Aktualności

Ostatni meldunek przed rozpoczęciem walki o wyjazd na Euro! Rywale zaskakują…odżywianiem. Przyłapani w McDonalds’ie!

Reprezentacja14.05.2015 
Człowiek jednak uczy się całe życie. Dotychczas żyłem w przekonaniu, że termin ‚piłkarska Święta Wojna”, jak to powiedział kiedyś Ludwik Gintel, jest zarezerwowany dla rywalizacji Wisły z Cracovią. No, ale właśnie, żyłem. Musiałem przyjechać do Mostaru, porozmawiać z uczniami krakowskich liceów - Mateuszem Wdowiakiem i Adamem Buksą, by dowiedzieć się, że „Święta Wojna”, to także rywalizacja Sobieskiego z Nowodworkiem. Niby nic wielkiego, tradycyjne mecze: szkoła na szkołę. Ale przy racach, kartoniadach i dopingu. Rokrocznie. Już od 19 lat.

Wdowiak, reprezentant Sobieskiego, nigdy w tym prestiżowym meczu nie zagrał. Między innymi przez kontuzję, której nabawił się w ubiegłym sezonie. Z kolei Buksa, reprezentujący barwy „Nowodworka”, rok temu strzelił dla swojej szkoły dwa gole, ale jak powiedział Wdowiak, parafrazując pamiętną reklamę z Frankiem Smudą: „Buksa sam meczu nie wygra”. To Sobieski był wówczas górą.

Futbol jednak łączy i zbliża ludzi, dlatego obaj piłkarze, na czas pobytu w Mostarze, zamieszkali w jednym pokoju, gdzie obok PlayStation, znaleźć można także repetytoria z języka polskiego. W wolnych chwilach od treningów, zgłębiają więc wiedzę na tematy romantyzmu, pozytywizmu i nadrabiają zaległości z lektur. Wszystko po to, by jak najlepiej przygotować się do ustnego egzaminu z języka polskiego, który czeka ich zaraz po powrocie z Bośni.

Następnym krokiem dla obu mają być studia ekonomiczne. „Sport tylko leniwym przeszkadza w nauce” - słusznie zauważył na Twitterze, Zbigniew Boniek.

***

Dzisiaj dzień meczowy, więc wszyscy odliczamy już godziny do meczu z Czarnogórą. Wczoraj siedząc do późnych godzin wieczornych, w hotelowym lobby, gdzie internet jest mniej więcej tak szybki, jak Piotr Polczak z piłką przy nodze, sztab szkoleniowy naszych rywali namiętnie grał w karty. Oczywiście, w oparach papierosowego dymu oraz w rytm bałkańskiej muzyki, którą prosto z telefonu komórkowego serwował maser czarnogórskiej reprezentacji, niejaki Bojan.

- Jesteście analitykami? - zagaił II trener Czarnogórców, Vladan Tomić, zaciągając się papierosem i spoglądając na nasz wzrok, nieustannie wlepiony w ekran laptopa.

Po wytłumaczeniu mu naszej roli w drużynie, następnych kilkanaście minut upłynęło nam na dyskusji, w której poruszaliśmy od tematy szkolenia młodzieży w Budocnosti Podgorica po sytuację kadrową w obu reprezentacjach. Na pytanie o nieobecność w ich kadrze, najlepszego strzelca, grającego w juniorach PSV Eindhoven - Borisa Cmiljanicia, Vladan Tomić odpowiedział z szelmowskim uśmiechem i bałkańską szczerością: - Sodówka. Przyda mu się taki kop w dupę. 

Tymczasem nas nie przestaje zaskakiwać żywieniowy luz Czarnogórców i Bośniaków, którzy już drugi dzień z rzędu, przed ciszą nocną, obowiązkowo zaliczają wizytę w pobliskim McDonalds’ie. Dzisiaj się okaże, czy dieta i reżim żywieniowy, mają przełożenie na postawę na boisku.

***

Termin turnieju okazał się być nietrafiony także dla Ukraińców, którzy nie przywieźli do Mostaru kilku swoich czołowych piłkarzy, na czele z Walerijem Łuczkiewiczem z Dnipro. Trener Oleksandr Gołowko, musiał więc sięgnąć głęboko do rezerw i powołał między innymi Szewczenkę z… Garbarni Kraków. Jewhena Szewczenkę. Zawodnika, który w ostatnim półroczu próbował zahaczyć się w Wiśle Kraków, ale ostatecznie wylądował na krakowskim Ludwinowie, gdzie rozegrał raptem 9 minut.

Zaczynam więc rozumieć, dlaczego Ukraińcy na początku zgrupowania miast do Mostaru, woleli pojechać do Medziugorie.

Jakub Polkowski, Mostar

TAGI: reprezentacja do lat 19, U-19, Mostar, Bośnia i Hercegowina,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności