Aktualności

[WYWIAD] Michał Nalepa: Czuję się jakbym siedział w więzieniu

Rozgrywki31.03.2020 
– Całe życie podporządkowane było pod tryb: trening, mecz, trening. Cały czas coś się działo, nagle siedzisz zamknięty w czterech ścianach. Zaraz w psychiatryku wyląduję – mówi w rozmowie z Łączy Nas Piłka pomocnik Arki Gdynia Michał Nalepa.

Trudno dziś rozmawiać o piłce?
Aktualna sytuacja jest specyficzna i trudna dla wszystkich, piłka zeszła na dalszy plan, chcąc nie chcąc cały czas karmieni jesteśmy nowymi informacji o pandemii, koronawirus stał się głównym tematem. Mnie mimo wszystko interesuje, co się w dzieje w piłce, jakie decyzją zapadną. Wyczekuję pozytywnych wiadomości, zwłaszcza tych na temat Arki.

Czekacie aż wrócicie na boiska, podczas gdy polski rząd wprowadza kolejne obostrzenia. Perspektywy dla piłkarzy nie są zbyt optymistyczne...
Dla mnie, czy Arki, koronawirus nie jest w tej chwili największym przeciwnikiem. Zanim pandemia ustanie, a liga wystartuje, Arka może się zakopać. Waży się przyszłość naszego klubu.



Masz jakieś sposoby na to, aby nie myśleć o koronawirusie, Arce i skoncentrować swoją uwagę na czymś innym?
Najważniejsze, że jesteśmy w rytmie treningowym. Mamy swoje rozpiski i na tym w głównej mierze się koncentrujemy. Przyznam, że nie da się całkowicie oczyścić głowy. Mamy za dużo spraw, żeby wyluzować. Problemy w klubie, brak pewności, czy i kiedy znów zagramy. Epidemia. Głowa pracuje i myśli przez 24 godziny na dobę. Jest wiele czynników i wiele zmiennych, niezależnych od nas. Rzeczy, na które nie mamy wpływu. Wszystko się skumulowało. Uczę się tej nowej sytuacji. Dodam, że niełatwej.

Jak zatem zabijasz ten czas oczekiwania?
Nie będę oryginalny, mówiąc, że oglądam Netflixa. U nas w domu każdy ogląda co innego i sam – ja lubię seriale, czekam na ostatni sezon „Domu z papieru”, drugi sezon dokumentu o Sunderlandzie. I robimy to, kiedy dziecko śpi, dzielimy się bowiem obowiązkami rodzicielskimi i czasem wolnym. Przy małym dziecku trzeba dostosowywać plany pod nie. A małe dziecko pozwala zapomnieć o wszystkim. Te chwile, gdy spędzasz z nim, widzisz jak się śmieje, stara się robić coś po swojemu, nieczęsto wygląda to komicznie, to moment odstresowania. Inne bodźce do ciebie nie docierają. W normalnym trybie pracy piłkarza ciężko o takie momenty, bo chwil w domu jest mało. Mnie na duchu podtrzymuje właśnie synek. Odciąga moją uwagę od całego świata.

A PlayStation?
Trochę mi się ostatnio przejadła ta rozrywka. W ostatni weekend jeszcze się pogrążyłem, grając w turnieju ekstraklasy. Nie mogłem wygrać meczu, więc „playkę” odstawiłem na bok. Nie jestem kompletnym amatorem, bo gdy gram ze znajomymi, to jest ok. Po prostu zdałem sobie sprawię, że w turniejach rywalizują prawdziwe mózgi od gier. Oni spędzają przed konsolą chyba całą dobę. Zasady turnieju były proste: play-off – przegrywasz, odpadasz, wygrywasz, przechodzisz dalej. Ja potknąłem się na pierwszym przeciwniku. Było nas łącznie dwa tysiące graczy. Tworzyliśmy swoje autorskie drużyny w oparciu o zawodników PKO Ekstraklasy. Z Arki miałem Steinborsa i siebie. W pierwszym meczu zacząłem w pierwszym składzie, w drugim posadziłem siebie na ławkę. Flavio Paixao gola mi nie strzelił... sam miałem go w zespole! Atak: Paixao – Igor Angulo.



Wierzycie, że dogracie ten sezon do końca?
Mam nadzieję, ile można trenować indywidualnie? Nie lubię tego, a wiem, że koledzy też za tym nie przepadają. To monotonne, nudne, treningi się dłużą. Jesteśmy wszyscy podobnego zdania: patrząc przez pryzmat pandemii koronawirusa, paraliżu życia publicznego, może być ciężko wznowić rozgrywki. Jak dla mnie, ani w kwietniu, ani w maju nie uda się rozegrać żadnego meczu. W ekstraklasie na pewno. Wiem, że gonią nas terminy UEFA, ale jak grać, jak sytuacja w Polsce jest taka, jaka jest? Może w maju coś się ruszy? Nie ukrywam, że czuję się jakbym siedział w więzieniu. Zaraz w psychiatryku wyląduję. Całe życie podporządkowane było pod tryb: trening, mecz, trening. Cały czas coś się działo, nagle siedzisz zamknięty w czterech ścianach. Codziennie oczekuję na jakiekolwiek informacje dotyczących naszych powrotów na boisko. Tymczasem z dnia na dzień rośnie liczba chorych. Nie wróży to rychłej odbudowy życia, gospodarki.

Gospodarka mocno ucierpi wskutek pandemii. Są branże szczególnie narażone na kryzys jak turystyka, gastronomia, usługi, piłka nożna. Boisz się o swoją przyszłość? Czy jesteś zabezpieczony na „czarną godzinę”?
Całe swoje piłkarskie życie spędziłem w Arce. Nigdy nie było tutaj kolorowo. Wychowankowie odczuwają to najmocniej. Mam nadzieję, że wszystko szybko wróci do normy. Jeśli będzie inaczej, to trzeba będzie zacząć kombinować. Nie zarobiłem jeszcze nie wiadomo jak dużych pieniędzy, żeby móc odłożyć kupkę na bezpieczną przyszłość. Wiem, że nawet ci bardziej doświadczeni zawodnicy martwią się o finanse. Miesiąc, dwa można przeżyć. A co jeśli pandemia potrwa dłużej? Teraz to można jedynie gdybać – co będzie z Arką, ligą.

Zakładając, że jednak zaczniecie znów grać, jako Arka macie o co walczyć.
Trudne sytuacje w lidze jeszcze bardziej mobilizują zespół. Tylko to powoduje, że tak znosimy tę kwarantannę. Cały czas musimy być w gotowości. Świadomość powrotu na ligowe boiska i gra o utrzymanie sprawia, że jesteśmy zmotywowani na sto procent. Inaczej nikt z nas już by tu nie siedział. Absolutną podstawą jest jednak to, aby klub wyszedł na prostą.

Rozmawiał Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności