę zakończył w 2000 roku, obecnie mieszka w rodzinnym Raciborzu.
W defensywie ważną rolę odgrywał – wówczas zaledwie 21-letni – Jerzy Gorgoń. Jego późniejsza kariera obfitowała w sukcesy, choć Górnik znajdował się wówczas już na końcu swojego złotego okresu. W Zabrzu Gorgoń występował do 1980 roku, po czym przeniósł się do szwajcarskiego FC Sankt Gallen. Wiele chwil triumfu przeżywał w barwach drużyny narodowej. Z kadrą prowadzoną przez Kazimierza Górskiego wywalczył dwa medale Igrzysk Olimpijskich (1972, 1976) oraz zajął trzecie miejsce mistrzostw świata. W efekcie znalazł się w Jedenastce Stulecia PZPN. Po zakończeniu kariery osiadł w Szwajcarii, mieszka do dziś w tamtejszym Abtwil.
Kapitanem i zdobywcą jedynej bramki dla Górnika w tamtym spotkaniu był Stanisław Oślizło. Wieloletni filar linii obronnej ekipy z Zabrza występował w tym klubie do końca swojej kariery, który nastąpił dwa lata po finale. Po zejściu z boiska próbował sił w pracy trenerskiej, prowadził między innymi GKS Katowice i Górnik, ale bez większych sukcesów. Od wielu lat związany jest z zabrskim klubem w różnych rolach. Do chwili obecnej ma swój gabinet w klubie z Roosevelta.
Gorgoniowi i Ośliźle w bloku defensywnym partnerował także Stefan Florenski. Był to dla niego jednak schyłkowy etap kariery. Kończył ją w Górniku Wesoła i GKS Tychy, pracował jeszcze przez pewien czas jako trener młodzieży w klubie z Zabrza, a następnie wyjechał do Niemiec. Tam przyjaźnił się z zespołowym kolegą Zygfrydem Szołtysikiem. Zmarł 23 lutego 2020 roku w niemieckim Hamm.
O dziesięć lat młodszy od Florenskiego był Henryk Latocha. Po wiedeńskim finale dołożył jeszcze dwa tytuły mistrza Polski z Górnikiem, a w 1973 roku powrócił do stolicy Austrii, by założyć koszulkę tamtejszego Rapidu. W Austrii został na dłużej, dorobił się tamtejszej emerytury, po czym powrócił do Polski. Mieszka w Bieruniu, często można spotkać go na meczach Górnika, gdy tylko jest taka możliwość.
Krótko po finale w Wiedniu zespół Górnika opuścił Alfred Olek. Wyjechał do Szkocji, przywdziewając barwy Hamilton Academical FC. Karierę kończył jednak w Polsce, grając dla Concordii Knurów i LZS Gierałtowice. Później pracował w kopalni „Knurów”, prowadząc w międzyczasie zespoły z niższych klas rozgrywkowych. Niestety, zachorował na nowotwór i mimo ambitnej walki zmarł 10 marca 2017 roku.
Jedną z klubowych legend jest z pewnością Zygfryd Szołtysik. Podobnie jak Kostka, Gorgoń, a także Włodzimierz Lubański, w 1972 roku sięgnął z karą narodową po złoty medal Igrzysk Olimpijskich w Monachium. W 1974 roku wyjechał do francuskiego US Valenciennes, następnie wrócił do Zabrza, by definitywnie opuścić Górnik w 1978 roku. Grał jeszcze w Kanadzie, by ostatecznie na stałe osiąść w Niemczech. Jego bliskim przyjacielem był Stefan Florenski, a Szołtysik do dziś zamieszkuje w Hamm.
Poza granicami Polski, ale nie w Niemczech, a we Francji, pozostał także Erwin Wilczek. Rekordzista pod względem liczby wywalczonych trofeów (aż piętnaście!) z Górnika odszedł dwa lata po wiedeńskim finale. Grał, podobnie jak Szołtysik, w US Valenciennes, a karierę zakończył w 1975 roku. Zajął się pracą trenerską i krótko był nawet selekcjonerem reprezentacji… Gabonu. Powrócił jednak do Francji, gdzie mieszka obecnie.
Droga Jana Banasia po meczu z Manchesterem City nie była usłana różami. Idol całego miasta i znakomity piłkarz miał stałe miejsce w barwach reprezentacji Polski, ale z powodów pozaboiskowych nie mógł wyjechać na Igrzyska Olimpijskie do Monachium i mistrzostwa świata w RFN. W Górniku grał do 1975 roku, po czym rozpoczął zagraniczne wojaże. Grał w USA, Meksyku, Belgii i Francji. Próbował swoich sił jako trener, ale bez wielkich osiągnięć. Powrócił do Polski i do dziś mieszka w Zabrzu, nieopodal stadionu Górnika. Na historii Banasia oparty został film „Gwiazdy”.
Jednym z najwybitniejszych zawodników w historii polskiego futbolu jest bez wątpienia Włodzimierz Lubański. Dwa lata po finale w Wiedniu zdobył z kadrą Kazimierza Górskiego mistrzostwo olimpijskie, ale niestety, z udziału w finałach mistrzostw świata dwa lata później wykluczyła go poważna kontuzja. Z Zabrza wyjechał w 1975 roku, grał w Belgii i Francji. W kadrze narodowej występował do 1980 roku i przez długi czas – z dorobkiem 48 bramek – był najlepszym strzelcem w jej historii. Jego osiągnięcie przebił dopiero Robert Lewandowski. Lubański na stałe osiadł w Belgii, gdzie pracował jako trener, był także menedżerem piłkarskim. W Lokeren mieszka do dziś.
„Karlusem ze Szczecina” nazywany był Władysław Szaryński. Z Górnika odszedł w 1974 roku, przenosząc się do Zagłębia Sosnowiec. Z zespołem tym dwukrotnie sięgnął po Puchar Polski, a karierę kończył we Francji i Belgii. Powrócił do Polski i pracował jako trener w grupach młodzieżowych Zagłębia, prowadził też drużynę seniorów. Obecnie wciąż mieszka w Sosnowcu, choć wywodzi się z drugiego krańca Polski.
W finałowym meczu, wchodząc z ławki rezerwowych, na murawie pojawili się także Alojzy Deja i Hubert Skowronek. Niestety, ich losy potoczyły się tragicznie i obu nie ma już wśród nas. Pierwszy z nich występował w Górniku do 1977 roku, a ostatnie lata kariery spędził w GKS Tychy i Walce Makoszowy. W 1991 roku popełnił samobójstwo. Jeszcze krócej potrwało życie Skowronka. On również karierę kończył w Walce Makoszowy, próbował też swoich sił jako trener, prowadząc Stal Stalowa Wola i Piast Gliwice. Zginął tragicznie 6 stycznia 1979 roku, w wieku zaledwie 37 lat, w wypadku autobusu, którego był pasażerem.
29 kwietnia 1970, Wiedeń
Manchester City – Górnik Zabrze 2:1 (2:0)
Bramki: Neil Young 11, Francis Lee 43 – Stanisław Oślizło 68.
Manchester: Joe Corrigan – Tony Book, Tommy Booth, George Heslop, Glyn Pardoe – Colin Bell, Mike Doyle (23. Ian Bowyer), Tony Towers, Alan Oakes – Francis Lee, Neil Young.
Górnik: Hubert Kostka – Jerzy Gorgoń, Stanisław Oślizło, Stefan Florenski (85. Alojzy Deja), Henryk Latocha – Alfred Olek, Zygfryd Szołtysik, Erwin Wilczek (75. Hubert Skowronek) – Jan Banaś, Włodzimierz Lubański, Władysław Szaryński.
Sędziował: Paul Schiller (Austria).
Fot. 400mm.pl