Aktualności
Piłka jest kobietą? Czyli jak ważne dla FIFA są panie i damski futbol
- Cześć, skąd jesteś? - już na lotnisku podszedł do mnie starszy pan. Był grubo po pięćdziesiątce. Łysiejący, duża, siwa broda, rozwinięty mięsień piwny. Święty Mikołaj. Nie pochodził jednak z dalekiej północy, a z samego serca Europy, Luksemburga. - Macie profesjonalne drużyny? Czy u was w Polsce też każdy ma kobiecą piłkę w poważaniu? - zaczął wypytywać prosto z mostu. No i co mu tu odpowiedzieć...
Polska, Portugalia, dwa bratanki. Według alfabetu
Od 1995 roku światowa federacja piłkarska - FIFA - organizuje przy okazji kobiecych mistrzostw świata sympozjum na temat piłki nożnej kobiet. Trzy dni wykładów, przemówień, prezentacji i dyskusji o stanie i rozwoju najpiękniejszej dyscypliny sportu w wykonaniu płci pięknej. W tym roku FIFIE szczególnie zależało, aby na sympozjum połączone z finałem mundialu w Kanadzie przybyli nie tylko przedstawiciele 209 federacji piłkarskich, zajmujący się kobiecą piłką, ale także prezydenci albo sekretarze generalni. W końcu to oni są osobami decyzyjnymi oraz sprawującymi pieczę nad budżetami. Niestety, nie pojawiło się ich zbyt wielu. Wśród uczestników krążyła ta sama opinia - owszem, świetnie, że coś takiego się organizuje, ale cóż z tego, kiedy później wraca się do swojego kraju z głową pełną podniosłych idei i zderza się ze ścianą. Przecież piłka nie jest dla kobiet.
Przez trzy dni sala konferencyjna hotelu Hyatt, położonego w samym sercu malowniczego Vancouver, wypełniona była po brzegi. Głównie kobietami. Kobietami, które w federacjach piłkarskich zajmują się damskim futbolem na każdy możliwy sposób. I nie tylko futbolem damskim. Były trenerki, emerytowane piłkarki, dyrektorki departamentów, panie od marketingu, komentatorki i ekspertki. Każdy miał swoje wyznaczone miejsce z flagą danego kraju na stoliku. - Fajna sprawa, bo możesz poznać mnóstwo ludzi z całego świata. To w sumie największa zaleta zjazdu - mówiła Monica Jorge, dyrektor ds. piłki kobiet w Portugalii, dla której było to już drugie sympozjum.
Z Monicą, siłą rzeczy, miałam najwięcej do czynienia, jako że ze względu na chronologię alfabetyczną według nazwy państwa cały czas siedziałyśmy obok siebie. Portugalka okazała się tzw. social media ninja. Własna strona internetowa, strona na Facebooku, Twitter - nie trudno było zauważyć, jaką cieszy się we własnym kraju popularnością. Większość sympozjum spędziła wpatrzona w swoje dwa iPhony. - Znam Cristiano Ronaldo. To świetny facet. Zupełnie inny niż przedstawiają go media. Nie to co Nani. Tego gościa ciężko lubić - opowiadała Monica. Jednak mimo swojej pozycji, narzekała na stan żeńskiej piłki w swojej ojczyźnie. - Cały czas daleko nam do profesjonalizmu nawet nie Ameryki, ale Francji, Anglii czy Niemiec. Tam damski futbol w Europie rozwija się błyskawicznie - przyznała.
Tytani marketingu
Jeśli chcesz się rozwijać, bierz przykład z najlepszych. Najciekawsze prezentacje w czasie sympozjum zaserwowali marketingowcy - Robert Gottlieb z amerykańskiej stacji telewizyjnej Fox Sports oraz Peter Kort z grupy Allianz, sponsora niemieckiej reprezentacji kobiet oraz żeńskiej Bundesligi, którzy opowiadali, jak to się stało, że piłka kobieca w ich kraju jest tak popularna. Za naszą zachodnią granicą kapitan damskiej drużyny Bayernu, Melanie Behringer, stawia się obok Philipa Lahma, kapitana męskiego zespołu. W tym roku obie ekipy zdobyły mistrzostwo kraju, a ich kapitanowie z dumą prezentowali ramię w ramię mistrzostwie patery w tradycyjnych bawarskich strojach na balkonie monachijskiego ratusza przed kilkunastotysięcznym tłumem na Marienplatz.
Na świecie kobieca piłka najbardziej rozwinięta jest oczywiście w USA, do czego znacznie przyczyniła się stacja Fox Sports, transmitująca damskie mistrzostwa świata w 2011 i w 2015 roku. Celem grupy Fox było wylansowanie kobiecego mundialu na najważniejszy event sportowy i kulturowy w Ameryce. - Widzieliśmy, że mamy unikatowy zespół, złożony z osobowości, które są widoczne w social media i które cieszą się popularnością. Mieliśmy z czego rzeźbić - mówił odpowiedzialny w Fox za marketing Robert Gottlieb w swojej prezentacji na sympozjum.
Na czym bazuje Fox Sports? Przede wszystkim na postaciach. Charakterach. Jak w filmach i bajkach. Scenariusz muszą tworzyć wyraziste osobowości. Fox reklamował mundial w Kanadzie właśnie na takiej zasadzie. Nagrał serię reklam bazujących na zawodniczkach. Była historia Megan Rapinoe. Była historia Alex Morgan. Na sympozjum największy aplauz wzbudził jednak film nagrany ukryta kamerą podczas posiłku Amerykanek w hotelu przed turniejem jeszcze na zgrupowaniu w Stanach. Nieoczekiwanie piłkarki z okazji Dnia Matki odwiedziły... ich mamy. Mało tego, mamy dzień później wyprowadziły swoje córki na boisko na towarzyski mecz z Irlandią. Łzy, uściski, wzruszenie - ok, to zawsze się sprzedaje. Ale to wszystko identyfikuje kibiców z zawodniczkami i sprawia, że szczerze trzyma się za nie kciuki.
Brzmi podniośle, nierealnie. American dream. Co dzieli Amerykę od reszty świata? Przede wszystkim to, że za oceanem damską piłkę traktuje się jak każdą inną dyscyplinę sportu i poświęca się jej tyle samo uwagi, co tak ważnemu w USA i Kanadzie hokejowi czy futbolowi amerykańskiemu. Naprawdę. Piłkarki są gwiazdami telewizyjnych show, dzieciaki mają ich plakaty nad łóżkami i chcą być takie same. Wiadomo - taki stan rzeczy pociągają za sobą sukcesy. Ale te sukcesy musiały się skądś wziąć, mieć jakieś podłoże. Podłożem była amerykańska mentalność. Mentalność, w której każdy może być kim chce i każdy może robić co chce. Czy wszystko jest więc kwestią podejścia i poziomu zacofania oraz stereotypów?
A przecież w Polsce też mamy się czym chwalić. Ewa Pajor wywalczyła dla naszego kraju zupełnie nieoczekiwane mistrzostwo Europy do lat 17. Została wybrana przez UEFA najlepszą młodą zawodniczką w Europie. Właśnie przeszła do czołowego klubu Starego Kontynentu i niemieckiej Bundesligi - Wolsfburga. Katarzyna Kiedrzynek jest jedną z najważniejszych postaci Paris Saint Germain. W maju polska bramkarka zagrała w berlińskim finale Ligi Mistrzyń. Jolantę Siwińską kilka dni temu zakontraktował inny zespół Bundesligi, wielokrotny mistrz Niemiec - Turbine Poczdam. Reasumując - też mamy już jakąś bazę.
Kobieta za Blattera?
Podniosłe prezentacje przeplatały się ze smutnymi opowieściami kobiet z innych części globu. Poruszająca jest historia Ishy Johansen ze Sierra Leone. Małe państwo w zachodniej Afryce to kraj, w którym nie widzi się na co dzień kobiet kopiących piłkę z kolegami na ulicy. Tam panie powinny znać swoje miejsce w szeregu. Powinny czekać na mężczyzn z obiadem w fartuchu. Jak kobieta może rządzić, mało tego, mówić mężczyźnie, co ma robić i to jeszcze w świecie piłki nożnej?! Nie do pomyślenia.
Żadna przedstawicielka płci pięknej na świecie, która w jakikolwiek sposób chciała działać w tej dyscyplinie sportu, nie spotkała się na początku tej krętej drogi z otwartymi ramionami ze strony środowiska. Johansen miała wyjątkowo trudno. Ba! Miała piekielnie ciężko, aby przebić się w skorumpowanym i pełnym uprzedzeń związku piłkarskim. Nigdy się nie poddała. Dziś, mimo ciągłej fali niezadowolenia, jest prezesem federacji piłkarskiej Sierra Leone. Swoją pozycję poświęca niesamowitej walce z wirusem Eboli w Sierra Leone, gdzie choroba rozprzestrzeniała się najszybciej na świcie i gdzie z tego powodu rozgrywki zostały zawieszone. Pojawią się nawet głosy, że to właśnie Isha Johansen może przejąć po Seppie Blatterze władze w FIFA. - Dlaczego nie? - odpowiedziała kilka miesięcy temu w rozmowie ze stacją CNN.
Johansen dała przykład innym kobietom, że mogą działać w piłce nożnej i to nie tylko zajmując się żeńskim futbolem. W 2013 roku po raz pierwszy w historii do Komitetu Wykonawczego FIFA wybrana została kobieta - Lydia Nsekera pochodząca z położonego we wschodniej Afryce Burundi. Oprócz niej, dwie panie znajdują się na rocznym okresie próbnym w Komitecie Wykonawczym (tzw. co-opted member) - Sonia Bien Aime z malutkiego państwa leżącego na Bahamach, Turks i Caicos oraz Australijka Moya Dodd. Na sympozjum oficjalnie oraz w kuluarach poświęcono wiele czasu na dyskusję o tym, co zrobić, aby więcej kobiet obejmowało decyzyjne stanowiska w światowym futbolu.
Szczególne ciekawe okazało się dla mnie śniadanie w czasie drugiego dnia zjazdu. Przysiadłam się do stolika, przy którym konsumowały i żywo dyskutowały mieszkanki Demokratycznej Republiki Konga, Zambii i Nigerii. - Kongo nie jest krajem biednym, mamy pieniądze. Tylko są źle wykorzystywane - przekonywała przebojowa Liliane, szefowa departamentu piłki kobiecej kongijskiej federacji. - Dziewczyny pragną kopać piłkę, a nie nią rzucać czy ją odbijać. Bo żaden inny sport nie budzi większych emocji - wtórowała jej obywatelka Zambii. Liliane ochoczo przeszła do swojej historii i dzieciństwa. Wraz z trójka braci non stop oglądała mecze, sama grała. Nie miała jednak możliwości, aby trafić do klubu, bo takich nie było. Dlatego teraz chce zrobić wszystko, by dać taką szansę swoim rodaczkom.
Jak co do czego, to nie ma nikogo
Trzeciego dnia sympozjum uczestnicy zorganizowanym transportem udali się na stadion BC Place, aby obejrzeć finał mistrzostw świata, w którym USA zmierzyło się z broniącą tytułu Japonią. - Dla damskiego futbolu lepiej byłoby, gdyby wygrały Amerykanki. Świat patrzy na USA, bierze z niego wzór - przyznała siedząca obok mnie trenerka młodzieżowych reprezentacji Finlandii. Sam finał? Moc! Bilety w cenie 185 dolarów kanadyjskich (około 550 zł) za pierwszą kategorię skończyły się na kilka dni przed ostatnim spotkaniem turnieju. Prawie 60 tysięcy osób na stadionie czekało na coś wielkiego i doczekało się. Dla widowiska trochę szkoda, że już po kwadransie reprezentantki Stanów Zjednoczonych prowadziły 3:0, ale każdy podkreślał, że Japonki wiedzą, jak się podnosić. I faktycznie. USA rozgrywało wielkie zawody, wygrało 5:2, ale mimo porażki, Azjatki pokazały niesamowity charakter i wolę walki. Ozdobą starcia była bramka z połowy boiska Carli Lloyd, która zaliczyła tego dnia hattricka i została wybrana najlepszą piłkarką mundialu w Kanadzie.
Ale czy faktycznie dla FIFY kobiety w piłce i futbol kobiecy są tak ważne, jak zapewnia światowa federacja? Czy to aby nie jest tak, jak z tymi charakterystyczni postaciami z filmów i bajek? Że są osobowości, są niesamowite historie, których się wysłuchuje, które brzmią pięknie i patetycznie, ale szybko się o nich zapomina i powraca do porządku dziennego? Czterogwiazdkowy hotel w centrum miasta, zabukowanie lotów ludziom z całego świata, lunche, kolacje, transport - takie sympozjum to niesamowite przedsięwzięcie logistyczne i finansowe. Ale "głowa", czyli Sepp Blatter na tym wydarzeniu pojawił się jedynie wirtualnie, na ekranie hotelowego telebimu. Zabrakło również sekretarza generalnego FIFA, Jerome'a Valcke'a. Do końca nie było wiadomo, kto ma wręczyć zwycięskiej drużynie trofeum...
Z Vancouver Paula Duda
Fot 1 - EastNews