Aktualności
[WYWIAD] Arvydas Novikovas: Powalczymy. Nie spisujcie nas na straty
– To będzie dla mnie zupełnie inny mecz, niż przed dwoma laty. Teraz wiem więcej o polskim zespole. Zdążyłem poznać kilku reprezentantów, przeciwko innym grałem w lidze. Uważam, że czekają nas ciekawe zawody i wcale nie spisywałbym nas na straty – mówi w rozmowie z Łączy Nas PIłka Arvydas Novikovas jeden z najsilniejszych punktów litewskiej reprezentacji oraz Jagiellonii Białystok.
Znów jako ostatni sprawdzicie gotowość reprezentacji Polski przed wyjazdem na wielki turniej. Przed dwoma laty i wyjazdem na mistrzostwa Europy we Francji padł remis 0:0.
I znów mam nadzieję, że dobrze się zaprezentujemy i stawimy czoła Polsce. Przed nami dobry mecz z silnym przeciwnikiem. Nie ma przypadku w tym, że reprezentacja Polski zagra w Rosji. Nie mam jednak obaw przed tym meczem. Wyjdziemy i powalczymy, boisko wszystko zweryfikuje.
Trudno będzie wykrzesać jeszcze trochę sił po ciężkim sezonie na grę w meczu towarzyskim?
Nie ma w ogóle mowy o tym, żeby ich nie było. To mecz reprezentacji, te spotkania są najważniejsze. Gra w kadrze nie tylko dla mnie, ale każdego piłkarza jest priorytetem. Każdy dąży do otrzymania powołania. Dodatkowo na Litwie nie mamy zbyt wielu piłkarzy, dlatego, gdy trener cię potrzebuje, to jedziesz i dajesz z siebie wszystko.
Czasem nawet kontuzja nie stanowi problemu.
Nawet zmagając się z urazem walczę do końca o możliwość zagrania w reprezentacji. Zdarzało się, że na zgrupowanie jechałem z urazem i wszystko pozostawiałem w rękach reprezentacyjnych lekarzy. Czasem właśnie po ich interwencji dostawałem zielone światło na grę.
W tym przypadku jednak, gdyby była taka potrzeba, to można by było odpuścić, w końcu to tylko mecz towarzyski.
Dla nas nie ma meczów towarzyskich. Trener Jankauskas po objęciu kadry powiedział, że mamy o tym zapomnieć. My zawsze musimy grać jak o punkty. O tym, że ani na chwilę nie możemy sobie odpuścić najlepiej świadczy mecz z Gruzją, w którym dostaliśmy „czwórkę”. Podejście jest bardzo ważne, co następnie udowodniliśmy grając z Armenią. Oczywiście nie jest to najsilniejszy zespół, ale wyłączyć z gry takiego piłkarza jak Henrikh Mkhitaryan też nie każdemu się udaje, a my sprawiliśmy, że w ogóle nie było go na boisku widać.
Teraz zawodników takiego formatu będzie znacznie więcej.
I dobrze! Lubię mierzyć się z najlepszymi, a dodatkowo będzie okazja porywalizować z „Góralem” i „Frankiem” (śmiech).
Z tej dwójki szczególnie uważać będziesz musiał na Jacka. On nigdy nie odpuszcza.
Doskonale zdaję sobie z tego sprawę (śmiech). U niego nie ma przebacz. Taki sam jak na meczach jest też na treningach. Nasz trener lubi takich zawodników. Chłopaki z Jagiellonii mówią, że Pazdan był dokładnie taki sam. To jest bardzo ważne, bo tak jak pokazujesz się na treningach, tak później zagrasz w meczu.
Słowem, lekko nie będzie.
Ani nam, ani Polakom. Ostatnim razem też mieliśmy dostać kilka bramek i wracać do domu, a skończyło się remisem. Z tego co pamiętam, to nawet mieliśmy kilka okazji by nawet strzelić gola. Z resztą Polacy również. Ogólnie to był ciekawy mecz i sądzę, że teraz też taki będzie.
Jak dużo daje wam współpraca z trenerem Jankauskasem? Na początku wyniki były nawet całkiem niezłe, ale finisz eliminacji był już daleki od oczekiwań.
Wiele zmienił. Wniósł sporo świeżości i zmienił nasz styl gry. Teraz gramy bardziej ofensywnie. Przed nim priorytetem była gra w defensywie, mimo to wyniki nie były dobre. Teraz wywieramy na rywalach większą presję. Poza tym zmiana na stanowisku szkoleniowca dała nadzieję młodym zawodnikom. Trener nie przywiązuje się do nazwisk. Patrzy tylko na aktualną formę. Wprowadza nowe twarze i myślę, że nasza współpraca przyniesie jeszcze wiele dobrego.
Patrząc na dorobek piłkarski, sama jego obecność w szatni pewnie jest ogromnie mobilizująca.
Jest w tym dużo racji. Wszyscy patrzą na niego jak na legendę, z dużym szacunkiem. Gdy mówi ci, co masz robić, to po prostu słuchasz i to robisz, nikt nie kwestionuje jego decyzji. Zawsze skupiamy się na realizacji jego wymagań.
Mocno się zmienił od czasu waszej współpracy w Hearts of Midlothian?
W Szkocji to było coś zupełnie innego. Był drugim trenerem, a to nie wiąże się z taką presją oczekiwań i odpowiedzialnością za wynik, jak stanowisko selekcjonera reprezentacji. Gdy przychodził mieliśmy fatalne wyniki. Później zaczęliśmy się poprawiać, później znów złapaliśmy dołek, ale teraz znów się odbijamy. Najważniejsze, że przekonał nas do tego byśmy się nie bali grać.
To zapowiada się ciekawie. Jaki wynik typujesz?
Nie będę się bawił w przewidywania. Najważniejsze, żeby oba zespoły zrealizowały swoje założenia. My chcemy się dobrze pokazać, Polacy dobrze przygotować do wyjazdu. Jak już wcześniej mówiłem, czekam na dobry mecz, najważniejsze by oba zespoły zakończyły go bez kontuzji.
Rozmawiał Kamil Świrydowicz