Aktualności
[WYWIAD] Józef Młynarczyk: Ufajmy naszym piłkarzom i selekcjonerowi
– Oglądam w niedzielę mecz, trzymam kciuki za reprezentację Polski, która ma moje pełne wsparcie. Wierzę, że zagra z Kolumbią jak w najlepszych meczach za czasów Adama Nawałki. Ufam trenerowi. Dlatego więc podnosimy głowy, wychodzimy na boisko i „Na nich!”. Z wielką wiarą, z wielką werwą i z wielką determinacją – podkreśla Józef Młynarczyk, medalista mistrzostw świata z 1982 roku.
Przed nami niezwykle ważne drugie spotkanie na mundialu w Rosji.
Zdaję sobie sprawę, że po meczu z Senegalem nie brakuje krytyki, ale będzie dobrze, nie ma innego wyjścia. Kibic ma prawo wyrażać opinię, ale niech nie zapomina, ile ta kadra już dała mu radości. My, sportowcy, musimy podchodzić z dystansem i nie brać tego do siebie, bo na jednym spotkaniu mundial się nie kończy. Zostały dwa, można zdobyć w nich sześć punktów i wyjść z grupy. Awans wciąż tkwi w głowach, rękach i nogach naszych piłkarzy. Oni doskonale zdają sobie sprawę, o co zagramy z Kolumbią. Jestem optymistą i najzwyczajniej w świecie wierzę, że ten zespół potrafi się zmobilizować i po nie najlepszym spotkaniu szybko podnieść. To może być najbardziej istotny mecz w tych mistrzostwach.
Przed mundialem Kolumbia też była uważna jako faworyt grupy.
Oglądałem ich mecz z Japonią, które kompletnie nie ułożył się dla naszych niedzielnych rywali. Czerwona kartka i rzut karny w 3. minucie burzy wszystko. Jeszcze do przerwy nabiegali się bardzo i nawet zdołali wyrównać. Zapłacili jednak w drugiej połowie, kiedy Japonia opanowała boisko, a zwłaszcza jego środkową strefę. Zresztą byłem pod wrażeniem gry Japończyków. Z nami oczywiście Kolumbijczycy zagrają w pełnym zestawianiu z taką samą świadomością, o co grają, jak w naszej ekipie.
Jak powinniśmy zagrać?
Nasze nastawienie musi być takie, że wychodzimy po to, żeby wygrać. Adrenalina musi odegrać kluczową rolę. Reprezentacja powinna zagrać jak w najlepszych spotkaniach. Do tego nas zresztą przyzwyczaiła, że w spotkaniach o punkty wznosi się na wyżyny. Musimy rozbujać nasze boki. Kuba Błaszczykowski i Kamil Grosicki powinni przypomnieć, że naszą silną bronią jest kontratak. Jestem przekonany, że nas na to stać. Oczywiście musimy podejść z szacunkiem do rywali, bo to też jest zespół złożony z zawodników, którzy grają w dobrych europejskich klubach. Zwłaszcza siła w ataku powinna budzić respekt. Jestem pewny, że nasza drużyna już wie jak zagrać z Kolumbią. Sztab musi podjąć decyzje, bo podejrzewam, że trener Adama Nawałka już sobie ułożył w głowie jak to spotkanie ma wyglądać i w jakim podstawowym składzie wyjść na przeciwników. To bardzo istotne sprawy. Musimy poprawić organizację gry i piłka musi zacząć zdecydowanie szybciej krążyć między piłkarzami. Co najważniejsze my umiemy grać, niejednokrotnie pokazywaliśmy, że potrafimy wykorzystywać skrzydła i często to nasza najgroźniejsza broń. Doskonale zdaje sobie sprawę z własnego doświadczenia, że nie wolno przegrać pierwszego meczu, bo kolejny jest o życie. Stało się jednak inaczej i reprezentacja musi udźwignąć ten ciężar. Podkreślam jednak, że mają umiejętności, by sobie z tym poradzić. Mamy mądrych i doświadczonych zawodników, dlatego wierzę, że reprezentacja przypomni o najlepszych występach i spotkanie z Kolumbią będziemy wspominać właśnie w ten sposób. Udowodniła, że potrafi w trudnych momentach się podnieść i dać nam mnóstwo radości.
Jak w pana czasach na boisku radziliście sobie w przypadku pierwszego słabszego występu?
My też na mundialu w Hiszpanii czy cztery lata później w Meksyku rozkręcaliśmy się powoli. Co prawda wtedy na inaugurację remisowaliśmy (z Włochami w 1982 roku i Marokiem w 1986 roku – przyp. red.) i sytuacja była ciut lepsza, bo jednak punkt był. Wiedzieliśmy jednak, że i tak musimy wygrać, by awansować. A oczekiwania też wobec nas były niemałe. Były przed nami jeszcze dwa mecze, a więc dwie okazje, by zdobyć punkty. Oczywiście dyskutowaliśmy w zespole, czego zabrakło, co mogliśmy zrobić inaczej. Nie było podejścia: „a, dobra, w następnym meczu będzie lepiej”. Były analizy, rozmowy zarówno miedzy zawodnikami, jak i ze sztabem szkoleniowym. I na pewno tak samo jest w kadrze Nawałki. Następnego dnia budziliśmy się z myślą: „Słuchajcie, mamy jeszcze dwa mecze do rozegrania. To bardzo dużo. Nic bardzo złego jeszcze się nie stało”.
Więc wszystko w rękach i głowach piłkarzy?
Tak, dlatego podnosimy głowy, wychodzimy na boisko i „Na nich!”. Z wielką wiarą, wielką werwą i wielką determinacją. Jeden za wszystkich i wszyscy za jednego. Drużyna musi być mocna razem. Nie może być tak, że część zagra dobrze, a część będzie trochę odstawała. Nie! To musi wyjść reprezentacja Polski jak w naszych najlepszych występach. Bądźmy pełni wiary, że to się uda. W niedzielę musi być „pełna pompa”, poklepywanie się po plecach i wiele optymizmu. Do tej pory wierzyliśmy trenerowi Nawałce i nie możemy po jednym meczu przekreślać całego dorobku tego trenera i jego reprezentacji. To byłoby niesprawiedliwe. Zaufajmy szkoleniowcom i piłkarzom. Bądźmy dobrej myśli i wierzmy, że reprezentacja miała słabszy występ, ale w niedzielę się odrodzi.
Rozmawiał Robert Cisek