Aktualności

[WYWIAD] Szymański: W Legii jest najtrudniej

Reprezentacja20.02.2017 
Na boisku cechuje go bardzo duża inteligencja piłkarska oraz doskonałe podanie otwierające. Ale chyba najważniejszą cechą, która często go broniła była jego determinacja w defensywie – mówi o Sebastianie Szymańskim selekcjoner reprezentacji U-17 Bartłomiej Zalewski. - Nie definiuję swojej roli, ale miejsce w środku boiska mi odpowiada. Rzadko zdarzają się piłkarze uniwersalni, a mi wychodzi to na dobre – dodaje 17-letni piłkarz Legii Warszawa, który w niedzielę po raz pierwszy wyszedł w podstawowym składzie drużyny mistrzów Polski.

Sebastian Szymański w klubie zadebiutował w meczu o Superpuchar (1:4 z Lechem Poznań), w Ekstraklasie po raz pierwszy zagrał z Arką Gdynia (1:3) w szóstej kolejce obecnego sezonu. Później występował w trzecioligowych rezerwach Legii oraz w młodzieżowej Lidze Mistrzów, gdzie był jednym z najważniejszych ogniw drużyny prowadzonej przez Krzysztofa Dębka. W meczu z Borussią w Dortmundzie (3:3) strzelił dwa gole, a w ostatni weekend po raz pierwszy wyszedł w podstawowej jedenastce zespołu Jacka Magiery. W przegranym 1:3 spotkaniu z Ruchem Chorzów zagrał 45 minut. Utalentowany 17-latek to także młodzieżowy reprezentant Polski, który grał w kadrach od U-15 do ostatnio U-19.

Byłeś zaskoczony poziomem młodzieżowej Ligi Mistrzów?

Sebastian Szymański: - Myślałem, że będzie nam trudniej. Pomogło nam otrzaskanie w trzeciej lidze, też wyjazdy na międzynarodowe turnieje, ale nie wszyscy mieli do tego okazję. Zgranie było najważniejsze i najtrudniejsze. Można być jednostkami, a nie zespołem. My byliśmy drużyną. A to rozgrywki bardzo zbliżone do piłki seniorskiej – jest mało miejsca, trzeba szybko grać piłką. I sporo musieliśmy wybiegać, bo z mocniejszymi przeciwnikami często byliśmy zdominowani.

Ten mecz w Dortmundzie, gdy Borussii strzeliłeś dwa gole i wywalczyliście remis, to twój najlepszy występ? Taki, który wybrałbyś do pokazania osobom zainteresowanym twoją grą?

- Można tak powiedzieć, ale dołączyłbym też spotkanie z Realem w Madrycie, które przegraliśmy 2:3. Wtedy strzeliłem samobója, ale zaliczyłem odbiór przy pierwszej bramce, potem miałem asystę i ogólnie wiem, że było więcej niż dobrze.

***

Bartłomiej Zalewski: „Od początku jego naturalnym miejscem na boisku był środek pola i pozycje numer 6, 8 i 10. Ze względu na warunki fizyczne zaczynał od gry na tych bardziej ofensywnych - „ósemce” i „dziesiątce”, ale w miarę upływu czasu i wraz z jego rozwojem biologicznym widziałem go już na „szóstce” i „ósemce”. Był powoływany do reprezentacji od samego początku selekcji i widząc potencjał bardzo liczyliśmy na jego rozwój, co w końcowej fazie naszej współpracy przyniosło oczekiwany skutek. Sebastian stał się ważnym punktem mojej drużyny.”

***

A więc jaka jest twoja ulubiona pozycja?

Szymański: - Wiem, że mogę dać drużynie więcej w ofensywie, ale czuję się zawodnikiem uniwersalnym. Takim, który może grać jako defensywny pomocnik i jako skrzydłowy. Najlepiej czuję się w środku pola. Nie definiuję swojej roli, ale to miejsce na boisku mi odpowiada. Rzadko zdarzają się piłkarze uniwersalni, a mi wychodzi to na dobre. Wiem, że często będę miał inne zadania, ale jestem na nie przygotowany. Tak naprawdę najważniejsze dla mnie jest, by teraz w ogóle grać. Miałem obawy, czy tych minut na boisku nie będzie mi brakować po przejściu do pierwszego zespołu, ale jestem na to przygotowany. Oglądałem wcześniej Ekstraklasę i wiem, że niewielu zawodników w moim wieku regularnie występuje w lidze.

***

Bartłomiej Zalewski: „Na boisku cechuje go bardzo duża inteligencja piłkarska oraz doskonałe podanie otwierające. Ale chyba najważniejszą cechą, która często go broniła, mimo tych słabszych warunków fizycznych, była jego determinacja w defensywie. Miał bardzo dobry czas odbioru piłki. Robił to z wyczuciem. Pomimo, że był mniejszy i miał wokół siebie silniejszych rywali, to jednak świetnie przewidywał wydarzenia na boisku i potrafił odebrać piłkę w najbardziej odpowiednim momencie, co dawało mu statystycznie - bardzo dużo przechwytów w newralgicznej strefie. Co więcej, później, już po odbiorze, potrafił jeszcze wyczuć moment na zagranie doskonałego podania prostopadłego. Nie bał się grać do przodu. Szukał tych podań otwierających. Dzięki temu mogliśmy korzystać z niego na różnych pozycjach w środku pola.”

***

Kogo podpatrujesz w Legii?

Szymański: - U Miroslava Radovicia jego drybling, zwód na zamach. Każdy w lidze wie, że on tak robi, ale nikt nie potrafi go zatrzymać. Od Vadisa biorę podejmowanie decyzji. On bardzo szybko myśli, rozgląda się po boisku i błyskawicznie wie, co trzeba zrobić. Tego uczono nas już we wcześniejszych rocznikach w Legii. Mówiono: będziecie grali przy 40 tys. widzów i nie będziecie się słyszeć, więc musicie wiedzieć, co dzieje się za waszymi plecami. Przyzwyczaiłem się do tego i głowa mi chodzi. Następnym wzorem jest Thibault Moulin. Po pierwszym wspólnym treningu pomyślałem sobie, że takiego gościa w Ekstraklasie jeszcze nie widziałem. Jest niesamowity, ma zadziorność. Nie ma też dobrych warunków fizycznych, ale pokazuje charakter. I te podania za linię obrony… Można się od niego uczyć. Czwartym jest Guilherme u którego podglądam technikę, ale też pewność siebie, grę z uśmiechem i brak strachu w pojedynkach. I jeszcze Kasper Hämäläinen, który ma spokój w każdej sytuacji, wielkie doświadczenie i wykończenie akcji.

***

Bartłomiej Zalewski: „Był taki moment, że nadużywał dryblingu – tak to zwykle bywa u młodych zawodników, którzy lubią mieć piłkę przy nodze. W momencie kiedy miał wokół siebie piłkarzy o podobnych parametrach fizycznych, to wówczas holował piłkę. Nie traktowaliśmy tego jako błędu, ale chcieliśmy to lekko skorygować, tak aby był po prostu bardziej efektywny. Ale to dotyczyło tylko ofensywny, bo w defensywie rozwijał się prawidłowo. I bardzo fajnie reagował na to, co mu mówiliśmy i robił postępy w elementach nad którymi pracował na co dzień w klubie, jak i później w reprezentacji.”

***

Często zwraca się uwagę na twoją posturę, że przy wejściu do piłki seniorskiej możesz mieć problemy z intensywnością i fizycznością gry.

Szymański: - Zdaję sobie z tego sprawę, ale kolejni trenerzy powtarzali mi, że muszę nadrabiać innymi elementami: charakterem, szybkością podejmowania decyzji. Jeśli będę wyprzedzał ich swoimi podaniami, to moi przeciwnicy będą się męczyli, a nie ja. Zimą trenując z pierwszym zespołem i grając w sparingach byłem na to przygotowany.

Jesteś w takim wieku, że ważna będzie dla ciebie rozbudowa fizyczności: przybieranie na wadze, rozbudowa masy mięśniowej. Masz jakiś specjalny plan, pracujesz nad tym dodatkowo?

- Nie, ale wiem, że pod tym względem specjaliści Legii mi pomogą. Trenerzy znają moje właściwości i jeśli mogę zrobić coś więcej na siłowni, to oni mi to powiedzą.

***

Bartłomiej Zalewski: „Sebastian na pewno jest bardzo zdeterminowany w dążeniu do celu, który sobie założył, nie tylko na boisku, ale i poza nim. Pamiętam, że podczas naszej pierwszej rozmowy jeszcze na konsultacji powiedziałem mu, że liczę na niego jako trener reprezentacji, żeby był cierpliwy oraz sumiennie i rzetelnie pracował na treningach, a wtedy na pewno będziemy spotykać się częściej. I on to naprawdę dobrze przyjął. Zrozumiał, był cierpliwy. Na początku nie był powoływany na każde zgrupowanie, często dostawał mało minut, ale chcieliśmy go spokojnie wprowadzać, ze względu na jego słabsze warunki, które w konfrontacjach na poziomie międzynarodowym mogły być problemem. Z czasem nabierał jednak coraz większej pewności, boiskowego sprytu i te różnice z czasem się zatarły. W końcu stał się bardzo ważnym ogniwem reprezentacji rocznika 99’.”

***

Jesteś zaskoczony szumem wokół siebie?

Szymański: - Tak, przecież jestem młodym zawodnikiem i mam dopiero siedemnaście lat. Nie każdemu zdarza się taki szum w mediach w moim wieku. Muszę zachować spokój i nie skupiać się na tym. Ktoś dzwoni, ktoś pisze. Jestem w tej gazecie, w tamtej. To miłe, ale myślę, że to wszystko przyszło za szybko.

Co było dla ciebie najtrudniejsze przy wejściu do pierwszej drużyny Legii?

- Właśnie samo wejście do szatni. Wcześniej mogłem tylko patrzeć na piłkarzy pierwszego zespołu z trybun, mijaliśmy się na korytarzach i przy treningach. Teraz jestem częścią zespołu, siedzę z nimi w szatni, a gra z piłkarzami takiej klasy jak Radović czy Odjidja-Ofoe to czysta przyjemność.

To jest dobry moment dla młodych zawodników – Jacek Magiera chce dawać szanse młodzieży.

- Nie było jasnego sygnału, ale każdy z nas wcześniej kojarzył Jacka Magierę i po jego przyjściu do klubu wiedzieliśmy, że przy ciężkiej pracy o szansę w pierwszym zespole będzie łatwiej.

Jednak o grę, zwłaszcza w Legii – przy takiej konkurencji i presji na wynik - może być bardzo trudno.

- W Legii jest najtrudniej, ale gdy już się zagra w jednym meczu, to nie można się doczekać następnego spotkania. Ale jestem zdeterminowany, by najpierw osiągnąć coś w kraju, wygrywać z Legią. Drugiej takiej okazji mogę nie mieć po wyjeździe i ewentualnym niepowodzeniu. Nie wiem, czy miałbym otwartą drogę powrotu, ale gra w takim klubie to przyjemność.

Przygotowali Michał Zachodny i Kuba Polkowski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności