Aktualności

Życzenie pierwszego meczu: mundial dla spokojnych

Reprezentacja18.06.2018 
Znów były uśmiechy oraz zdjęcia na schodach do wejścia i już w samolocie. Tych ostatnich kilka dni ostatniego etapu oczekiwania na polski start w mistrzostwach świata dłużyło się, nie pomagały nawet interesujące mecze w innych grupach mundialu, które biało-czerwoni oglądali w swojej bazie w Soczi. – Niech to się wreszcie zacznie – dało się zewsząd usłyszeć. Wreszcie w poniedziałek po godz. 13 reprezentacja Polski wylądowała w Moskwie i życzenie zaczęło się spełniać.

W sobotę Arkadiusz Milik poślizgnął się w delfinarium i upadł na mokrą posadzkę, w niedzielę pękł i rozsypał się na drobne kawałki szklany stół przy którym reprezentanci siedzieli oglądając mecze mistrzostw świata. Wszystko bez uszczerbków na zdrowiu, a bardziej z uśmiechem, że lepiej by już zaczęło się granie, bo nie wiadomo, co następne spotka piłkarzy.

Ale to nie kolejna część filmu „Oszukać przeznaczenie”, a bardziej misja, by je wypełnić. Dla drużyny, która budowała się od później jesieni 2013 roku, zlepiała się w eliminacjach EURO 2016 i imponowała dojrzałością w mistrzostwach we Francji teraz przyszedł moment potwierdzenia, jaką jakościową grupę udało im się stworzyć w kolejnych dwóch latach. Bo nikt w kadrze nie ukrywa, że Adam Nawałka ma większy komfort niż na poprzednim turnieju, że tym razem spoglądając za siebie w trakcie meczów zobaczy więcej niż trzy, cztery możliwe rozwiązania.


Prawie cztery wspólnie spędzone tygodnie były dla piłkarzy przygodą, a nie gorączką przygotowań. Mundialowe szaleństwo dało się odczuć już w Juracie, także w Arłamowie, ale nie ma wstydu w napisaniu, że ten zespół już do pisku licznych fanów przywykł. Nawet, gdy w Bieszczadach kibice znajdowali nowe sposoby na zdobycie podpisu Wojciecha Szczęsnego czy Jakuba Błaszczykowskiego, to reakcją był uśmiech, a nie irytacja czy poczucie presji.

Tak samo było z nagłówkami czy relacjami w stylu „Chwile grozy!” czy „Piłkarze zjedli śniadanie” – to też efekt doświadczeń z EURO 2012 i 2016. Sześć lat temu oczekiwania wobec młodego, niesprawdzonego i niezorganizowanego zespołu były za duże i to do tego stopnia, że kolejnemu turniejowi towarzyszyła niepewność. Najlepiej zobrazowało ją zaskoczenie z jakim zespół przyjął gorące powitanie po bolesnej porażce z Portugalią w rzutach karnych. Oni słyszeli o sukcesie, gdy czuli niedosyt.

Teraz pewnie wszystko jest wyważone, bo selekcjoner i piłkarze od kilku miesięcy co rusz przypominają, jak trudni czekają na nich w Rosji rywale. Ale to też efekt tego, że zawodnicy lepiej radzą sobie z presją, poznali i udźwignęli ją w reprezentacji i w swoich klubach. Mówiąc o skupieniu wyłącznie na pierwszym meczu budują, ale i kontrolują napięcie. To nie jest zespół, który przed wyjściem na boisko potrzebuje słów mocnych, a konkretnych przekazów do zrealizowania. W korytarzu prowadzącym na murawę stadionu Spartaka będzie tak samo, jak na kameralnym obiekcie i przy festynowej atmosferze w Erywaniu.


W przygotowaniach był moment kryzysu – choć selekcjoner kontuzję barku Kamila Glika określił mianem „zaburzenia” – jednak jeszcze więcej o działaniu drużyny powiedziała momentalna reakcja. Selekcjoner odprowadzał z boiska cierpiącego obrońcę tłumacząc mu, że czekają go badania i prosząc, by nie załamywał się od razu. Następnie poprosił na bok Marcina Kamińskiego, by poprosić go o pozostanie na zgrupowaniu kilka dni dłużej. Grupa także przejęła część odpowiedzialności na siebie, Robert Lewandowski od razu prosił, by „nikt nie myślał, że nie damy rady” i wyróżniał ciężką pracę Jana Bednarka. Analogicznie, gdy z powrotem witano Glika przed wylotem do Rosji, to liderzy skupili się na dziękowaniu Kamińskiemu za poświęcanie w tych kilku dniach, gdy mógł myśleć, że poleci na mundial.

Dlatego Adam Nawałka tak podkreśla, że równie istotne w procesie przygotowywania drużyny jest to, co na boisku, jak i atmosfera poza nim. – Wypracowaliśmy przez kilka lat odpowiednią atmosferę, klimat do tego, by w trudnych sytuacjach wspierać się i nie doprowadzać do niezadowolenia, które mogłoby zburzyć wewnętrzny spokój. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego – mówił selekcjoner po spotkaniu z Litwą.

Czy dwugodzinna podróż do Moskwy mogła zmienić atmosferę ze spokojnej w pełną napięcia? Wątpliwe. Zwłaszcza, że teraz czas do meczu z Senegalem zleci im tak błyskawicznie, jak trasa z lotniska Szeremietiewo do hotelu niedaleko stadionu Dinama – z godzinnej drogi przez korki rajd z milicyjną obstawą zajął niecałe 25 minut. Jeszcze oficjalne konferencja i trening, wieczorna regeneracja, odprawy taktyczne i wyjazd na mecz. W zasadzie wszystko niemal tak, jak zwykle. A im więcej wokół i wewnątrz reprezentacji w tym dniu będzie bez zmian, tym spokojniejszym można być o zespół.

Michał Zachodny, Moskwa

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności