Aktualności
Wyzwanie przed MŚ: jak sztab Adama Nawałki wyciska z czasu maksimum
Dla Adama Nawałki to najlepszy czas. Najlepszy, bo go po prostu ma. W trakcie eliminacji mistrzostw świata możliwości treningu nie było. Piłkarze na zgrupowanie zjeżdżali się do wieczoru w poniedziałek, we wtorek trenowali ci, którzy zagrali mniej lub w ogóle w ostatni weekend, a w zasadzie do czwartku trwała indywidualizacja zajęć. Do czwartku bo to były albo przedostatnie, albo już ostatnie zajęcia przed meczem. W sumie tych jednostek treningowych w kilkanaście miesięcy zebrało się około trzydziestu, wystarcza go bardziej na przypomnienie podstawowych założeń, przećwiczenie stałych fragmentów i kilkadziesiąt minut gry, by zgrać się lub rozstrzygnąć ostateczne wątpliwości co do składu.
Jednak nie oznacza to, że teraz, gdy trwa drugie zgrupowanie przed mundialem i tego czasu na boisku treningowym jest więcej, można sobie coś odpuścić. – Pracujemy według planu, z każdym dniem idziemy do przodu. Analizujemy treningi, rozmawiamy z piłkarzami. Dla nas najważniejszym punktem programu jest pierwszy mecz z Senegalem 19. czerwca. Nie możemy założyć sobie, że po drodze do niego jakoś to będzie – zaznacza Bogdan Zając, asystent Adama Nawałki.
Jednocześnie selekcjoner zaznacza, że to, co dzieje się na zgrupowaniach jest efektem analitycznej pracy tydzień w tydzień poza okresem zgrupowań. – W federacji jesteśmy od wtorku do piątku. Jeśli mecze są w tygodniu, to moi asystenci na nich są. Weekendy to praca w terenie. W Polsce obserwujemy każdy mecz Ekstraklasy, a gdy uznajemy za stosowne, to wyjeżdżamy do innych krajów, poza Europę, do Azji czy Australii. Nie ma limitu, wiadomo, że reprezentacja musi mieć odpowiednie warunki do jakościowej pracy. Chcemy, by zyskiwała drużyna – podkreśla Nawałka.
Na zgrupowaniach intensywność pracy sztabu jest jeszcze zwiększona. – Prowadzenie reprezentacji to temat złożony – mówi Zając. – Każdego dnia bardzo ciężko pracujemy, długo dyskutujemy, analizujemy, jak odbył się trening. Im większa grupa piłkarzy, tym większa praca do wykonania. Dlatego sztab jest tak szeroki. Wychodząc na boisku staramy się wykorzystać każdą minutę – tłumaczy.
W trakcie zgrupowań sztab ma własną salę odpraw. W niej stworzone warunki, by długimi wieczorami i do późnej nocy móc posilić się owocami czy pobudzić się kawą. Dokładnie oglądane są treningi, spotkania rywali, dyskutowany jest plan na następny dzień. Żadna decyzja nie jest pozostawiona przypadkowi. – Nie ma trudności, ale są sytuacje do rozwiązania. Każdy trener tak powie. Dopinamy wszystko na ostatni guzik – tłumaczy.
Faktycznie: nawet na treningach otwartych, które są dla kibiców, nie ma w nich tak wiele taktyki, a więcej techniki, widać zaangażowanie sztabu. Ono nie spada od pierwszego momentu rozgrzewki w grze w „dziadka”, gdy asystenci stoją nad zawodnikami i domagają się intensywności oraz jakości. Każde złe – niecelne lub słabe – podanie jest komentowane krótkim i ostrym: „lepiej”. A w okresie zwiększonej rywalizacji o miejsce w składzie na mundial nikt nie chce tego usłyszeć.
Jednocześnie selekcjoner swoim asystentom i członkom sztabu ufa. Przekazuje im odpowiedzialność za przygotowanie analizy, obserwacje piłkarzy, a także indywidualne rozmowy z piłkarzami, gdy trzeba im przekazać zadania na mecz. To we współczesnym świecie futbolu norma, choć już w historii polskich mundiali zdarzały się przypadki, gdy główny trener w tych ostatnich okresach przed mistrzostwami brał na siebie zbyt dużo obowiązków. – Mój sztab szkoleniowy jest bardzo rozbudowany, choć inne reprezentacje mają je jeszcze większe – tłumaczy selekcjoner. W Anglii do sztabu Garetha Southgate’a przed mistrzostwami dokooptowano doktor psychologii, rewelacyjne wyniki Niemców w ostatnich trzech mundialach opierają się również na pracy naukowców oraz studentów z Uniwersytetu Sportu w Kolonii. A w zespole Nawałki na okres przygotowań i mistrzostw dodatkowe wsparcie dostali trenerzy bramkarzy Jarosław Tkocz i przygotowania fizycznego Remigiusz Rzepka. Teraz sztab liczy sobie ponad dwadzieścia osób.
Adama Nawałkę praca na treningach wciąż po prostu cieszy, zwłaszcza w zajęciach taktycznych. Wtedy lubi być w środku wydarzeń, kierować ruchami drużyny, przerywać grę i tłumaczyć nawet minimalne błędy w ustawieniu. Jego zaangażowanie i zorganizowanie przenosi się na zespół oraz gwarantuje, że określony poziom zajęć nigdy nie spadnie. Piłkarze wiedzą o tym od pierwszego gwizdka trenera na zajęciach. Zbiegają do kółka na środku i dowiadują się o zajęciach. Oby robili to tego lata jak najdłużej.
Michał Zachodny, Arłamów