Aktualności
[WYWIAD] Maciej Stolarczyk: Celem awans na mistrzostwa Europy U-19
Po trzech lata wraca pan do pracy w PZPN. Jak do tego doszło?
Po zakończeniu współpracy z Wisłą Kraków zostałem zaproszony na rozmowy do PZPN i dyskutowaliśmy, jak miałaby wyglądać moja praca z reprezentacją U-19. Ten projekt bardzo mi się spodobał. Jako że przez dwa lata pracowałem już w federacji, miałem świadomość z czym to się wiąże. To miało wpływ na podjęcie decyzji na tak. Jestem w trakcie kompletowania sztabu. Umowę z PZPN mam od 1 marca 2020 roku, a reprezentację U-19 przejmę 1 lipca. Na razie będę wspierał trenera Marcina Dornę, pomagał w selekcji i powoli wdrażał się do pracy z kadrą narodową.
Jaki będzie najważniejszy cel pana zespołu?
Udział w finałach mistrzostw Europy U-19 w 2022 roku. Będę pracował z piłkarzami z rocznika 2003, a Jacek Magiera z 2002. To jego drużyna przejdzie eliminacje jeszcze w starym formacie i finały swoich mistrzostw będzie miała latem 2021 roku. Formalnie to ona będzie więc kadrą do lat 19, ale kibicowi najłatwiej będzie rozróżnić nasze drużyny poprzez roczniki.
UEFA zreorganizowała rozgrywki i jest nowa formuła awansu na EURO U-19 2022.
Reprezentacje zostają podzielone na trzy dywizje: A, B i C. Polska jest w najwyższej, w której będzie 20 zespołów podzielonych na pięć grup. W naszej są jeszcze Portugalia, Grecja i Czechy. Co około pół roku będą rozgrywane turnieje. Pierwszy od 11 do 17 listopada w Portugalii. Najgorszy zespół każdej grupy spadnie do dywizji B. To oznacza, że skład grup będzie się zmieniał. Ostatni turniej zdecyduje o awansie na mistrzostwa Europy. Do Słowacji pojadą zwycięzcy grup i dwie najlepsze drużyny z drugich miejsc. Razem z gospodarzami będzie osiem zespołów. Będziemy wykorzystywać wszystkie terminy reprezentacyjne, by robić jak najszerszy przegląd kadr. Nie chciałbym, by ktoś utalentowany gdzieś nas ominął. W terminach, w których nie będą rozgrywane turnieje eliminacyjne, zorganizujemy mecze towarzyskie.
Jak będzie wyglądała selekcja? Piłkarze z rocznika 2003 dopiero zaczynają pukać do drużyn seniorskich.
W Wiśle miałem dwóch, o których mogę myśleć w kontekście reprezentacji, czyli Olka Buksę i Daniela Hoyo-Kowalskiego. Rzeczywiście jednak będziemy szukać piłkarzy głównie w zespołach Centralnej Ligi Juniorów lub w drużynach rezerw, w których stawiają pierwsze kroki. W większości to zawodnicy, którzy jeszcze nie zaistnieli na poziomie pierwszej ligi czy ekstraklasy, ale to szybko może się zmienić. Na pewno trudniej zawodnikowi z rocznika 2003 zadebiutować na przykład w Legii niż w zespole z niższej ligi. Mamy też rozeznanie, jeśli chodzi o piłkarzy, którzy są w zagranicznych klubach.
Prowadził pan Aleksandra Buksę i Daniela Hoyo-Kowalskiego. To właśnie na nich chce pan oprzeć trzon swojej drużyny?
Na co dzień widziałem, jak się rozwijali i znam ich charaktery. Jeśli chodzi o Olka, to cała rodzina na pewno panuje nad jego karierą. Mają doświadczenia z jego starszym bratem, Adamem. Olek jest wciąż bardzo młody, zaistniał w ekstraklasie w wieku 16 lat i teraz musi przechodzić kolejne etapy jako zawodnika ekstraklasy. Najpierw walczył, by znaleźć się w kadrze meczowej, potem o wejście na boisko, teraz o wywalczenie na dłużej miejsca w podstawowym składzie.
Ma pan doświadczenie z pracy z reprezentacją U-20. Wielu piłkarzy, którzy wtedy przewinęło się przez pańską kadrę, z powodzeniem gra w ekstraklasie czy pierwszej lidze.
Bardzo dobrze wspominam ten czas. Najpierw pomagałem przy reprezentacji młodzieżowej Marcinowi Dornie, a potem Miłoszowi Stępińskiemu. Następnie zostałem pierwszym szkoleniowcem i zebrałem sporo cennego doświadczenia. Wtedy braliśmy udział w Turnieju Czterech Narodów, a rywalami były reprezentacje Szwajcarii, Włoch i Niemiec, a więc światowa czołówka w piłce młodzieżowej. To było bardzo ciekawe zetknięcie z ich systemem szkolenia. Mogliśmy zobaczyć, jaki poziom prezentuje młodzież w tych krajach. Wtedy udało nam się nawet wygrać ten turniej. I rzeczywiście wielu piłkarzy, jak na przykład Filip Jagiełło, Jan Bednarek, Bartek Drągowski, Paweł Bochniewicz, Kamil Dankowski czy Mateusz Wdowiak poradzili sobie w ekstraklasie.
Do listopada 2019 roku pracował pan w Wiśle. Wciąż pana interesuje, co się dzieje w krakowskim klubie?
To naturalne, że spoglądam na zespół, który jeszcze niedawno prowadziłem. Mój następca ma swoją filozofię grania. Cieszę się z tego, że Wisła ma dobrą passę i trzymam kciuki za drużynę. Jeszcze długa droga do końca sezonu, ale mam nadzieję, że uda się utrzymać w ekstraklasie. Zespół pokazał, że może wygrać z każdym. Trudno byłoby oglądać ekstraklasę bez Wisły.
Rozmawiał Andrzej Klemba