Po porażce 0:3 z Walią reprezentacja Polski miała dwa zadania: nie tylko wygrać z Kosowem, ale przede wszystkim postarać się nadrobić bilans bramkowy. Nie było to łatwe, ponieważ grający w sposób fizyczny i pragmatyczny rywale potrafili postawić się w pierwszym meczu faworyzowanej Rosji (1:1). Faktycznie, początkowe minuty pokazały, że broniący nisko i z dużym poświęceniem piłkarze Kosowa nie pozwalali na zbyt wiele piłkarzom Bartłomieja Zalewskiego.

Pierwsza okazja to celny, ale lekki strzał w 10. minucie Michała Karbownika, a późniejsze akcje Polaków to głównie ataki skrzydłami. Bardzo aktywni byli Nicola Zalewski oraz Jakub Kamiński, lecz ich dośrodkowania nie dawały efektów, choć kilka razy zakotłowało się pod bramką rywali. Pomimo widocznej przewagi w posiadaniu biało-czerwonych mecz się wyrównał, zwłaszcza za sprawą stałych fragmentów Kosowa, które każdorazowo kończyły się dośrodkowaniem na wysokich zawodników przeciwnika. Najważniejszą akcję przeprowadził Maik Nawrocki po pół godzinie gry, gdy wślizgiem zablokował Albina Prapashticę przy bardzo groźnej kontrze.

Jak się okazało, to środkowy obrońca Polaków był bohaterem swojej drużyny także w kolejnych minutach. Pięć minut przed przerwą biało-czerwoni mieli rzut rożny i chociaż pierwsze dośrodkowanie było niecelne, to już po ponownym wbiciu piłki w pole karne Nawrocki świetnie złożył się do przewrotki i strzelił pięknego gola. To nie był jednak koniec świetnego fragmentu Polaków: po chwili okazję miał Zalewski, ale jego strzał obronił bramkarz. Minutę później dośrodkowywał ze stałego fragmentu gry Hyjek, a akcję skończył na bliższym słupku ponownie Nawrocki. Jakby było tego mało, to w doliczonym czasie pierwszej połowy kontrę wyprowadzili Kamiński z Jakubem Białkiem. Strzał pierwszego został zablokowany, lecz napastnik był we właściwym miejscu i dobił piłkę do bramki.

Druga połowa przebiegała pod kontrolą Polaków, którzy po dobrych rozegraniach i ładnej grze stwarzali sobie okazje, a przede wszystkim trzymali rywali z daleka od własnego pola karnego. Bartłomiej Zalewski dokonywał kolejnych zmian, a po godzinie i rzucie rożnym w poprzeczkę trafił Białek. Chwilę wcześniej szansę miał Marchwiński. Dopiero w samej końcówce zdesperowana drużyna Kosowa podostrzyła grę i częściej wrzucała piłkę w pole karne. Dwie minuty przed końcem po jednym strzale z rzutu wolnego obronił Cezary Miszta, ale wobec dobitki Granita Berishy był bez szans.

Nie był to jednak koniec emocji. W doliczonym czasie gry Polacy przycisnęli, jeszcze jedną akcję przeprowadził lewą stroną Mateusz Żukowski, a po jego strzale do odbitej piłki dobiegł Bartosz Bida i dopełnił formalności. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik dotarł do drużyny lato po uzgodnionym wcześniej wyjeździe po spotkaniu kadry U-21 w Sofii, chcąc pomóc kolegom ze swojego rocznika na finiszu ważnych i trudnych eliminacji.

Zwycięstwo z Kosowem było kluczowe, by podnieść szanse w walce o drugą fazę eliminacji Mistrzostw Europy kategorii U-19. W ostatnim meczu Polacy zagrają z Rosją, która o tej samej porze zremisowała z Walią (2:2). Oznacza to, że we wtorek w Cardiff dwa z trzech wyników będą premiowały w awansie biało-czerwonych.

16. listopada, 2019 – Dragon Park, Newport

Polska – Kosowo 4:1 (3:0)

Bramki: Nawrocki 40’, 41’, Białek 45’, Bida 90’ – Berisha 88’

Polska: 1. Cezary Miszta - 2. Łukasz Bejger, 5. Maik Nawrocki, 3. Michał Bogacz, 6. Michał Karbownik (63, 15. Filip Dymerski) - 8. Szymon Czyż (64, 14. Paweł Gierach), 7. Jakub Kamiński (75, 17. Marcel Wędrychowski), 20. Javier Ajenjo Hyjek (81, 18. Mateusz Żukowski) - 11. Nicola Zalewski (75, 19. Bartosz Bida), 9. Bartosz Białek, 10. Filip Marchwiński.

Kosowo: 1. Petrit Terziu - 2. Altin Bytyqi, 5. Leard Sadriu, 4. Kevin Halabaku (82, 22. Leonard Uka), 6. Bujar Pllana - 21. Hajdin Salihu, 8. Qëndrim Zyba (83, 20. Veton Tusha), 7. Adonis Aliu (67, 17. Granit Berisha) - 10. Albin Krasniqi (51, 19. Blendi Morina), 9. Artan Asani (82, 15. Arlind Shabani), 11. Albin Prapashtica.

Żółte kartki: Czyż, Kamiński, Marchwiński - Morina, Bytyqi.

Sędziował: Wolen Czinkow (Bułgaria).